https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Myszy jesienne. Felieton Grzegorz Tabasza

Grzegorz Tabasz
Wystarczyło kilka dni solidnego chodu, by gryzonie zaczęły wpraszać się do domu. Coś szeleści i chrobocze na blaszanym dachu. Drobne pazurki wytrwale szukają najmniejszej szczeliny. Ktoś drapie po ścianie budynku. Jednego intruza przyłapałem na gorącym uczynku nieautoryzowanego naruszenia miru domowego. Polną mysz zapędziłem w kąt i zamotałem w stary sweter. Uratowałem jej życie, gdyż kot natychmiast stanął na równe nogi. Jesienna ospałość poszła precz.

Kocur wędruje od kąta o kąta. Nasłuchuje. Czeka. I pewnie by się doczekał, gdyby nie moja czujność. Pozostałych nieproszonych gości w liczbie siedmiu (tak, to efekt wietrzenia poddasza!) wyłapałem żywcem. Zamiast zabijającej łapki zainwestowałem parę złotych w druciane pudełeczko ze sprężynką podłączoną do klapki. Jeśli gryzoń tylko dotknie przynęty wiszącej w samym środku, zostaje uwięziony. Żywy i cały.

Pewnie zapytacie skąd litość nad gryzoniami. Nie, nie chodzi mi o myszy, lecz o ryjówki. Zwykle mylone z uciążliwymi intruzami. Ryjówki są mniejsze, z długim ryjkiem. Bardzo pożyteczne. Polują na owady i pająki. Nie potrzebują ścierać ciągle rosnących zębów na domowych sprzętach. Ratuję je przed kocimi pazurami. I śmiercią w myszołapce. 

Mam dylemat z prawdziwymi myszami. Szkodnik, ale bezbronny. Moje kocury spoglądają na mnie ze zdziwieniem, kiedy puszczam je wolno. Prawdę mówiąc, też tego nie rozumiem...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska