- Udało się. Cieszę się, bo napastnika rozlicza się ze strzelonych bramek. Każda kolejna będzie mnie cieszyć i, mam nadzieję, przybliży nas do sukcesu - mówi "Orzeł", mając na myśli awans do I ligi.
W pełnym emocji - i dyskusyjnych decyzji sędziego - spotkaniu Orłowski jeden rzut karny wywalczył, a jednego był winowajcą. Najpierw, kiedy jeszcze Puszcza przegrywała 0:1, został sfaulowany przez Donatasa Nakrosiusa, gdy stał tyłem do bramki Polonii, tuż przed nią.
- Byłem faulowany, z tyłu mnie ściągał zawodnik, nie wiem, czy podcinał mnie, wszystko działo się szybko... Ale ewidentny rzut karny - komentuje Orłowski.
Z kolei w 81 min arbiter Szymon Lizak odgwizdał "jedenastkę" dla gości - uznając, że Orłowski nieprzepisowo powstrzymał Rafała Zembrowskiego. I po chwili Polonia wyrównała na 2:2.
- To był tak samo kontrowersyjny karny jak ten na 3:2. Ale sędzia gwizdnął, trzeba było się pogodzić. Całe szczęście, że schodzimy z boiska jako zwycięzcy, o to w tym wszystkim chodzi - podkreśla napastnik Puszczy.