Minęło już ponad 15 lat od akcji „Czas na metro”, którą zainicjowaliśmy w Dzienniku Polskim. Wtedy zwolenników podziemnej komunikacji było wielu choć nie zabrakło oponentów, którzy przekonywali, by między bajki włożyć takie – ich zdaniem futurystyczne - wizje. Nie minęło 100 lat, ale ledwie 15, wciąż rządzą miastem ci sami ludzie. Teraz jednak już nikt nie mówi „to niemożliwe”, „nie da się”. Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig zapewnia, że premetro na pewno będzie budowane.
Cieszy nas to, że mieliśmy rację. Martwi, że musiało upłynąć tak wiele czasu, by urzędnicy odkryli coś co odkryto 150 lat temu, gdy na ulicach Paryża, Nowego Jorku czy Londynu nie było wiele samochodów i korków jakie znamy z współczesnych ulic Krakowa. O tym jak budowy podziemnych kolei miały decydujący wpływ na rozwój tych najważniejszych na świecie metropolii nie trzeba dziś przekonywać nikogo.
Nasza akcja, do której uparcie wracam to był dopiero pierwszy krok. Następnym było zarezerwowanie w budżecie miasta pieniędzy na studium dla premetra w Krakowie. Chodziło o to, by powstało połączenie komunikacji naziemnej z podziemną, oparte na tramwajach, ale z zastrzeżeniem, że w przyszłości, kiedy powstaną wszystkie tunele, można było je zastąpić pociągami metra. Może warto o tym przypomnieć dzisiaj zamiast budować de facto tramwajowe tunele.
Prametro miało powstać w latach 2014-2030. Pierwszy miał być tunel pod centrum, ale zamiast wbicia pierwszej łopaty w 2014 roku krakowianie upomnieli się w referendum, że chcą jak każdy na świecie – jeździć metrem.
Przypominam, że były lata tzw. prosperity. Można było korzystać z unijnych pieniędzy i przynajmniej zacząć realizować postulaty mieszkańców. W urzędzie przespano jednak ten okres.
I wcale nie było tak, że tylko stolica miała szanse na pieniądze na podziemną komunikację. Dowodem na to jest rozpoczęta w 2019 roku budowa kolejowego tunelu o długości 7,5 km pod centrum Łodzi.
Na podziemną kolejkę wciąż czeka centrum Krakowa. Już wyznaczono pierwszy tunel od ronda Polsadu do rejonu stadionu Wisły, wytypowano podziemne przystanki i datę wykonania zadania do 2033 roku. I co? Jak zwykle pojawiły się problemy. Np. czy centralny przystanek, położony najbliżej Rynku Głównego ma powstać przy ulicy Karmelickiej - tam, gdzie zgodziły się na to władze konserwatorskiej, a więc pod parkiem, którego otwarcie miałoby nastąpić w tym roku, czy jednak przed Teatrem Bagatela, o co bardzo zabiegają ostatnio w magistracie.
I tylko nasze hasło „Czas na metro” wciąż jest aktualne choć zamiast o nim przypominać wolelibyśmy pisać o śmiałych wizjach i wizjonerach, odważnych decyzjach i energicznym poszukiwaniu pieniędzy na drążenie podziemnych korytarzy a tak naprawdę na lepsze życie dla nas wszystkich. Urzędnikom warto zadedykować dziś słowa wypowiedziane onegdaj przez Warrena Buffeta powszechnie uważanego za jednego z najlepszych inwestorów na świecie: „Wall Street to jedyne miejsce, do którego jedni przyjeżdżają rolls royce’ami, aby zasięgać porad u tych, którzy podróżują metrem“.
W Krakowie wybudują premetro. Jasna deklaracja wiceprezydent...
Polska pierwsza w rankingu CNN
