Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje miasto ekranami podzielone

Przemek Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak Andrzej Banas
Są różne: kwadratowe, kolorowe i podłużne, ale mają jedną cechę wspólną. Jest ich dużo. Bardzo dużo. Ich stawianie jest dziś u nas równie oczywiste i powszechne jak budowa palisad w średniowieczu. Polska to światowa potęga w liczbie instalowanych ekranów akustycznych (nareszcie w czymś jesteśmy potęgą!), współczesnych ostrokołów, z tą różnicą, że tamte stare miały jakiś sens, spójnie odgradzając osady od niebezpieczeństw niespokojnych czasów.

My odgradzamy się jedynie od hałasu, czyniąc to jednak bez ładu, składu i rozumu, rujnując estetykę i dzieląc miasta - Kraków to jeden z klinicznych przypadków - na małe getta. Jest to izolacja posunięta do tego stopnia, że często mieszkańcy jednej ulicy, tyle że z przeciwnych jej stron, przynależą do dwóch zupełnie różnych światów. Chybaśmy są jednak głupsi od naszych przodków.

Ekrany mają oczywiście wiele praktycznych zastosowań. Bywa, że osłaniają chodnik od wścibskiego światła ulicznych latarni, co ułatwia wieczorami ograbianie staruszek i generalnie poprawia komfort uprawiania trudnego fachu rzezimieszka. Dają też gdzieniegdzie schronienie osiedlowym sommelierom, którzy mogą oddawać się wymagającego nabożnego skupienia testowaniu winiaków po 5 złotych za butelkę, bez nerwowego oglądania po każdym łyku, czy zza rogu nie wyjedzie patrol policji.

Mają ani chybi wysokie notowania w Polskim Związku Kynologicznym, bo w obliczu powszechnego karczowania drzew i zieleni w polskich miastach wychodzą na przeciw oczekiwaniom właścicieli psów, a ściślej - samych czworonogów, które dostają nieograniczoną przestrzeń do zaznaczania terenu, czyli krótko mówiąc obszczywania (z tych samych względów ekrany chwalą sobie też wspomniani sommelierzy).

Jeśli ustawione są odpowiednio blisko od okien domów, co zdarza się często, można je wykorzystać do wieszania prania, a mieszkańcy parteru mogą spełnić marzenie o wymarzonej werandzie. Są wreszcie konstrukcją inspirującą do działania młodych artystów, oferując kilometry kwadratowe powierzchni do zaspokajania twórczych potrzeb grafficiarzy i poetów z gimnazjów, tworzących urzekającą miłosną lirykę pełną słów "je...ć" i "ku...a".

Na tym tle w sumie najsłabiej wypadają ich funkcje dźwiękochłonne. A już zupełnie tragicznie - urbanistyczne. Wróć, one żadnych funkcji urbanistycznych nie mają. One urbanistykę brutalnie gwałcą. Kto nie wierzy, niech pojedzie na Ruczaj i sobie obejrzy.

Podobno minister środowiska doprowadził rok temu do obniżenia wyśrubowanych jak na europejskie standardy polskich norm hałasu, które - regularnie przekraczane - wywołały ekranomanię, ale skutków jego batalii nijak dostrzec się nie da. Zresztą właśnie poleciał ze stanowiska (jak na ironię akurat w czasie szczytu klimatycznego ONZ; we wtorek przedstawiciele innych państw rozmawiali z ministrem, a w środę z chłopcem na posyłki).

W którąkolwiek spojrzeć stronę: ekrany, ekrany, ekrany. Tylko poszerzamy drogi i obsadzamy je ekranami. A nie lepiej zainwestować w najnowocześniejsze nawierzchnie, które też redukują hałas? Albo w ogóle zrezygnować, jeśli jesteśmy w Krakowie, z planów obudowania centrum trasami szybkiego ruchu? Wszyscy wzdychają do Krakowa przyjaznego, kompaktowego, historycznego, a jak przychodzi co do czego, to gdzie możemy odgradzamy centrum szerokimi drogami i ekranami. Mury obronne naszych czasów.

O, znalazłem dla nich jeszcze jedno zastosowanie. Wygodnie będzie sprzedawać z nich obrazy, tak jak pod Bramą Floriańską. Zwłaszcza przy tych gustownych zielonych, ze sterczącą kratą z grubych drutów. Należałoby je wprawdzie obsadzić jakimś bluszczem, do tego służą, ale w wielu miejscach o tym zapomniano (zapomniano, czyli tłumacząc na język lokalny: wychodzi za drogo w utrzymaniu). Łatwo więc będzie zawiesić na nich podróbki Kossaków i "Szału" Podkowińskiego. To byłoby bardzo, hm, krakowskie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska