Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 8 czerwca 2008 r. w Wysocicach, we wsi pod Miechowem. 16-latka jak co dzień szła w kierunku przystanku busa, spieszyła się do szkoły. Nagle obok niej zatrzymał się biały Seat Toledo. W środku siedziała młoda dziewczyna oraz trzech pijanych mężczyzn. Nastolatka zauważyła, że kierowca ma kolczyk w prawej brwi, drugi jest ubrany w bluzę z kapturem, a trzeci ma tatuaż na ramieniu i blizny po okaleczeniach. Wyglądali jakby zażywali narkotyki, byli brudni, śmierdzieli alkoholem.
Zobacz także: Śmierć w Tuchowie: nie przekroczyli uprawnień?
Dwaj mężczyźni siłą wciągnęli dziewczynę do środka. Auto ruszyło z piskiem opon. Dziewczyna broniła się ze wszystkich sił, krzyczała. Gdy zorientowała się, że mężczyźni nie żartują rzuciła się w kierunku drzwi i nacisnęła klamkę, wyskoczyła z pędzącego pojazdu. Potoczyła się jeszcze po asfalcie, a gdy porywacze odjechali kulejąc ruszyła do domu. Z ran na rękach i nogach lała się krew. W szpitalu okazało się, że ma złamaną kość potylicy i uszkodzony kręgosłup.
Zawiadomiona policja ruszyła w pościg, ale porywacze przepadli bez śladu. Ujęto ich po kilku dniach, twierdzili, że chcieli jedynie, by dziewczyna pokazała im drogę. Cała czwórka miała kryminalną przeszłość, była skazywana przez sądy w Miechowie i Olkuszu.
Po zajściu prokuratura umorzyła sprawę Ewy L., bo uznała, że była tylko o świadkiem porwania. Z kolei miechowski sąd umorzył z kolei proces przeciwko Grzegorzowi L., bo okazało się, że jest niepoczytalny. Teraz zapadły wyroki wobec pozostałych dwóch mężczyzn.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ukradł wóz strażacki, żeby zobaczyć narzeczoną
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka