Od kilkunastu, do nawet kilkudziesięciu centymetrów śniegu spadło na Podhalu, Spiszu i w Pieninach. Krajobraz zrobił się wreszcie na zimowy, bo śnieg został już tylko na stokach narciarskich.
Nie tylko sztuczny śnieg
Od początku zimy właściciele stoków narciarskich robili wszystko, aby uruchomić trasy. Niestety, dodatnie temperatury i brak naturalnych opadów śniegu skutecznie utrudniał przygotowanie tras zjazdowych.
- Pod koniec dnia sztuczny śnieg robi się sypki. Przypomina trochę wyglądem i konsystencją kryształki cukru. Miejscami na stoku jest wyślizgane i robi się lód, a za chwilę pojawia się mulda grząskiego śniegu. Jadąc szybciej łatwo o wywrotkę, bo narty momentalnie stają w takiej pryzmie śnieżnej - mówi Łukasz z Warszawy.
Przez ostatnią dobę w południowej Małopolsce spadło jednak nawet kilkadziesiąt centymetrów białego puchu. Dzięki temu narciarze, snowboardziści, ale też dzieci jeżdżące na sankach poza stokami mogą się cieszyć z prawdziwej zimy.
- Taki naturalny śnieg jest nieporównywalnie lepszy. Zupełnie inaczej się po nim jeździ - mów Emilia z Poznania.
Tłoczno na stokach
Piękna pogoda i nocny opad śniegu przyciągnął na stoki wielu miłośników białego szaleństwa.
- Obserwowaliśmy prognozy i z samego rana wyruszyliśmy do Kluszkowiec na narty. Jak widać na ten sam pomysł wpadło wiele innych osób, bo na stoku jest tłoczno. Trzeba uważać jak się jeździ, bo jest dużo szkółek narciarskich - mówią Adam z Moniką, którzy na narty przyjechali z Krakowa.
Wszyscy narciarze i snowboardziści zgodnie twierdzą, że chcą aby zima została z nimi jak najdłużej. Niestety prognozy pogody są mało optymistyczne.
- Korzystamy ile się da. W przyszłym tygodniu ma pojawić się odwilż, to będą znacznie gorsze warunki - mówi Adam z Krakowa.
W przyszłym tygodniu po święcie Trzech Króli termometry na Podhalu mogą wskazać nawet 10 stopni powyżej zera.
