Szkoleniowiec z Krakowa odniósł się na konferencji prasowej do wydarzeń z ostatnich minut starcia w Chojnicach, gdy Hide Vitalucci padł w polu karnym, mimo iż interweniujący Dorian Frątczak w ostatniej chwili zdołał wyhamować i nie trącił rywala. Arbiter Mateusz Jenda z Warszawy skonsultował się z sędzią bocznym, ale mimo protestów golkipera hutników nie zmienił pierwotnej decyzji, dyktując rzut karny, który na wyrównującego gola zamienił Grzegorz Szymusik.
Na podstawie informacji, jakie zaraz po meczu znalazły się w moim telefonie, a były to opinie wielu ludzi, także takich, którzy rzeczywiście znają się na tym, co robi pan Jenda, mogę powiedzieć, że on nas skrzywdził. I mam ogromne pretensje, że do tego doszło – stwierdził Maciej Musiał.
W podobnym tonie swój komentarz w mediach społecznościowych zamieścił prezes Hutnika Artur Trębacz.
"Odczekałem chwilę, ale emocje nie opadają, co nas sędzia dziś przekręcił to nieprawdopodobne. A boczny w tym czasie to chyba był w salonie Peugeot parafrazując reklamę. Ciekawy jestem, jakie oceny dostał sędzia za ten mecz. Dla drużyny ogromne brawa, dla sędziów czerwona kartka" – napisał Artur Trębacz na swoim koncie w portalu X (pisownia oryginalna).
Po ostatnim gwizdku trener Hutnika też był ogromnie zdenerwowany. Gdy kilkadziesiąt minut później dotarł do sali konferencyjnej na stadionie Chojniczanki, był już o wiele spokojniejszy.
- Mam odczucie ogromnego niedosytu po tym spotkaniu – stwierdził Maciej Musiał. - Uważam, że to było dobre widowisko na poziomie drugiej ligi, bardzo dużo się w nim działo. Zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Długo mieliśmy kontrolę nad meczem, pierwsze dwadzieścia minut w naszym wykonaniu, do straconej bramki, było bardzo dobre. Graliśmy tak, jak oczekuję od zespołu, czyli bardzo odważnie, z dużą pewnością siebie. I tak naprawdę pretensję mogę mieć tylko o jedną rzecz – o to, że byliśmy nieskuteczni. Bo mieliśmy kilka sytuacji, w tym sam na sam z bramkarzem i trafienie w słupek. Powinniśmy wyjść na dwubramkowe prowadzenie, żeby ten mecz „zamknąć”. Oczywiście Chojniczanka też była groźna, stwarzała sobie sytuacje do zdobycia goli, ale w moim przekonaniu byliśmy zespołem bardziej konkretnym i powinniśmy wywieźć stąd trzy punkty.
Trener Chojniczanki Krzysztof Brede nie odniósł się do kluczowej decyzji sędziego.
- Mamy punkt i musimy to doceniać, bo dwa razy przegrywaliśmy po dość prostych błędach. Szczególnie pierwsza bramka nie powinna się zdarzyć. Nie graliśmy dziś szczelnie i konsekwentnie w obronie, pozwoliliśmy Hutnikowi na zbyt wiele, a wiemy, że ta drużyna ma z przodu wielu dobrych piłkarzy, którzy potrafią wykreować sytuacje i zrobić krzywdę. I taką nam dwukrotnie zrobili. Spodziewaliśmy się, że ten mecz będzie zacięty i taki był. I Hutnik miał sytuacje, i my je mieliśmy. Cieszy mnie, że Sabala zdobył bramkę oraz to, że będą wracać do gry zawodnicy, którzy wniosą dodatkową wartość do drużyny – powiedział Krzysztof Brede.
