Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miało być boisko, jest wielkie błotne pobojowisko z osuwającą się ziemią

Halina Gajda
Budowa kompleksu rekreacyjnego sprawiła, że ziemia zaczęła pękać i niebezpiecznie się osuwać. Ogródki przy ulicy Wrońskich są zagrożone. Miasto twierdzi, że wie już, jaka jest recepta.

Za kilka miesięcy może nie być działek przy ul. Wrońskich. Czarne wizje, ale prawdziwe. Budowa szeroko rozumianego terenu rekreacyjnego uruchomiła utajone osuwisko. Jest pełno błota. Ogródki, o których mówimy, są specyficzne. Malutkie. Tam nikt nie odgradza się od sąsiada płotem. Po prostu każdy wie, jak daleko sięga czyj kawałek. I uprawia go jak może najlepiej. Efekt - jak w pudełeczku. Kwiatki, doniczki, grządki. Ale porządek powoli zanika.

- Tu za płotem był kawałek łąki. Sialiśmy trawę, sadzili ozdobne krzewy. Jeszcze gdy zaczęła się budowa kompleksu rekreacyjnego, było w porządku. Wszystko zaczęło się, gdy podcięli pas zieleni za płotem - opowiada Zdzisław Sopala.

Pęknięcia, że rękę można włożyć
Nie musi pokazywać. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Przy płocie pęknięcie ma już kilka dobrych centymetrów szerokości. Ręka wchodzi tam z łatwością. Gołym okiem widać, że płot też jest już przekrzywiony. Blaszak-składzik stojący tuż obok jest na razie nie do otwarcia. Trzeba chłopa, który całość lekko przechyli, żeby można było otworzyć wejście. To i tak nic, bo kawałek za płotem ziemia już się osunęła. Fundament płotu widać jak na dłoni.

Gdy działkowicze zaczęli interweniować, na miejscu pojawiły się miejskie komisje. Pokiwali głowami, coś tam skomentowali. Niedługo po ich wizycie pojawiła się folia. Czarna. Szczelnie obłożono nią skarpę, która powstała po tym, jak koparki wjechały na pas zieleni. - Tłumaczono nam, że to zabezpieczy teren przed dalszym osuwaniem i deszczem - mówi inna z działkowiczek Aleksandra Boratyńska.

Pomysł może był i dobry, gdyby nie to, że folia ma to do siebie, że się rwie. Od byle czego. Widać to zresztą na miejscu. Na kilkudziesięciu metrach kwadratowych folii jest kilka sporych dziur. Poza tym jest przymocowana do ziemi plastikowymi zatyczkami. Nie trzeba używać siły, by wypadły.

Te ogródki to często jedyna ich przyjemność
Działkowicze, z którymi spotkałam się, od razu z mocą zapewniają, że nie mają nic przeciwko budowie, tylko proszą, by nie niszczyć tego, na czym pracują od lat, co pielęgnują, co daje im radość. Jest jeszcze jedna sprawa. Budowa sprawiła, że mają mocno utrudnione dojście do działek. Wprawdzie nie takie oficjalne, wybrukowane. Tylko ścieżka przez łąki. Dla tych, którzy mieszkają przy Krakowskiej, ścieżka to ułatwiający życie skrót. Użytkownicy ogródków to głównie emeryci. Swoje w kościach mają.

- Jakieś trzy kilometry mniej do pokonania, niż gdyby chcieć iść po prostu chodnikiem - mówi pani Aleksandra. Pomysł na budowę kompleksu rekreacyjnego w tym miejscu to konsekwencja budżetu obywatelskiego.

Przypomnijmy, że w minionym roku, podczas pierwszego rozdania ten właśnie projekt uzyskał największe poparcie. Tyle że kompleks miał powstać przy ulicy Lipowej, częściowo na działce należącej do PGNiG. Szybko okazało się, że budowa boiska nie będzie możliwa ze względu na istniejące odwierty gazowe. Ze strony miasta padła propozycja, by inwestycje przenieść właśnie na ulicę Wrońskich.

- Do zmiany lokalizacji nie wnosi zastrzeżeń grupa osób, które były inicjatorami projektu i zgłosiły wniosek budowy boiska do budżetu obywatelskiego - mówił wówczas Jakub Krzyszycha, rzecznik Urzędu Miejskiego.

Kamienne kosze mają być lekarstwem?
Zdjęcia z tego, co dzieje się na działkach przy Wrońskich pokazaliśmy wiceburmistrzowi Januszowi Fuglowi. Problemy z osuwaniem się ziemi są im znane. Ponoć w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych, bo to on jest wykonawcą, wiedzą, o co chodzi. Okazało się, że ze skarpy w okolicy narożnika siatki ciągle wypływa woda. Poza tym grunt osiada dokładnie tam, gdzie jeszcze niedawno prowadzone były prace związane z budową sieci kanalizacyjnej.

Jaka rada?
- W wielkim skrócie można określić to jako odpowiednie zabezpieczenie terenu. Wchodząc nieco w szczegóły, trzeba będzie zamontować kosze kamienno-siatkowe na płytach. Mają być ułożone warstwowo i zakotwiczyć płyty między sobą. Poza tym zainstalowany ma tam zostać dren. Te prace mają być wykonane jeszcze tej jesieni - zapowiada Jakub Krzyszycha, rzecznik urzędu.

Działkowcy czekają na te prace. W swoich ogródkach są co drugi dzień. Zgodnie mówią, że dla nich praca tam jest zbawienna. Mimo że dawno po sezonie, jeszcze sprzątają ostatnie liście, zabezpieczają rośliny przed mrozem, doglądają, czy wszystko w porządku. Teraz czekają na zapowiadane prace.

- Coraz trudniej przejść, ale dookoła byłoby jeszcze ciężej - mówi pani Aleksandra. Folia jest już praktycznie zniszczona. - Byle tylko zdążyli, zanim spadnie śnieg, bo wtedy mogą być znacznie większe kłopoty - mówią - dodaje na koniec pan. Zdzisław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska