- Stres przed startem był duży, ale wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana. Trener zadbał o wszystko, a ostatni miesiąc przygotowań spowodował, że doskonale wiedziałam co i jak mam robić – opowiada.
Duathlon to dyscyplina, będąca odmianą triathlonu, a składająca się z dwóch biegów (jeden w miejsce pływania) i jazdy na rowerze. Maja jako juniorka startowała na dystansie sprint, mając w pierwszej części do przebiegnięcia 5 km, następnie było do przejechania 20 km na rowerze, a na koniec czekało ją jeszcze 2,5 km biegu.
- Zawody były niesamowite. Pierwszy bieg to troszkę czarowania ze strony rywalek, bo byłam przygotowana na dużo mocniejsze bieganie. W końcówce tego biegu byłam w czołówce wraz z Włoszką i Słowenką – opowiada Maja Wąsik. - W trakcie jazdy na rowerze była współpraca w grupie, ale moment nieuwagi i uciekła nam Słowenka. Na ostatnim etapie biegowym zrozumiałam, że walczę o srebro. Od początku narzuciłam swoje tempo i zdobyłam przewagę, potem trzeba było ją tylko utrzymać na ostatnich 200 metrach. Wręczenie medali było jak bajka!
- Pojechałam do Hiszpanii po doświadczenia i obycie się z wielkimi imprezami, a wyjeżdżam z tytułem wicemistrza świata - to niesamowite uczucie – dodaje krakowianka. - Zawody w Aviles miły być wisienką na torcie tego sezonu, a okazały się tortem na wisience! Jestem wdzięczna Polskiemu Związkowi Triathlonu za to, że mogłam reprezentować kraj na zawodach tej rangi, a przede wszystkim mojemu trenerowi, że sprawił, iż nie czułam się tam jak kopciuszek tylko jak wojownik.
Sezon Mai Wąsik został przedłużony i teraz nie ma wiele czasu na odpoczynek. Obecnie jest na zgrupowaniu kadry wojewódzkiej w Szczyrku, a w kolejny weekend czeka ją zgrupowanie reprezentacji Polski w Spale.
