Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małopolanie zostali na lodzie: łamali ręce i nogi

Magdalena Jadach
Koniec tygodnia przyniósł gołoledź w całej Małopolsce. Lekarze mieli pełne ręce roboty z połamanymi pacjentami. Doszło też do trzech wypadków drogowych i 85 kolizji.

31-letnia Karolina Fornagiel, mieszkanka Krakowa, spieszyła się w piątkowy poranek do pracy w biurze. Kiedy tramwaj podjechał przy ul. Nowohuckiej, kobieta przyspieszyła. Sekundę później leżała już na oblodzonym przystanku. W efekcie upadku złamała lewą rękę i to z przemieszczeniem. Teraz spędzi w gipsie kilka tygodni.

Zobacz także: Sądeckie: pomoc dotrze szybciej, bo karetki wyśledzi satelita

- Ból był tak ogromny, że nie mogłam się ruszyć. Nie czułam własnej dłoni. Pomogła mi przypadkowa pani na przystanku. Sama nie dałabym rady nic zrobić. Po chwili zabrała mnie karetka - opowiadała nam pacjentka przed gipsownią Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Tu musiała czekać ponad dwie godziny, zanim została jej udzielona pomoc. Cała poczekalnia to pacjenci ze złamaniami.

- Tak intensywnego dnia pracy nie mieliśmy od początku zimy. Do wypadków pieszych dołączyły się wypadki komunikacyjne. Na szczęście osoby poszkodowane nie odniosły ciężkich obrażeń, ale też wymagały naszej pomocy - podsumowuje Małgorzata Popławska, dyr. Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.

Nie lepiej było w Zakopanem. Jedynie w czwartek na oddział ortopedii zgłosiło się ponad 100 pacjentów, z czego 84 założono opatrunki gipsowe na złamane ręce lub nogi.

- Niestety nie potrafię wskazać, jak duża część z nich miała wypadek na śliskiej ulicy - mówi Marian Papież, ordynator oddziału. - Myślę jednak, iż jest to spory odsetek - dodaje.

Mieszkańcy Krakowa wyjątkowo często prosili o interwencję strażników miejskich.
- Dostaliśmy ponad sto zgłoszeń dotyczących oblodzonych chodników. To wyjątkowy wynik - potwierdza Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. Do godzin południowych zespoły ratownicze Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego wyjeżdżały ponad 40 razy do osób, które uległy wypadkom na chodnikach i jezdniach. Na obrzeżach miasta warunki były tak trudne, że w jednej z miejscowości zespół ratownictwa medycznego pieszo musiał dotrzeć do pacjenta, a karetka dojechała później, gdyż ulicę zablokowały samochody, które nie mogły przejechać po śliskiej nawierzchni.

Zobacz także: Sądeckie: pomoc dotrze szybciej, bo karetki wyśledzi satelita

Nie lepiej było na Sądecczyźnie. Prowadząca górską stromizną droga krajowa nr 28 pomiędzy Nowym Sączem a Limanową wczoraj rano zmieniła się w lodową rynnę. W takich warunkach nie poradził sobie kierowca skody felicji. Samochód dosłownie wyfrunął z jezdni do rowu, wywrócił się na dach i rozbił o betonowy przepust. - To cud, że kierowcy nic się nie stało - mówią strażacy z OSP w Niskowej, którzy przybyli na ratunek. Z trudnymi warunkami nie radzili sobie także kierowcy autobusów. Z tego powodu w Krakowie skrócono trasy ich przejazdu.

Co zrobić, by mieć odszkodowanie?

Wojciech Nartowski, krakowski adwokat, radzi, jak uzyskać rekompensatę za złamanie.
Konieczne jest znalezienie świadków naszego upadku na oblodzonej powierzchni. O tym fakcie informujemy straż miejską, która sporządzi stosowną notkę. Z tymi dokumentami znajdujemy właściciela terenu, na którym doszło do zdarzenia. Jeżeli zarządca nie chce polubownie wypłacić nam odszkodowania, to możemy pójść do sądu.

(wsp. mst, sś)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska