Historia ze wskazaniem na polskich siatkarzy
W ćwierćfinale siatkarskich mistrzostw Europy Polacy trafili na dobrze znaną reprezentację Serbii, z którą dwukrotnie mierzyli się na poprzednich mistrzostwach na Starym Kontynencie. Spotkanie jawiło się także jako starcie dwóch serbskich szkoleniowców Nikolę Grbicia i Igora Kolakovicia. Trener Polaków prowadził naszych rywali w latach 2014-2019.
W historii Polacy dwadzieścia dwa razy mierzyli się z Serbami, których pokonali trzynastokrotnie. Ostatnie spotkanie między tymi zespołami miało miejsce w tegorocznej Lidze Narodów. Lepsza okazał się Polska wygrywając 3:0. Na ME obie reprezentacje grały ze sobą trzykrotnie. Bilans korzystny jest dla wicemistrzów świata, którzy zwyciężyli dwa mecze.
Dwa lata temu Polacy pokonali Serbów 3:0. Tym samy zdobyli brązowy medal europejskiej imprezy.
Set za set
Podopieczni Grbicia rozpoczęli z Łukaszem Kaczmarkiem w ataku, który dzielnie na tym turnieju zastępuje kapitana Bartosza Kurka. Na przyjęciu mecz rozpoczęli Aleksander Śliwka i Wilfredo Leon. Natomiast za rozegranie odpowiadał Marcin Janusz, który na środku mógł liczyć na ataki Jakuba Kochanowskiego i Norberta Hubera. Natomiast na libero grał MVP Ligi Narodów Paweł Zatorski. Początek spotkania zdecydowanie należał do Serbów, którzy zbudować czteropunktowe prowadzenie (1:5). Po raz pierwszy Biało-Czerwoni wyszli na prowadzenie dopiero w końcowej fazie spotkania (18:17). Jednak solidna gra rywala w obronie i ataku spowodowało pierwszą piłkę setową. As serwisowy Hubera spowodował, że to Polacy byli bliżej wygrania seta. Jednakże to Serbowie okazali się dokładniejsi w kluczowych momentach partii, która wygrali na przewagi 28:26. W pierwszej odsłonie kibice mogli zobaczyć na parkiecie Fornala czy Semeniuka.
Drugi set to zupełnie inna historia. Zmotywowani Biało-Czerwoni nie przypominali drużyny z poprzedniego pomimo braku zmian. Prawe skrzydło wyglądało bardzo dobrze. Serbscy blokujący nie potrafili znaleźć metody na atakującego. Dużo lepiej wyglądało przyjęcie i blok, który nie był pasywny. Polacy wygrali 25:15.
Niepowstrzymany Kaczmarek
Trzecia partia miała przebieg niemalże bliźniaczy do pierwszej. Obie drużyny nie potrafiły zbudować znaczącej przewagi. Kolejny raz siatkarze grali na przewagi. W kluczowych momentach ciężar zdobywania punktów wziął Kaczmarek, który z każdej sytuacji potrafił znaleźć sposób. Dokładne przyjęcie oraz mocna zagrywka spowodowała, że to Polacy byli górą 36:34. W tym secie obie reprezentacje popisały się skutecznymi i efektownymi blokami.
Trzeci półfinał z rzędu ze Słowenią
Czwarta okazała się tą ostatnią. Biało-Czerwoni nie zwolnili tempa. Blok był kluczem w tej partii. Serbowie nie potrafili przebić się przez ''polską ścianę''. Przewaga potrafiła wzrosnąć nawet do sześciu punktów. Ostatecznie polska drużyna wygrała 25:17.
W kolejnym meczu siatkarze Grbicia zmierzą się z niepokonaną Słowenią.
To trzeci półfinał z rzędu.
