https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magda Hejda: Sterylizacja kotów, tak czy nie?

Magda Hejda
Wolno żyjące koty trzeba sterylizować, ale w Krakowie  jest problem
Wolno żyjące koty trzeba sterylizować, ale w Krakowie jest problem Justyna Szramowska
Miało być lepiej, a wyszło jak zawsze. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt miała ukrócić proceder wyłapywania przez gminy bezdomnych osobników donikąd, czyli do piachu. Miała też zmusić samorządy do sterylizacji i kastracji wszystkich zwierzaków, które trafiają do schronisk.

Tymczasem interpretacja nowych przepisów przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, poparta opiniami prawnymi Urzędu Miasta, doprowadziła do zawieszenia w Krakowie akcji sterylizacji wolno żyjących kotów (finansowanej w poprzednich latach z budżetu miasta).

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, powołując się na znowelizowaną ustawę, twierdzi, że wyłapywanie, sterylizacja i wypuszczanie wolno żyjących kotów jest niezgodne z przepisami. Zdaniem urzędników, wszystkie wyłapane koty jako zwierzęta bezdomne mają trafić do schroniska, tam mają być sterylizowane i tam do skutku czekać na adopcję.

Tymczasem, zgodnie z zapisami ustawy o ochronie zwierząt, trudno koty wolno żyjące zaliczyć do zwierząt bezdomnych. Zwierzęta takie to, zdaniem ustawodawcy, "zwierzęta domowe lub gospodarskie, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod której opieką trwale dotąd pozostawały" (Rozdział 1, art. 4 pkt. 16). Koty wolno żyjące w mieście, po prostu żyją obok nas, potrzebują naszego wsparcia, ale one nikomu nie uciekły ani nie zostały porzucone, dlaczego więc ministerstwo i krakowscy urzędnicy z uporem twierdzą, że są bezdomne?

Według ministerstwa, przepisy, które obowiązują od 1 stycznia 2012 r., "uniemożliwiają wykonywanie zabiegów kastracji i sterylizacji bezdomnych kotów w zewnętrznych lecznicach weterynaryjnych". Wprawdzie ustawodawca mówi o obligatoryjnej kastracji bezdomnych zwierząt (nie wolno żyjących kotów) w schroniskach, ale jednocześnie zastrzega, że "realizacja tych zadań może zostać powierzona podmiotowi prowadzącemu schronisko". MOŻE nie znaczy MUSI. Słowo obligatoryjny odnosi się do obowiązku wykonywania sterylizacji, a nie konieczności wykonywania zabiegu w schronisku.

Kraków czeka

W marcu mija termin uchwalenia przez rady gmin i miast corocznego programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi i zapobiegania bezdomności zwierząt. Maciej Głód z Wydziału Kształtowania UM Krakowa, mówi, że w budżecie zostaną zarezerwowane środki na sterylizację wolno żyjących kotów, ale będą uruchomione tylko wtedy, gdy zmienią się przepisy.

Podobnie było w zeszłym roku. Pieniądze zostały zarezerwowane, ale przepisy się nie zmieniły i sterylizacji nie było. Kiedy zmienią się przepisy? Trudno powiedzieć. W sierpniu 2012 poseł Paweł Suski deklarował - mamy przygotowaną nowelizację nowelizacji ustawy i zajmiemy się tym po wakacjach. Teraz poseł zapewnia, że projekt w kwietniu trafi do marszałka Sejmu.

Inni sterylizują
Wrocław i Warszawa, podobnie jak wiele innych miast, nie zasłaniają się opiniami ministerstwa, tylko sterylizują koty. - W zeszłym roku wysterylizowaliśmy 1900 wolno żyjących kotów - mówi Wioletta Jastrzębska z Wydziału Inżynierii Miejskiej Urzędu Miasta Wrocławia. Zabiegi wykonują lecznice wyłonione w przetargu.

Miasto wydaje talony wolontariuszom, którzy wyłapują koty i zawożą do sterylizacji. - W tym roku też będziemy prowadzić tę akcję - zapewnia urzędniczka. - Pomagamy również dokarmiać wolno żyjące koty na terenie Wrocławia. W zeszłym roku za 95 tys. złotych kupiliśmy dla nich karmę, którą rozdaje karmicielom Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Wszystkie warszawskie dzielnice w zeszłym roku sterylizowały dachowce i nadal zamierzają to robić w lecznicach na terenie miasta. Warszawscy urzędnicy działają zgodnie z prawem i nie twierdzą, że zabraniają im tego jakiekolwiek przepisy. Jolanta Woźniak, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Dzielnicy Śródmieście, podkreśla, że wolno żyjące koty to nie są bezdomne zwierzęta. - Są ważną częścią ekosystemu miasta - mówi. - Nie tylko finansujemy ich sterylizację, ale i leczenie, jeśli chorują. Mamy rejestr karmicieli i z nimi bezpośrednio współpracujemy. W razie potrzeby miasto również kupuje estetyczne i tanie domki dla kotów.

Warszawa nie szczędzi środków na zapobieganie bezdomności zwierząt. Wydział ds. zwierząt, działający przy Biurze Ochrony Środowiska, refunduje mieszkańcom Warszawy 50 proc. kosztów sterylizacji ich prywatnych psów i kotów. Dalekowzroczne i opłacalne działanie.

Znakowanie zwierząt i powszechna sterylizacja to w przyszłości mniej niechcianych szczeniaków i kociąt oddawanych do azylu, szczennych suk porzucanych przez nieodpowiedzialnych ludzi, niższe koszty utrzymania schroniska.

Dawniej było lepiej
Kiedy Kraków prowadził akcję sterylizacji wolno żyjących kotów, to w najlepszym okresie dotyczyło to 600 zwierzaków rocznie, potem pieniądze przeznaczone na te zabiegi zmniejszono o połowę. W tym roku, jak i w poprzednim, kwota wyniesie 20 tys. zł. Dla porównania - Śródmieście, jedna z 18 warszawskich dzielnic, w zeszłym roku przeznaczyła na sterylizację wolno żyjących kotów 8o tys. W skali całej Warszawy przeznaczono na ten cel 406,4 tys. zł.

Kraków w tym roku przeznaczy tylko 6 tys. złotych na dokarmianie wszystkich wolno żyjących kotów na terenie miasta. To żenująco niska kwota (tyle samo miasto wydało w zeszłym roku). Tym bardziej że cały ciężar finansowania sterylizacji wolno żyjących kotów spadł na organizacje pozarządowe, które również dokarmiają podwórkowe koty.

Anna Nehring z Fundacji "Zwierzęta Krakowa" mówi: - W zeszłym roku wydaliśmy na dokarmianie wolno żyjących kotów 9 tys. zł, a na sterylizację 70 tys. To sumy tylko z jednej małej organizacji.

Fundacja jest w podbramkowej sytuacji, bo zakończyła ubiegły rok stratą 12 tys. zł. - Nie mamy etatów, pieniądze na pomoc kotom pochodzą z 1 procentu i wolnych datków przekazywanych przez ludzi dobrej woli. Żyjemy w świecie absurdu, zastanawiam się jak wytłumaczyć wolontariuszom, którzy wyręczają urzędników i zadłużają się, żeby mimo wszystko pomagać zwierzętom na terenie Krakowa - dodaje Anna Nehring. - To samo miasto lekką ręką wydaje ponad 20 mln złotych na pokrycie kosztów ubiegania się o organizację zimowej olimpiady.

Napisz do autorki:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kicia
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami dostaje rocznie 2 miliony złotych od Gminy Kraków, a 2,5 miliona z innych darowizn, 1% podatku i działalności gospodarczej czyli z wynajmu kamienicy na Floriańskiej

Także 99 % z opłaty od posiadania psa ustalonej przez Radę Miasta inkasuje KTOZ.

Natomiast o karmę dla kotów wolno żyjących i ich sterylizację doprosić się nie można.

A jak trzeba złapać wolno żyjącego kota, czy też psa biegającego luzem, którego nikt wcześniej nie złapie ni nie odwiezie "specjalisto" do schroniska to warto zobaczyć ten "profesjonalizm" inspektorów KTOZ. To jest dopiero rodeo.

A jak już trafi w ręce KTOZ jakieś zwierzę, czy to odprowadzone przez ludzi, którzy znaleźli zwierzę i odprowadzili do schroniska , czy też zwierzę odebrane przez inspektorów KTOZ opiekunom ( tak jest łatwiej bo nie trzeba za zwierzakiem nabiegać się w terenie ) to zaraz KTOZ robi kolejna zbiórkę karmy i kasy, tak jakby od Gminy nie dostawało grosza.
Ciekawe na co idzie te 4,5 miliona rocznie jeśli co interwencja - i trafia do KTOZ zwierzę to ogłaszaja zbiórkę - bo na pomoc zwierzakowi kasy nie ma.
To na co ta kasa jest ?

Może najwyższy czas, żeby Gmina Kraków przestała przekazywać ponad 90% całej kwoty przeznaczonej na opiekę nad zwierzętami i współpracę z organizacjami pro zwierzęcymi do kieszeni KTOZ, a dofinansowała inne organizacje, które mniej się wypowiadają w gazetach, telewizji i na facebooku - za to pomagają zwierzętom ze 100 % wyższą efektywnością przeliczając ilość posiadanych funduszy na ilość zwierząt którym udzieliły pomocy. Wielki szacunek dla Fundacji "Zwierzęta Krakowa" - może warto zacząć pisać do Prezydenta Miasta Krakowa aby część rzeki finansowej kierowanej do KTOZ skierował to tej fundacji
b
budrys
Jest rok 2015.Majchrowski u władzy,więc nic się nie zmieni w sprawie wolno żyjących kotów! Masakra !Na swoim osiedlu dokarmiam od lat koty.Wszystkie są wysterylizowane(ponad 30 kotów!).Wszystkie
te zwierzęta zostały wysterylizowane przez "Fundację Zwierzęta Krakowa"-wielki "szacun"dla tej moim zdaniem najlepszej krakowskiej fundacji.Tylko kilka kotów zostało przez ostatnie dwa lata wysterylizowane przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.Co roku pojawia się kilka nowych kotów,które trzeba kastrować lub sterylizować.Robię wszystko aby nie dopuścić do rozmnażania-dlaczego ? Nie stać mnie na dokarmianie i leczenie kolejnych,nowo narodzonych kociąt.Wszystkie okienka piwniczne na osiedlu Dywizjonu 303 są pozamykane.Jaki los czeka te kociaki?
W 2014 napisałam prośbę o kastrację kotów-dostałam odmowę,gdyż gmina nie dała pieniędzy-efekt-nie kastrowane kocury toczyły walkę i w efekcie jeden drugiemu uszkodził oko.Koszt leczenia oka-1000 zł.!!!z własnej kieszeni.Jestem osobą bezrobotną.Musiałam się zapożyczyć pieniędzy aby leczyć jednego z tych kocurów,a przecież to kot Majchrowskiego.Pewnie gdyby się o tym dowiedział to śmiał by się z tego,że znalazł się "jeleń",który oszczędza budżet,mocno nadszarpnięty w wyniku nie dojścia do realizacji olimpiady.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska