Sprzedaż klubu pełna perturbacji
Arkadiusz Aleksander i Grzegorz Stawiarski zamiar kupna klubu potwierdzili już w styczniu. Pierwszy z nich to były piłkarz i prezes Sandecji, drugi jest przedsiębiorcą z branży hotelowo-gastronomicznej.
Tematem żywo interesowali się już wcześniej, ale wycofali się ze względu na Zbigniewa Szubryta, który chciał kupić klub. Dzień po ogłoszeniu, że 100 procent pakietu akcji spółki Miejski Klub Sportowy Sandecja S.A znalazło się w rękach właściciela zakładów mięsnych, ten wycofał się ze swojej decyzji.
Trzy tygodnie temu komisja do spraw zbycia akcji klubu przez miasto wyraziła zgodę na oddanie klubu w ręce Aleksandra i Stawiarskiego. Jej członkowie byli w tej kwestii zgodni.
- Komisja jednogłośnie dała zielone światło. Sandecja Nowy Sącz może trafić w ręce Arkadiusza Aleksandra i Grzegorza Stawiarskiego. Teraz piłka po stronie Rady Miasta. Uchwała w sprawie sprzedaży trafi na najbliższe posiedzenie. Decydujące starcie już niebawem - przekazał wtedy w mediach społecznościowych radny Artur Czernecki.
MKS Sandecja w rękach prywatnych
I tak się stało. 27 maja odbyło się XVIII posiedzenie sądeckiej rady miasta. Punkt dotyczącyzbycia 100 procent akcji spółki MKS Sandecja S.A. na rzecz AAGS Sp. z o.o. znalazł się w porządku obrad. Podjęcie uchwały poprzedziła burzliwa dyskusja. Choć ostatecznie za przyjęciem projektu uchwały zagłosowało 14 radnych, 3 było przeciw, 5 wstrzymało się.
Radni podawali argumenty zarówno za, jaki i przeciw sprzedaży.
- Jako radni Koalicji Nowosądeckiej uważamy, że rada miasta staje przed trudnym, ale koniecznym wyborem. Od lat jesteśmy świadkami, że miasto dokłada do funkcjonowania klubu miliony kosztem innych potrzeb mieszkańców. Chcemy wykonać krok odpowiedzialny i długofalowy. Przekazujemy klub w ręce inwestorów, którzy chcą go rozwijać, mają doświadczenie i są to osoby z Nowego Sącza - powiedział radny Krzysztof Ziaja reprezentujący klub radnych KN.
Jak podkreślił, mają nadzieję, że dzięki tej zmianie drużyna będzie mogła osiągać lepsze wyniki sportowe, a samorząd będzie mógł skupić się na zadaniach dotyczących całej społeczności.
Nie brakowało jednak głosów sprzeciwu wobec chęci zbycia akcji klubu. Wśród nich radnego PiS Michała Kądziołki.
- Byliśmy w ekstraklasie i wszystko zmieniło się w momencie objęcia urzędu przez prezydenta Ludomira Handzl a. Klub był fatalnie zarządzany. Uważam, że kluby sportowe powinny być w rękach prywatnych, ale mam wątpliwości co do udziału finansowego miasta. Po zbyciu klubu nie będziemy już mieć wpływu na to, co będzie działo się z klubem, a wciąż z budżetu miasta będą tam płynęły gigantyczne środki - podkreślił radny Kądziołka.
Dodał, że jego zdaniem to wyraz "kapitulacji ze strony prezydenta", a konieczność sprzedaży to cena za - jako to określił - cena za złe zarządzanie klubem w tej i poprzedniej kadencji.
