https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mama porwała chłopca. Trop prowadzi do Krakowa

Maria Mazurek
Chłopiec zdjęcie  z 2009 r.
Chłopiec zdjęcie z 2009 r. fot. archiwum rodzinne
Janusz Dąbrowski, ojciec dziewięcioletniego dziś Kubusia, codziennie czeka na jakąś informację, trop. Na iskrę nadziei. Cztery lata temu jego była żona, matka chłopczyka, porwała w Olsztynie ich dziecko. Trop prowadzi do Krakowa, bo tu mieszka rodzina kobiety.

- Kiedyś Kubuś był synonimem spokoju i uśmiechu - wspomina Janusz Dąbrowski. Grzeczne, radosne dziecko. Ciekawy świata, zawsze chętny do zabawy. Radosne niebieskie oczka i szeroki uśmiech. Ze zdjęcia, które wysyła do mediów fundacja Itaka, zerka na nas uroczy, szczęśliwy chłopczyk. - Bo takim był dzieckiem - mówi jego ojciec.

Do czasu. - Między rodzicami zaczęło dochodzić do coraz większych zatargów - opowiada st. sierż. Krzysztof Wasyńczuk, rzecznik olsztyńskiej policji, która prowadzi śledztwo w sprawie uprowadzenia. - Jeszcze kiedy oboje mieli pełnię praw rodzicielskich, matka zaczęła nagle znikać z dzieckiem. Ojciec nie mógł ustalić miejsca pobytu - relacjonuje policjant.

Badania chłopczyka wykonane w 2009 r. wykazały, że był maltretowany fizycznie. Zdaniem ojca, matka stosowała też przemoc psychiczną. - I co sądzić o tym, że zdrowe, pogodne dotąd dziecko trzy razy ze strachu zsikało się na badaniach? - pyta ojciec.
W końcu matka z Kubą zniknęła na dobre. - Nie wiem, gdzie wyjechała. Był listopad 2009, kiedy widziałem dziecko po raz ostatni - wspomina ojciec. Jego była żona mówiła, że wróci za trzy dni. Nie wróciła.

W zeszłym roku sąd wydał decyzję o przekazaniu pełni praw rodzicielskich ojcu dziecka. - Co z tego, skoro od prawie czterech lat nie widziłem własnego syna, którego jestem jedynym opiekunem? - pyta ojciec.

Chłopiec może być przetrzymywany w Krakowie, gdzie mieszka rodzina byłej żony Dąbrowskiego, m.in. jej matka. St. sierż. Krzysztof Wasyńczuk mówi jednak, że babcia chłopca nie chce współpracować z policją. Funcjonariusze przesłuchiwali ją kilkakrotnie, ale kobieta uparcie twierdzi, że nie wie, gdzie jest jej wnuk ani córka.

- To nie jest tak, że my siedzimy z założonymi rękami, ale ta sprawa to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia - mówi policjant.
Policja podejrzewa nawet, że kobieta mogła wywieźć chłopczyka za granicę. Służby zablokowały więc paszport zarówno chłopca, jak i matki. Powiadomiły nie tylko kraje Unii, ale też naszych wschodnich sąsiadów. Ale wciąż nie wiadomo, gdzie jest uprowadzony chłopczyk.

- Dlatego zwracamy się z prośbą do wszystkich ludzi, szczególnie krakowian, którzy mogli widzieć dziecko, aby dali koniecznie znać policji lub ITACE - apeluje st. sierż. Wasyńczuk.

Jeśli ktoś widział dziewięcioletniego chłopczyka z niebieskimi oczami, mierzącego ok. 130 cm, powinien skontaktować się z policją (997) lub z Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych ITAKA (pod całodobowym, bezpłatnym telefonem w sprawie zaginionego dziecka - numer 116 000).

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tata
TRZEBA UJAWNIĆ ZDJĘCIE DZIECKA BEZ NAKRYCIA GŁOWY!
ORAZ KOBIETY, KTÓRA MIENI SIĘ MATKĄ. DZIECKO BARDZO SZYBKO SIĘ ZMIENIA WIZUALNIE.
Ujawnione zdjęcie, to tylko pozory działania.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska