Szalowa Sport Arena to ośrodek dysponujący pełnowymiarowym boiskiem do piłki nożnej przykrytym balonem. Bardzo chętnie korzystają z niego drużyny piłkarskie zarówno dorosłe, jak i te młodzieżowe i dziecięce. Obozy szkoleniowe to tam codzienność, tym bardziej, że ośrodek dysponuje zapleczem hotelowym. W drugim tygodniu ferii miała tam przebywać Akademia Piłkarska Wisły Kraków.
Coś jednak poszło nie tak. Sytuacja była dramatyczna, bo w poniedziałek (24 stycznia) popołudniu dzieci zaczęły wymiotować i dostały gorączki.
- Był to wyjazd o charakterze obozu sportowego, w ramach którego zawodnicy Wisły mieli przebywać w dniach 23-29 stycznia w Szalowej - mówi Piotr Truchlewski, koordynator do spraw organizacji Akademii Wisły Kraków. - Mieliśmy korzystać z kompleksu sportowego Szalowa Sport Arena. Korzystaliśmy z usług tego ośrodka od lat podczas każdej przerwy zimowej ze względu na pełnowymiarowe boisko, znajdujące się pod balonem. Do tej pory nie spotkaliśmy z podobnymi problemami – dodaje.
Osiemnaścioro młodych sportowców trafiło do Szpitala Specjalistycznego im. H. Klimontowicza w Gorlicach.
- Dzieciaki trafiły do szpitala w nocy – mówi Marian Świerz, dyrektor szpitala. - Dla dwunastki z nich skończyło się to pobytem na oddziale dziecięcym. Tam zostały nawodnione i przeprowadzono u nich diagnostykę - dodaje.
Badania szły dwutorowo, z jednej strony chodziło o ewentualne zdiagnozowanie zakażenia salmonellą, a z drugiej wirusem RSV. Badania wykluczyły obydwa powody chorobowego stanu dzieci.
- Na drugi dzień po przyjęciu na oddział młodzi sportowcy opuścili szpital – opowiada dyrektor. - Cześć dzieci została przewieziona przez rodziców do krakowskich lecznic, a cześć do domów. Mieliśmy trochę problemów z rodzicami, którzy na przykład nie chcieli poddać się naszym procedurom bezpieczeństwa, ale udało się rozwiązać wszystkie problemy - stwierdza.
O całej sprawie została też powiadomiona gorlicka stacja sanitarno-epidemiologiczna.
- O sytuacji w Szalowej dowiedzieliśmy się od rodziców dzieci - mówi Jadwiga Wójtowicz, szefowa gorlickiego sanepidu. - Niestety organizatorzy nie zgłosili tego pobytu do kuratorium, więc nie było go w systemie monitoringu wypoczynku dzieci. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo dzieci nic o tym nie wiedziały. Natychmiast udali się tam inspektorzy, by przeprowadzić kontrole - dodaje.
Sanepid zajął się badaniem, sprawdzona została żywność, woda, całe bezpieczeństwo obiektu i oczywiście sytuacja covidowa.
- Pobrane próbki wysłaliśmy do specjalistycznych laboratoriów w Tarnowie i Krakowie - relacjonuje Jadwiga Wójtowicz. - Pełne wynik będziemy mieć po zakończeniu badań. W tej chwili nie dotarły do nas jakiekolwiek niepokojące sygnały dotyczące stanu wody czy też zabezpieczonych próbek żywności - dodaje.
Urzędnicy z sanepidu zaczęli też natychmiast prowadzić wywiady z rodzicami dzieci. Samych młodych piłkarzy nie było już na miejscu.
- U dwójki dzieci, które były na tym obozie, testy wykazały zakażenie koronawirusem – mówi szefowa sanepidu. - Nie jestem w stanie jednak powiedzieć dokładnie, czy tych infekcji nie było więcej. Dzieci zostały zabrane do domów i teraz mamy spory problem z dokładnym sprawdzeniem stanu faktycznego – dopowiada.
Pierwsza fala zachorowań dotknęła przede wszystkim dwie starsze grupy: U-13 oraz U-12. W trosce o stan zdrowia wszystkich uczestników i z powodu „lawinowego” wzrostu zakażeń zawodników zdecydowano o pomocy z „zewnątrz”, kontaktując się z miejscową opieką nocną.
- Niestety nie uzyskaliśmy pomocy, otrzymaliśmy za to wskazówki do dalszego postępowania - mówi Piotr Truchlewski. - Pogotowie było wzywane dwukrotnie, natomiast odmawiało przyjazdu. Przyjechała za to policja, by sprawdzić, czy telefony nie są pomyłką lub próbą wprowadzenia w błąd - dodaje.
W tym samym czasie Michał Jania, jeden z opiekunów, po rozmowie z dyrektorem akademii postanowił zorganizować transport do szpitala dla chłopców z najgorszym samopoczuciem. Trenerzy pozostający w ośrodku byli przygotowani na transport kolejnych osób.
W Szalowej trenerzy udzielali pomocy każdej kolejnej osobie, zgłaszającej złe samopoczucie, czuwając przy nich całą noc na korytarzu. Kolejnego dnia podjęta została decyzja o powrocie do Krakowa.
Właściciele szalowskiego obiektu czekają na oficjalne wyniki badań sanepidu i dopiero wtedy odniosą się do zaistniałej sytuacji.
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- WIELKI chiński horoskop na 2022 rok! Co Cię czeka w roku tygrysa?
- Podstępny omikron. 20 objawów wirusa, które mogą przypominać przeziębienie
- Te miejsca już tak nie wyglądają. Rozpoznasz Kraków na archiwalnych zdjęciach?
- Kolejne problemy na zakopiance. Opóźni się budowa tunelu pod Luboniem Małym
