30-letni stoper do beniaminka z Niecieczy trafił w ostatnim dniu okienka transferowego. Było pewne, że do beniaminka pierwszej ligi przychodził z określonym celem. Nie ukrywał tego trener Jałocha. - Mam nadzieję, że z nim w składzie gra defensywna zespołu będzie lepsza - przekonywał.
Na to, czy tak się stanie rzeczywiście, potrzeba oczywiście czasu. Pierwsze występy w nowych barwach dla defensora na razie wychodzą raczej na plus. Termalika Bruk-Bet przegrała w Radzionkowie. Wygrała natomiast arcyważny pojedynek z Kolejarzem Stróże.
- Szybko wskoczyłem do składu. Byłem ciekawy dyspozycji, w jakiej się znajduję. Ostatni mecz rozegrałem ponad miesiąc temu na testach w Iraklisie Saloniki - mówi zawodnik.
Mimo że Tupalski rzutem na taśmę trafił do Niecieczy, to, jak się okazuje, nie była jego jedyna propozycja.
- Byłem dogadany z Górnikiem Polkowice. Potem też pojawiła się oferta z GKS Katowice i z Termaliki Bruk-Betu Nieciecza. Po rozmowie z Arkadiuszem Baranem postanowiłem ją przyjąć. Jednym z czynników był też fakt, że występują tu byli gracze Cracovii Karol Piątek i Łukasz Szczoczarz - mówi zawodnik.
Tupalski przy wyborze klubu nie sugerował się wynikami zespołu.
- To na razie początek rozgrywek. W pierwszej lidze rozegraliśmy dopiero kilka spotkań. Inaczej byłoby gdyby do końca sezonu było pięć kolejek. Jestem przekonany, że to się wkrótce zmieni. Ten zespół nie tylko na papierze wygląda dobrze. Widać po zawodnikach, że mają umiejętności. Potrzebujemy zgrania i nieco więcej szczęścia. Wtedy wszystko powinno iść w dobrym kierunku - mówi Tupalski.
Obrońca przekonuje, że z jego dyspozycją nie powinno być kłopotu. Chociaż ostatnio z klubem związany był w maju.
- Po urlopie trenowałem na własną rękę. Ponadto ćwiczyłem cały czas z Jagiellonią Białystok - mówi zawodnik.