Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Nowakowski, nowy statystyk reprezentacji Polski siatkarzy, chce pomóc drużynie zdobyć medal olimpijski

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Marcin Nowakowski (z prawej) jest w sztabie reprezentacji Polski
Marcin Nowakowski (z prawej) jest w sztabie reprezentacji Polski archiwum prywatne
Rozmowa z MARCINEM NOWAKOWSKIM, siatkarskim statystykiem z Krakowa, który z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zdobył mistrzostwo Polski i wygrał Ligę Mistrzów (dwukrotnie), a teraz zaczyna pracę w sztabie reprezentacji Polski.

Ostatnie tygodnie miał pan bardzo intensywne. Klubowe rozgrywki się skończyły, czas na pracę z kadrą.
Końcówka sezonu ligowego była szalona. Chciałem w stu procentach skupić się na finale PlusLigi z Jastrzębskim Węglem i finale Ligi Mistrzów z Trentino. Jednocześnie trzeba było ogarnąć pewne rzeczy pod kątem reprezentacji - zamawianie sprzętu, organizowanie kontaktów. To nie jest łatwe. Jestem pełen podziwu, jak niektórzy trenerzy łączą pracę w klubie i kadrze, bo jest to zajęcie ogromnie angażujące czasowo i emocjonalnie.

Patrząc na przebieg finału Ligi Mistrzów (3:0), plan na mecz z drużyną Trentino mieliście chyba bardzo dobry.
Rywal był dobrze rozpracowany. To było istotne, bo grali w nietypowym ustawieniu, na trzech przyjmujących i bez atakującego. To można było wykorzystać, rozsądnie grając zagrywką. Taktyka się sprawdziła, ale założenia to jedna kwestia, a ich wykonanie - druga. Kluczowa była nasza skuteczna gra, zwłaszcza jakość pierwszej akcji, co wzięło się z dobrego przyjęcia mocnej zagrywki przeciwnika. Można powiedzieć, że w tym meczu była taka sztampowa ZAKSA: bardzo cierpliwa, „męcząca” rywala, doprowadzająca go do pasji. Ponadto mieliśmy Kamila Semeniuka, który rozegrał znakomite spotkanie.

Dla pana to drugi triumf w Lidze Mistrzów z Grupą Azoty ZAKSĄ. Da się je jakoś porównać?
Oba smakują świetnie, ale inaczej. Ten pierwszy był wyśniony, z niesamowitą, bajkową historią. Po drodze wygrywaliśmy w nieprawdopodobnych okolicznościach z topowymi drużynami świata, co było pewną niespodzianką. Przed minionym sezonem nie powiedziałbym, że zajdziemy tak daleko. Wszystko jednak ułożyło się dla nas idealnie, a drużyna zrobiła niesamowity postęp. Jako zespół mieliśmy problemy, lecz potrafiliśmy je przezwyciężyć, bo zmierzaliśmy wspólnie do jednego celu.

Zakończył się pewien etap, a zaczyna się następny. Został pan statystykiem reprezentacji Polski, będzie pan współpracował z trenerem Nikolą Grbiciem, z którym znacie się właśnie z Kędzierzyna-Koźla. W jakich okolicznościach trafił pan do kadry?
Gdy prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej został Sebastian Świderski, powiedział, że chce Nikolę na selekcjonera. Wiedziałem, że mogę się spodziewać telefonu z kadry. Wiem, jak dobrze przez dwa lata układała się nasza współpraca w Grupie Azoty ZAKSIE. Po wyborze trener zadzwonił. Szybko przeszliśmy od „czy” do „w jaki sposób” współpracować. Negocjacje z PZPS w sprawie kontraktu też poszły dość szybko. Przecież dla mnie to coś, na co długo pracowałem, myślałem o tym, odkąd zostałem statystykiem w AGH Kraków. To kolejne marzenie, które udało mi się zrealizować.

Jakie ma pan oczekiwania po pracy z kadrą? To pewnie szansa na dalszy rozwój.
Sama obecność w reprezentacji to już coś ważnego, ale nie przyszedłem tu jedynie po to, żeby być, tylko żeby z drużyną wygrywać mecze, dołożyć coś od siebie do sukcesów. Mamy świetny sztab szkoleniowy, zawodników, chcielibyśmy podtrzymać sukcesy poprzedniej ekipy, a na igrzyskach w Paryżu poprawić jej wynik, zdobyć medal dla Polski.

Igrzyska są dopiero za dwa lata, wcześniej też ważne imprezy, choćby tegoroczne mistrzostwa świata, które odbędą się ostatecznie w Polsce.

Tak, oczywiście wiem, że będą także mistrzostwa Europy i Liga Narodów. Chodzi mi o to, że Nikola podjął się tej pracy z nastawieniem, by za dwa lata zdobyć medal olimpijski. Wszyscy chcemy tego samego.

Trener Grbić wskazał już swoje oczekiwania względem pana?
Pracowaliśmy długo razem, wiem, czego trener ode mnie oczekuje, on wie, co mogę dać od siebie. W praktyce będę pierwszym statystykiem, współpracował będę z Kamilem Nalepką, który też jest w sztabie. Znamy się od dawna, on przyszedł po mnie do AGH. Jesteśmy kolegami, ufamy sobie w stu procentach. Będziemy też chcieli współpracować nieformalnie z innymi statystykami, żeby pomogli nam ogarnąć przygotowania pod rywali. Chciałbym zapewnić drużynie narodowej taką jakość pod względem przygotowania taktycznego, jaka była w ZAKSIE. Zdaję sobie sprawę, że teraz okoliczności są inne. Będzie trudniej niż w lidze, gdyż mamy wielu różnych rywali, trzeba „przerobić” naprawdę dużo spotkań. Będę też jeździł na turnieje, na pewno na pierwszy, w Ottawie. Mam być odpowiedzialny w pewnej mierze za analizę gry przeciwników i przygotowanie planu gry.

Nie boi się pan odpowiedzialności? Już w pierwszym roku pracy reprezentacja grać będzie w mistrzostwach świata, w których zresztą broni złotego medalu.
Gdybym się czegoś obawiał, to nie przyjąłbym tej propozycji. Trener mi ufa, wierzę w umiejętności sztabu, zawodników, nie mam się czego bać (śmiech). Przygotowanie teoretyczne do meczu to jedno, ale kluczowe jest właściwe reagowanie podczas samego spotkania. Teraz przed Ligą Narodów (pierwszy mecz Polacy mają 8 czerwca - przyp.) będzie mało czasu na rozpracowanie rywali, często dopiero dwa dni wcześniej dowiemy się, kto u nich zagra.

Ważniejsze będzie to, co „wyczytamy” z gry w trakcie meczu - jak ustawiają blok na nasze ataki, jakich wyborów dokonuje ich rozgrywający.

Zna pan trenera Grbicia i kilku zawodników, którzy grali ostatnio w Kędzierzynie-Koźlu, więc wejście do tak ważnej drużyny będzie chyba łatwiejsze.
To na pewno pomoże, ale nie idę jak do siebie, podchodzę do tego z pokorą. Zdaję sobie sprawę, że przede mną ciężka praca, na szacunek i zaufanie pozostałych muszę zapracować. Na pierwszym turnieju Ligi Narodów będziemy się skupiać przede wszystkim na naszej reprezentacji, jak wychodzi wdrażania nowego systemu gry. Na taktykę przyjdzie czas później.

W reprezentacji jest sporo zmian, zabraknie kilku zawodników, którzy odgrywali ważne role. To pewnie wpłynie na sposób gry.
Gra na pewno się zmieni, przecież jest nowy rozgrywający (Marcin Janusz, nie będzie Fabiana Drzyzgi - przyp.), początkowo zabraknie także Wilfredo Leona. Można powiedzieć, że ten zespół jest budowany od zera, dlatego, choć to fantastyczni zawodnicy, to trzeba im dać czas, aby wszystko się zazębiło.

Czego można się spodziewać po nowej reprezentacji? Jaki styl preferuje trener Grbić, z którym pracował pan w klubie?
Cechą ZAKSY prowadzonej przez Nikolę było to, że zespół potrafił grać bardzo dobrze nawet wtedy, gdy niektóre ogniwa spisywały się gorzej. Jeśli ktoś miał słabszy dzień, to inni to „przykrywali”. Trener będzie to chciał powielić w reprezentacji, by była jak jeden organizm. Tak dobierał zawodników.

Drużyna ma być tak poukładana, aby niezależnie od tego, kto jest na boisku, zespół tak samo funkcjonował na wysokim poziomie.

Nikola pewnie już ma w głowie skład pierwszej szóstki na mistrzostwa świata, ale chce tak poprowadzić zespół, by większa grupa była przygotowana do realizacji zadania, bez straty na jakości.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska