Tymczasem interpretacja nowych przepisów przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, poparta opiniami prawnymi Urzędu Miasta, doprowadziła do zawieszenia w Krakowie akcji sterylizacji wolno żyjących kotów (finansowanej w poprzednich latach z budżetu miasta).
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, powołując się na znowelizowaną ustawę, twierdzi, że wyłapywanie, sterylizacja i wypuszczanie wolno żyjących kotów jest niezgodne z przepisami. Zdaniem urzędników, wszystkie wyłapane koty jako zwierzęta bezdomne mają trafić do schroniska, tam mają być sterylizowane i tam do skutku czekać na adopcję.
Tymczasem, zgodnie z zapisami ustawy o ochronie zwierząt, trudno koty wolno żyjące zaliczyć do zwierząt bezdomnych. Zwierzęta takie to, zdaniem ustawodawcy, "zwierzęta domowe lub gospodarskie, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod której opieką trwale dotąd pozostawały" (Rozdział 1, art. 4 pkt. 16). Koty wolno żyjące w mieście, po prostu żyją obok nas, potrzebują naszego wsparcia, ale one nikomu nie uciekły ani nie zostały porzucone, dlaczego więc ministerstwo i krakowscy urzędnicy z uporem twierdzą, że są bezdomne?
Według ministerstwa, przepisy, które obowiązują od 1 stycznia 2012 r., "uniemożliwiają wykonywanie zabiegów kastracji i sterylizacji bezdomnych kotów w zewnętrznych lecznicach weterynaryjnych". Wprawdzie ustawodawca mówi o obligatoryjnej kastracji bezdomnych zwierząt (nie wolno żyjących kotów) w schroniskach, ale jednocześnie zastrzega, że "realizacja tych zadań może zostać powierzona podmiotowi prowadzącemu schronisko". MOŻE nie znaczy MUSI. Słowo obligatoryjny odnosi się do obowiązku wykonywania sterylizacji, a nie konieczności wykonywania zabiegu w schronisku.
Kraków czeka
W marcu mija termin uchwalenia przez rady gmin i miast corocznego programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi i zapobiegania bezdomności zwierząt. Maciej Głód z Wydziału Kształtowania UM Krakowa, mówi, że w budżecie zostaną zarezerwowane środki na sterylizację wolno żyjących kotów, ale będą uruchomione tylko wtedy, gdy zmienią się przepisy.
Podobnie było w zeszłym roku. Pieniądze zostały zarezerwowane, ale przepisy się nie zmieniły i sterylizacji nie było. Kiedy zmienią się przepisy? Trudno powiedzieć. W sierpniu 2012 poseł Paweł Suski deklarował - mamy przygotowaną nowelizację nowelizacji ustawy i zajmiemy się tym po wakacjach. Teraz poseł zapewnia, że projekt w kwietniu trafi do marszałka Sejmu.
Inni sterylizują
Wrocław i Warszawa, podobnie jak wiele innych miast, nie zasłaniają się opiniami ministerstwa, tylko sterylizują koty. - W zeszłym roku wysterylizowaliśmy 1900 wolno żyjących kotów - mówi Wioletta Jastrzębska z Wydziału Inżynierii Miejskiej Urzędu Miasta Wrocławia. Zabiegi wykonują lecznice wyłonione w przetargu.
Miasto wydaje talony wolontariuszom, którzy wyłapują koty i zawożą do sterylizacji. - W tym roku też będziemy prowadzić tę akcję - zapewnia urzędniczka. - Pomagamy również dokarmiać wolno żyjące koty na terenie Wrocławia. W zeszłym roku za 95 tys. złotych kupiliśmy dla nich karmę, którą rozdaje karmicielom Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Wszystkie warszawskie dzielnice w zeszłym roku sterylizowały dachowce i nadal zamierzają to robić w lecznicach na terenie miasta. Warszawscy urzędnicy działają zgodnie z prawem i nie twierdzą, że zabraniają im tego jakiekolwiek przepisy. Jolanta Woźniak, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Dzielnicy Śródmieście, podkreśla, że wolno żyjące koty to nie są bezdomne zwierzęta. - Są ważną częścią ekosystemu miasta - mówi. - Nie tylko finansujemy ich sterylizację, ale i leczenie, jeśli chorują. Mamy rejestr karmicieli i z nimi bezpośrednio współpracujemy. W razie potrzeby miasto również kupuje estetyczne i tanie domki dla kotów.
Warszawa nie szczędzi środków na zapobieganie bezdomności zwierząt. Wydział ds. zwierząt, działający przy Biurze Ochrony Środowiska, refunduje mieszkańcom Warszawy 50 proc. kosztów sterylizacji ich prywatnych psów i kotów. Dalekowzroczne i opłacalne działanie.
Znakowanie zwierząt i powszechna sterylizacja to w przyszłości mniej niechcianych szczeniaków i kociąt oddawanych do azylu, szczennych suk porzucanych przez nieodpowiedzialnych ludzi, niższe koszty utrzymania schroniska.
Dawniej było lepiej
Kiedy Kraków prowadził akcję sterylizacji wolno żyjących kotów, to w najlepszym okresie dotyczyło to 600 zwierzaków rocznie, potem pieniądze przeznaczone na te zabiegi zmniejszono o połowę. W tym roku, jak i w poprzednim, kwota wyniesie 20 tys. zł. Dla porównania - Śródmieście, jedna z 18 warszawskich dzielnic, w zeszłym roku przeznaczyła na sterylizację wolno żyjących kotów 8o tys. W skali całej Warszawy przeznaczono na ten cel 406,4 tys. zł.
Kraków w tym roku przeznaczy tylko 6 tys. złotych na dokarmianie wszystkich wolno żyjących kotów na terenie miasta. To żenująco niska kwota (tyle samo miasto wydało w zeszłym roku). Tym bardziej że cały ciężar finansowania sterylizacji wolno żyjących kotów spadł na organizacje pozarządowe, które również dokarmiają podwórkowe koty.
Anna Nehring z Fundacji "Zwierzęta Krakowa" mówi: - W zeszłym roku wydaliśmy na dokarmianie wolno żyjących kotów 9 tys. zł, a na sterylizację 70 tys. To sumy tylko z jednej małej organizacji.
Fundacja jest w podbramkowej sytuacji, bo zakończyła ubiegły rok stratą 12 tys. zł. - Nie mamy etatów, pieniądze na pomoc kotom pochodzą z 1 procentu i wolnych datków przekazywanych przez ludzi dobrej woli. Żyjemy w świecie absurdu, zastanawiam się jak wytłumaczyć wolontariuszom, którzy wyręczają urzędników i zadłużają się, żeby mimo wszystko pomagać zwierzętom na terenie Krakowa - dodaje Anna Nehring. - To samo miasto lekką ręką wydaje ponad 20 mln złotych na pokrycie kosztów ubiegania się o organizację zimowej olimpiady.
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+