Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małopolskie gminy w pandemii: Czy centrala nie chce wiedzieć, co dzieje się na froncie? Gdzie jest dialog? – druga część naszego raportu

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
We wrześniu 2019 r. frekwencja na trasie turystycznej Kopalni Soli „Wieliczka” wyniosła 1,6 mln, a w 2020 r. – 560 tys. A mówimy tu nie tylko o trasie. Tracą hotele, restauracje – i to się przekłada na wpływy z PIT.
We wrześniu 2019 r. frekwencja na trasie turystycznej Kopalni Soli „Wieliczka” wyniosła 1,6 mln, a w 2020 r. – 560 tys. A mówimy tu nie tylko o trasie. Tracą hotele, restauracje – i to się przekłada na wpływy z PIT.
Koronawirus przypuścił jesienią wściekły atak na Małopolskę. Najważniejsza i najzacieklejsza wojna z nim toczy się w gminach i powiatach. Jak sobie radzą? Czego im trzeba? Na polu bitewnym rozmawiamy o tym z czołowymi małopolskimi samorządowcami. Mówią tak: „W ostatnich tygodniach bawimy się w kolory: czerwone, żółte, niebieskie… Po co? Przecież pracownicy się przemieszczają, rodziny się przemieszczają, granice gmin, powiatów dla tej pandemii nie istnieją. My się na co dzień spotykamy z takimi absurdami. Nie może być tak, że ja oglądam o 11.00 w telewizji, co powie premier czy minister i mam się do tego dostosować. Gdzie jest dialog? Gdzie jest próba dowiedzenia się centrali, co dzieje się u nas, na froncie i czego nam w tej walce trzeba? Wszyscy prezydenci, burmistrzowie i wójtowie w Polsce zadają to pytanie.” Oto druga część naszego raportu z pola boju.

Rozmawiamy z czołowymi polskimi samorządowcami: Kazimierzem Barczykiem, szefem Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski, Arturem Koziołem, burmistrzem miasta i gminy Wieliczka i członkiem zarządu stowarzyszenia Samorządy dla Polski, Krzysztofem Wołosem, wójtem gminy Wielka Wieś oraz Bogusławem Królem, wójtem gminy Zielonki.

Zbigniew Bartuś: - Słyszę od polityków z Warszawy, że gminy i powiaty zaoszczędziły w tym roku na oświacie masę pieniędzy, bo wiosną szkoły i przedszkola stały zamknięte.
Bogusław Król: - Ale myśmy z tej okazji nie wygenerowali żadnych oszczędności! Nauczycielom, pracownikom należało zapłacić pensje. Budynki trzeba było ogrzewać. Co więcej – musieliśmy zakupić środki ochronne i dezynfekcyjne. Więc wydaliśmy więcej. Od września te koszty wzrosły. Ponadto drastycznie – o 50 proc. rocznie - rosną nam wydatki związane ze śmieciami, a my nie jesteśmy w stanie uchwalić stawek za wywóz śmieci, które by nam to bilansowały. Tylko w tym roku gmina dopłaci do śmieci ok. 2,5 mln zł, gdy pięć lat temu nie dopłacała nic. Koszty transportu publicznego i inne także rosną.

Krzysztof Wołos: - Musieliśmy dopłacić do wywozu śmieci w tym roku 2,6 mln zł, a nie planowaliśmy tego. Obecne stawki – 23 zł na osobę – nie były w stanie pokryć kosztów...

- Czy mimo narastających problemów finansowych organizujecie w pandemii przetargi?
Bogusław Król: - Tak, ostatnio trzy. I mieliśmy po 16 ofert na każdy przetarg, co wcześniej się nie zdarzało. Widać zatem, że nawet firmy budowlane, które – jak się wydawało – ominął kryzys, zaczęły mieć problem i szukają zleceń. Jeśli teraz zamkną się portfele gminnych zamówień z braku środków na inwestycje, to efekt może być bardzo bolesny dla gospodarki, dla przedsiębiorców i ich pracowników.

Kazimierz Barczyk: - Lockdown to najbardziej destrukcyjna broń w czasach pokoju, dewastuje podstawy bytu przedsiębiorstw i samorządów. Obserwowaliśmy to wiosną. Nasilenie pandemii nie nastraja optymizmem – boję się, że na koniec roku może być zdecydowanie gorzej niż na koniec września. Pamiętajmy, że zanim przyszło letnie odbicie po zniesieniu lockdownu, nastąpił w II kwartale spadek dochodów samorządów o 30-40 proc. Trzeba zrobić wszystko, by teraz nie był on tak głęboki, bo będzie bieda i w samorządach, i w przedsiębiorstwach.

- Budżet państwa też nie jest z gumy.
Kazimierz Barczyk: - Tak, ale państwo ma choćby prawo emitowania obligacji na rynku europejskim, które – jak mówi premier – cieszą się powodzeniem. Samorządy takich możliwości nie mają. Koledzy, którzy tutaj alarmują w kwestii gminnych finansów, reprezentują gminy zasobne i dobrze zorganizowane, gminy sukcesu, atrakcyjne, przyciągające mieszkańców. Natomiast wiele jest gmin wiejskich mniej zamożnych, gorzej położonych, z gorszą infrastrukturą. One w pierwszym rzędzie popadną w tarapaty…

- Czym to grozi?
Kazimierz Barczyk: - To jest bardzo groźne nie tylko dla finansów gmin, ale i dla lokalnej gospodarki, dla życia i zdrowia mieszkańców. Dlatego SGiPM w pełni popiera postulat radykalnego podniesieniu udziału gmin w PIT. To nie jest żaden skok na kasę. To jest wyrównywanie strat umożliwiające samorządom realizację nałożonych na nie obowiązków. Dotyczy to także dużych miast. Weźmy Kraków, gdzie przychody z samej tylko turystyki wynosiły w ostatnich latach 7 mld zł rocznie, a teraz spadły o 6 miliardów… W stolicy Małopolski 30 tys. ludzi pracuje w turystyce bezpośrednio, a kolejne 40 tys. pośrednio na niej zarabia. Miasto miało dotąd z tego tytułu duże wpływy, a teraz ich nie ma. To grozi także załamaniem inwestycji.

- Niebawem ruszą inwestycje z nowych środków unijnych: z funduszu odbudowy gospodarki i z nowego wieloletniego budżetu UE.
Kazimierz Barczyk: - Tak, ale aby je realizować, trzeba mieć środki na tzw. wkład własny. A biedniejsze gminy miały z tym problem już przed pandemią. Potrzebne są zatem specjalne rozwiązania, żebyśmy nie stracili tych wielkich pieniędzy, które Unia chce nam przekazać.

- Rozwiązania dla gmin?
Kazimierz Barczyk: - Przede wszystkim. Pieniądze na inwestycje muszą trafić do samorządów, bo właśnie dzięki nim Polska stała się w ostatnich kilkunastu latach mistrzem świata w wykorzystywaniu środków zewnętrznych. Myśmy je znakomicie zainwestowali w rozwój małych ojczyzn, co dało efekt w skali kraju. Widać to na każdym kroku. Projektów zakwestionowanych przez Unię w gminach nie ma. Czy to nie jest najlepsza rekomendacja dla wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów, władz regionów? Myśmy jako województwo uruchomili w oparciu o środki unijne regionalną tarczę antykryzysową, największą w kraju. Ona uratowała dziesiątki tysięcy miejsc pracy, a zarazem pomogła szpitalom, także powiatowym, ośrodkom pomocy społecznej, szkołom. To jest realne działanie. Tego współdziałania w zaufaniu do samorządów musi być więcej, by wszystko wskazuje na to, że idą trudniejsze czasy.

- Pieniądze z unijnego funduszu odbudowy gospodarki, który ruszy na dniach, oraz z nowego budżetu, z którego będziemy korzystać w kolejnej dekadzie, mają być przeznaczone głównie na inwestycje służące budowaniu Zielonego Ładu, czyli przybliżające nas do świata, w którym ani przedsiębiorcy, ani gospodarstwa domowe nie niszczą środowiska. Na ile plany małopolskich gmin wpisują się w ten zamysł?

Artur Kozioł: - Jako członek Stowarzyszenia Metropolia Krakowska działamy w ramach ZIT, czyli unijnych Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. W obszarze metropolitalnym tworzymy strategię z ogromnymi pieniędzmi – ZIT daje Wieliczce 70 mln zł. Ale musimy wnieść do tego własny wkład. Większość tych środków idzie na ochronę środowiska. Nie wolno nam ich zatrzymać z wielu względów. Po pierwsze Polska musi osiągnąć pewne wskaźniki ekologiczne w określonym czasie. Po drugie – to napędza gospodarkę, daje pracę firmom i ich załogom. Samorządy doskonale sobie z tym radzą – póki mają środki na wkład własny. Jeżeli będziemy mieć je zapewnione we wpływach z PIT i CIT, to możemy aplikować.

- Na co potrzebujecie środków?
Artur Kozioł: - Wszystkie samorządy mają swoją specyfikę, a więc i potrzeby. Inne one są w gminach na Pomorzu, a inne u nas. Ważne jest zatem, by tworząc programy unijne wsłuchać się wcześniej w realne potrzeby gmin i ich mieszkańców. Jeśli największym problemem dla wielu gmin u nas jest budowa dróg lokalnych, to powinniśmy się uprzeć i przekonać Komisję Europejską, żeby możliwe było budowanie takich dróg i pozostałej infrastruktury ze środków unijnych.

Krzysztof Wołos: - Zdecydowaną większość niezbędnych mieszkańcom inwestycji, realizujemy przy użyciu środków zewnętrznych, a te – jako się rzekło – wymagają wkładu własnego. Im więcej tracimy na pandemii i im więcej musimy dokładać z gminnej kasy do innych zadań, jak oświata, komunikacja czy śmieci, tym mniej mamy pieniędzy na wkład własny.

- W co chcecie inwestować?
Krzysztof Wołos: - Niezbędna jest nam infrastruktura drogowo-kanalizacyjna, niezbędne są przedszkola i żłobki, rozbudowa szkół, konieczne są inwestycje w ochronę środowiska. Mamy gotowe 60 projektów w różnych sferach. Ale w blisko 100-milionowym budżecie mieliśmy w normalnych czasach na inwestycje ok. 15 mln, zaś pomysłów na inwestycje mamy na 200 mln zł. W warunkach pandemii te realia się jeszcze pogorszyły. Gminy potrzebują zatem wsparcia w pozyskaniu wkładu własnego, by mogły sięgnąć po środki zewnętrzne. Potrzebują też programów, w ramach których będą mogły realizować inwestycje najistotniejsze z punktu widzenia potrzeb lokalnej społeczności.

Bogusław Król: - Mamy duży pakiet projektów inwestycyjnych, dużych i mniejszych. Wierzymy, że nie zawsze będzie koronawirus i groźba lockdownu, więc planujemy perspektywicznie – na 10 lat. Złożyliśmy wnioski na 170 mln zł. Prócz dróg czy kanalizacji budujemy m.in. nowe szkoły, żeby dzieci nie musiały się uczyć na dwie zmiany i w nieodpowiednich warunkach. Budujemy baseny, bo relatywnie niewielkim kosztem udostępniamy uczniom obiekty idealne do poprawiania kondycji, sprawności, odporności i do rehabilitacji. Rosną osiedla, więc automatycznie musimy nadal inwestować w sieć wodno-kanalizacyjną.

- Nabiera rozpędu budowa północnej obwodnicy Krakowa.
Bogusław Król: - Tak. Po jej wybudowaniu ok. 100 ha powinno zostać uwolnione pod przedsięwzięcia gospodarcze. Naszym marzeniem jest pasaż biznesu od Mistrzejowic do Krowodrzy. Wciąż mamy braki w zakresie obiektów kulturalnych … Musimy także myśleć o udrożnieniu komunikacji publicznej. A to można osiągnąć poprzez pociągnięcie linii tramwajowych z Krakowa w kierunku północno-wschodnim.

Nowy POP: jak przyspieszyć poprawę jakości powietrza w gminach

- U progu sezonu grzewczego gorącym tematem w całej Małopolsce było uchwalenie przez Sejmik Małopolski nowego Programu Ochrony Powietrza. Ma on przyspieszyć walkę ze smogiem. Nakłada na gminy i mieszkańców obowiązki.
Kazimierz Barczyk: - Owszem program ambitny, ale uwzględniający z jednej strony potrzeby, a z drugiej – możliwości województwa, gmin. Co najważniejsze – my nie mamy wyjścia. Musimy przyspieszyć walkę ze smogiem, bo ten smog to są wymierne straty zdrowotne i ekonomiczne. Za poprzedniej kadencji Sejmiku, gdy byłem jego przewodniczącym, podjęliśmy dwie uchwały antysmogowe dla Krakowa. Po perturbacjach prawnych, one się utrzymały i weszły w życie. Złożyłem podpis pod czymś, z czego jestem dumny.

- Uchwaliliście zakaz palenia węglem.
Kazimierz Barczyk: - Wprowadziliśmy taką uchwałę jako pierwsi w Europie Środkowo-Wschodniej, sygnalizując, jak bardzo zależy nam na poprawie jakości powietrza i zdrowia – nas samych i milionów turystów odwiedzających do roku Małopolskę. Myśmy ten proces rozłożyli w czasie. Kluczowe dla powodzenia tej uchwały były programy pomocowe i osłonowe, finansowane przez miasto ze środków zewnętrznych. Kraków zinwentaryzował wszystkie kopciuchy i doprowadził do ich stopniowej likwidacji. Doszło dzięki temu do radykalnej poprawy jakości powietrza. Ale mogłaby być ona jeszcze większa, gdyby nie wpływ sąsiednich gmin. Krakowianie zaczęli pytać członków metropolii: czemu nie robicie tego, co my?

- Niektórzy wzięli się za to przed uchwaleniem nowego POP.
Kazimierz Barczyk: - Tak. Np. Krzysztof Wołos zinwentaryzował wszystkie źródła energii. I dał radę. Więc inne gminy też mogą. POP to kompromis. Dla niektórych zbyt uciążliwy, dla innych – za mało ambitny. Czyli w sam raz. Niezwykle ważna jest tutaj zdecydowana zmiana podejścia PiS do problemu smogu. Jako opozycja zarzucali nam, że chcemy zabić węgiel itp. Teraz sami uchwalili POP, bo przekonali się, że innej drogi nie ma. Rząd zakazał już sprzedaży najgorszego opału. Mamy program Czyste Powietrze. Są deklaracje dziesiątków unijnych miliardów dla Polski. Trzeba ludziom pomóc. Użyć takich metod, jak w Krakowie. Zapłacić za wymianę źródeł ciepła, a gdzie trzeba – wyrównać wzrost kosztów eksploatacji.

Artur Kozioł: - Razem z NFOŚ zdiagnozowaliśmy, ile środków nam potrzeba, żeby zakończyć palenie w piecach. W przypadku Wieliczki jest to 38 mln zł. Należałoby teraz zmodyfikować rządowy program Czyste Powietrze i przekazać niezbędne środki gminom. Mieszkańcy będą się wtedy zwracać o wsparcie do nas i my ten projekt szybciej zrealizujemy. Program Czyste Powietrze natrafił pierwotnie na systemową blokadę, bo jego realizację powierzono wyłącznie NFOŚ i WFOŚ. To tak, jak ja bym w sprawie budowy odcinka kanalizacji w Wieliczce miał składać wniosek do Krakowa lub Warszawy.

- Jako gmina macie doświadczenie m.in. w dofinansowaniu montażu solarów przez mieszkańców.
Artur Kozioł: - Tak. I to poszło sprawnie, błyskawicznie. Teraz też może tak być. My w 29 sołectwach mamy ponad 4 tys. starych palenisk, wiemy, gdzie są i co trzeba, by je wymienić. Mieszkańcy są na tę zmianę gotowi, nie trzeba ich już przekonywać.

Bogusław Król: - My wiemy, jak ważna jest walka ze smogiem, zwłaszcza dziś, gdy złe powietrze dokłada się do koronawirusa szkodząc zdrowiu. Przypominam, że czujniki Airly pojawiły się najpierw w gminie Zielonki. Dzisiaj one są w całej Polsce. Inwentaryzację źródeł ciepła zrobiliśmy dokładnie: chodząc od domu do domu. Kotły wymieniamy sukcesywnie, montujemy coraz więcej odnawialnych źródeł energii. Ale co do POP, to dla mnie nierealne w dobie pandemii są 12-godzinne kontrole kotłów. Nie mamy jak wejść, nie wiemy, czy na danej posesji jest zakażenie lub kwarantanna. Ponadto nie mogą być na gminę nakładane obowiązki bez źródeł finansowania. Jesteśmy zatem otwarci na środki na ten cel. Jeśli metropolii uda się je pozyskać, również w Zielonkach znikną kopciuchy. Odrębnym problemem jest kontrola przedsiębiorców używających węgla i emitujących zanieczyszczenia: właściwe instytucje podejmują je w normalnych warunkach pół roku od naszego zgłoszenia, to co dopiero w dobie covidu.

Krzysztof Wołos: - To prawda, że Kraków dość szybko uporał się z problemem kopciuchów, ale trzeba pamiętać, że wielkie miasta korzystały tu z licznych programów i dofinansowań, których dla mniejszych gmin, jak nasza, nie było. Dopiero w 2017 r. mogliśmy ruszyć w obwarzanku z pewnymi działaniami. Dziś jesteśmy gotowi rozprawić się ze smogiem bardzo szybko. Czy POP jest zbyt ambitny? Nasze doświadczenia pokazują, że pewne działania, jak zatrudnienie ekodoradców, akcje informacyjne, obowiązkowe inwentaryzacje źródeł ciepła przybliżają nas do celu, jakim jest czyste powietrze. Mamy trzech ekodoradców w naszej gminie, w całym ZIT jest ich 43. Pozyskaliśmy na ich zatrudnienie środki europejskie. I oni mają co robić, mieszkańcy walą do nich drzwiami i oknami.

- Czy umieszczenie w gminach punktów programu Czyste Powietrze to dobry pomysł?
Krzysztof Wołos: - Strzał w dziesiątkę. Przybliża program do mieszkańców, wszystko ułatwia i zasadniczo przyspiesza procedury. Myśmy to postulowali dwa-trzy lata temu. Dobrze, że to się w końcu stało, bo to jest rozwiązanie wręcz oczywiste, by ludzie byli obsługiwani na miejscu, a nie jeździli gdzieś do Krakowa. Dzięki temu wymiana starych źródeł i termomodernizacja budynków zadzieje się szybciej.

- Wzrosła też wśród mieszkańców świadomość, czym są i jak ważne są odnawialne źródła energii.
Krzysztof Wołos: - To prawda. Mieszkańcy są bardzo zainteresowani OZE, bo to im daje nie tylko czyste źródło, ale i ekonomiczne oszczędności. Dzięki wspaniałej współpracy z gminą Kocmyrzów-Luborzyce i wójtem Markiem Jamborskim 41 gmin z województwa małopolskiego weszło w duży program odnawialnych źródeł energii, paneli fotowoltaicznych, solarnych. Wszystkie szkoły w gminie udało się z tego programu wyposażyć w panele. Teraz będziemy chcieli realizować następne takie programy. Więc my już teraz wykonujemy większość zapisów POP, a świadomość mieszkańców jest tak duża, że my sobie z problemem smogu poradzimy. Ba, jeśli byłyby dostępne odpowiednie środki, to byśmy sobie poradzili znacznie wcześniej.

Kazimierz Barczyk: - Myśmy jako SGiPM walczyli o decentralizację obsługi programu Czyste Powietrze, bo WFOŚiGW nie był w stanie sobie z tym sensownie radzić. Logiczne wydawało się nam wszystkim, że mieszkańcy powinni załatwić takie sprawy w swojej gminie – i to, dzięki naszym staraniom, nastąpiło. Decentralizacja nie tylko ułatwia wszystkim życie, ona po prostu daje szansę na załatwienie pewnych problemów sprawniej, taniej i szybciej. Nie inaczej jest z ochroną środowiska.

- Od 30 lat walczycie o decentralizację.
Kazimierz Barczyk: Tak, robimy to, bo ona w naszym wspólnym państwie na każdym kroku się sprawdza. Zabiegamy o to, by do samorządów trafiało jak najwięcej funduszy, państwowych czy unijnych, bo samorządy potrafią je z największym pożytkiem wykorzystać. Również teraz będziemy jako stowarzyszenie zabiegać o to, by Fundusze na realizację programu Czyste Powietrze w jak największym stopniu zasiliły kasy gmin i powiatów.

- Mówi pan, że w naszej w debacie wzięli udział prymusi reprezentujący gminy świetnie zarządzane i zamożne.

Kazimierz Barczyk: - Tak, ale jako stowarzyszenie pamiętamy też, oczywiście, o gminach mniej zasobnych, z nieco innymi problemami. O pomoc dla nich będziemy się szczególnie upominać, zwłaszcza w tych ciężkich czasach, gdy gminne budżety są pustoszone przez pandemię i kryzys - i nawet prymusi nie są w stanie przewidzieć wysokości swoich dochodów w bliższej, ani dalszej perspektywie. Realizacja POP w mniej zasobnych gminach wymaga wsparcia nie tylko finansowego, ale i logistycznego, operacyjnego. Zrobimy wszystko, by ono się znalazło. Na wysokim poziomie. To leży w naszym wspólnym interesie, żeby w każdej z gmin nastąpiła radykalna poprawa. Powietrze nie zna granic. Wirus nie zna granic. Gospodarcze problemy nie znają granic. Musimy być solidarni i sobie pomagać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska