Trudno było dostrzec przejawy lepszej gry Hutnika w sobotnim spotkaniu na Suchych Stawach ze Świtem Szczecin (0:1) w porównaniu z klęską, jakiej doznał w inauguracyjnym meczu z GKS Jastrzębie (0:5). Liczyliśmy jednak, że takowe zauważył Maciej Musiał, bo trener zawsze widzi na boisku więcej niż przeciętny kibic. Okazuje się jednak, że i on z trudem zauważa oznaki jakości w grze krakowskiej drużyny.
- Biorąc pod uwagę fakt, że mierzyliśmy się z drużyną, która nie będzie w tej lidze faworytem i jest w naszym zasięgu nawet w takim zestawieniu personalnym, jakie mam obecnie do dyspozycji, to pozytywów jest niezbyt wiele – szczerze przyznał szkoleniowiec hutników. - Organizacja gry w pierwszej połowie wyglądała tak, jak pracowaliśmy na treningach i rzeczywiście to dobrze funkcjonowało, ale nie miało to przełożenia na wynik. Co z tego, że odbieramy piłkę, pressujemy przeciwnika tak, jak chcemy i generalnie wygląda to bardzo dobrze, skoro po odbiorze piłki nie jesteśmy w stanie ani zbudować ataku szybkiego, ani pozycyjnego. Było z naszej strony za mało jakości i to jest dla mnie największy problem, bo mimo wszystko, grając po blamażu w Jastrzębiu z beniaminkiem ligi u siebie, trzeba tej jakości pokazać dużo więcej.
Maciej Musiał ma świadomość, że zarówno wynik, jak i przebieg spotkania były wielkim rozczarowaniem dla widzów na stadionie.
Sprawiliśmy duży zawód, wynik determinuje oceny, zasłużyliśmy na krytykę. Pierwsza połowa wyglądała na taką, powiedzmy, pod kontrolą, natomiast jeżeli przeciwnik ma dwie sytuacje, a my nie budujemy żadnej akcji, to jest to oczywiście problem, z którym musimy się zmierzyć. Druga połowa trochę się nam „rozlazła” i wyglądała już, jeśli chodzi o organizację gry, dużo gorzej, natomiast paradoksem jest fakt, że właśnie wtedy mieliśmy więcej sytuacji – powiedział.
Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że do okazji bramkowych najczęściej dochodził Michał Głogowski, 18-latek, który na środku ataku jest wystawiany z konieczności, bo wciąż po odejściu Marcina Wróbla klub nie znalazł następcy na pozycji numer 9 i wygląda na to, że prędko nie znajdzie. Jako junior Wisły Kraków, młodszy z braci Głogowskich występował na boku pomocy lub na skrzydle i bardzo rzadko trafiał do siatki. W pamięć zapadł jego gol po świetnej, technicznej akcji w derbowym meczu CLJ U-19 z Cracovią, lecz takich momentów było w jego karierze niewiele. Michał ma za to inne cenne walory, które były wykorzystywane w Wiśle, a teraz mogą dać korzyść drużynie Hutnika, lecz otwartym pozostaje pytanie, czy akurat na tej pozycji, na której obecnie występuje.
Dość powiedzieć, że trener Musiał doliczył się aż siedmiu okazji na gola, jakie Głogowski miał w dwóch pierwszych spotkaniach sezonu, tymczasem zespół wciąż pozostaje bez zdobytej bramki.
- Tylko w meczu ze Świtem miał cztery czy pięć piłek "na głowie", w niektórych sytuacjach trudniej było nie trafić niż trafić, no ale taka jest rzeczywistość – jeśli nie strzelasz bramek, nie wygrywasz. Pozytywne jest to, że piłka go szuka na boisku. To jest chłopak, który wykonuje bardzo dużą pracę i z jednej strony jestem bardzo zadowolony z tego, jak on wygląda piłkarsko, ale z drugiej brakuje mu, niestety, umiejętności finalizacji akcji, czego trochę się po nim spodziewaliśmy. Plus jest taki, że on naprawdę dobrze pracuje dla zespołu. Ja więcej oczekuję od zawodników, którzy mają być postaciami wiodącymi, wiadomo o kogo chodzi. To piłkarze, którzy mają dać trochę więcej niż inni, bez ich wsparcia nasza gra nie będzie dobrze wyglądać - powiedział szkoleniowiec Hutnika.
Marcin Budziński wróci do gry już w sobotę?
Maciej Musiał nie podaje nazwisk, ale nietrudno się domyślić, że ma na myśli najbardziej doświadczonych: Macieja Urbańczyka, Patrika Misaka, Denissa Rakelsa, Wojciecha Słomkę. W odwodzie są stoper Igors Tarasovs, który dopiero w piątek wrócił do treningów po wyleczeniu anginy oraz środkowy pomocnik Marcin Budziński.
Obaj mogą zagrać już w najbliższym, sobotnim meczu ze Skrą w Częstochowie, pod warunkiem, że ten pierwszy dojdzie do siebie po ostrej infekcji, a drugi ostatecznie zakończy odbywanie kary za kartki z poprzedniego sezonu. Interpretacja Hutnika jest taka, że spotkanie ze Świtem było ostatnim, w którym musiał pauzować, lecz ostateczna wykładnia należy do PZPN i w klubie czekają na klarowny komunikat związku w tej sprawie.
Trener Hutnika nie może się doczekać na powrót zawodników, którzy mogą sprawić, że będzie miał jakąkolwiek możliwość manewru i dokonywania znaczących zmian z ławki. Na razie na kluczowe końcowe minuty meczu musi wpuszczać zawodników młodych, uczących się gry na tym poziomie rozgrywek w ogniu walki. Należą do nich 19-letni lewy obrońca Oliwier Soprych i o rok młodszy środkowy pomocnik Artem Motrycz, który w minionym tygodniu podpisał trzyletni kontrakt. To właśnie on w sobotę zmienił Jewhenija Bełycha, który na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
Żenia bardzo dużo dobrego pokazał w sparingach i absolutnie zasłużył na to, żeby go zatrudnić, natomiast wiadomo, że sparingi różnią się od meczów mistrzowskich przede wszystkim presją. Jeśli Żenia sobie z tym poradzi, będzie rzetelnym zawodnikiem na poziom drugi ligi. Musi przełamać pewne ograniczenia, bo to był jego drugi występ i na razie z żadnego nie mogę być zadowolony – przyznał Maciej Musiał, zarazem chwaląc juniorów, których wprowadził na boisko w drugiej połowie.
- Oliwier Soprych pokazał się z pozytywnej strony. Z wyjątkiem jednego zagrania, gdy się troszeczkę „przypalił”, dał dobrą zmianę. To chłopak, który potrzebuje trochę czasu, żeby wejść w rytm drugiej ligi, nie oszukujmy się, przecież ściągnęliśmy go ze spadkowicza z trzeciej ligi (Unii Tarnów – przyp.), więc to pokazuje, jak daleką ma drogę do przebycia. Natomiast Motrycz trenuje z nami od dwóch, trzech tygodni, nie był z nami od początku przygotowań, więc też potrzebuje trochę czasu. To chłopak, który dużo widzi na boisku i potrafi operować piłką, naprawdę ciekawy dzieciak. Na dodatek bardzo waleczny, charakterny, a właśnie takich ludzi nam bardzo teraz potrzeba, zwłaszcza po trudnym początku sezonu gracze z charakterem będą nam bardzo potrzebni, żeby podnieść zespół mentalnie.
