Tatrzański Park Narodowy idzie na ustępstwa narciarzom. Chce na Kasprowym Wierchu wydzielić trasy dla osób, które preferują jazdę po nieprzygotowanym terenie, tzw. freestyle'owcom. Do tej pory jazda w kotłach Gąsienicowym i Goryczkowym odbywała się jedynie po wyznaczonej, przygotowanej i ubitej przez ratraki trasie.
Przyrodnicy chcą, aby już tej zimy zarówno w Kotle Gąsienicowym, jak i w Kotle Goryczkowym wydzielić część tras dla freestyle'owców. Park zapewnia, że ma już przygotowany dokładny plan i jeśli tylko spadnie odpowiednia ilość śniegu, od razu będzie można wprowadzić modyfikację tras.
- Chodzi nam o tak zwaną drugą strefę - tłumaczy Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Pierwsza strefa to trasa narciarska ubijana przez ratraki. Ta trasa nie jest zbyt szeroka i nie zajmuje całej szerokości terenu udostępnionego w rejonie Kasprowego narciarzom. Mamy więc pewną rezerwę, którą zamierzamy tej zimy wykorzystać. Tam właśnie chcemy zostawić naturalną pokrywę śnieżną, na której będą też mogli jeździć narciarze.
Obecnie bowiem to właśnie jazda po nieprzygotowanym terenie jest najbardziej modna i pożądana. Wielu narciarzy marzy o tym, by pojeździć w puchu, a nie po przygotowanej trasie.
Nigdzie w tej tzw. drugiej strefie - jak podkreśla TPN - nie ma ostoi zwierzyny. Freestyle'owcy nie będą więc zagrażać naturalnym mieszkańcom gór. Narciarze już cieszą się z decyzji parku, choć obawiają się, że mimo tych udogodnień znajdą się tacy, którzy będą jeździć tam, gdzie nie wolno.
- To krok w dobrym kierunku - uważa Maciej Wasilewski, narciarz ze Śląska. - Wreszcie będzie można legalnie jeździć po puchu. Choć znając ludzi, na pewno będzie tak, że część "elity" nie zechce jeździć po wyznaczonych trasach i będzie szukać miejsc tam, gdzie nie wolno. Ale może choć skończy się wymówka, że nie zjeżdżają z Kasprowego, bo tam są tylko ubite trasy. Nowe mają być wyraźnie oznakowane żółto-czarnymi tyczkami i piktogramami.
- Mam nadzieję, że nasza decyzja spowoduje, iż będzie mniej konfliktów narciarzy z przyrodnikami - mówi Skawiński. - Rozumiemy potrzeby narciarzy, ale oczekujemy, że narciarze zrozumieją, iż poza wyznaczonymi trasami nie wolno jeździć.