W pierwszej kwarcie wiślaczkom udało się na tyle zneutralizować atuty UMMC, że gwiazdy z Rosji nie przekroczyły 15 zdobytych punktów. Problem w tym, że krakowianki same niewiele zdziałały w ataku. Wielkie problemy z przebiciem się przez zasieki stawiane przez UMMC pod koszem miała Cheyenne Parker. Sfrustrowana Amerykanka raz po raz podejmowała złe decyzje.
Po „trójce” Niki Barić było 20:9 dla przyjezdnych. Tym samym odpowiedziała po stronie Wisły Tamara Radocaj. Przyjezdne nie rezygnowały jednak z prób ostrzeliwania kosza krakowianek z obwodu. Po dwóch „trójkach” Bieliakowej zrobiło się już 30:12 dla UMMC. W porównaniu z pierwszym starciem obu ekip w Jekaterynburgu, tym razem UMMC mocno naciskało wiślaczki w obronie. Nie było żadnej taryfy ulgowej. W efekcie krakowianki miały niesamowity problem z ciułaniem kolejnych punktów. Do przerwy zdobyły ich ledwo 24.
W drugiej połowie niemoc wiślaczek trwała. Miały kłopoty ze zdobywaniem punktów nawet po kontratakach. Bardzo słabo w ataku radziły sobie tego dnia wysokie zawodniczki Wisły, szczególnie Litwinka Giedre Labuckiene. W trzeciej kwarcie „Biała Gwiazda” zdobyła już tylko 5 oczek, co było w dodatku dziełem jednej tylko koszykarki – Radocaj. Serbka jako jedyna była tego dnia dobrze dysponowana w ofensywie.
Po trzeciej kwarcie krakowiankom groził prawdziwy nokaut, ale w ostatniej partii udało im się nieco zniwelować przewagę UMMC, głównie dzięki celnym „trójkom”. Porażkę z tak potężnym rywalem można jednak było od początku uznać za „wliczoną w koszty”.
Mecz krakowianek z trybun oglądał były trener Jose Hernandez, który wpadł do Krakowa z prywatną wizytą.
Wisła Can-Pack Kraków – UMMC Jekaterynburg 49:74
(9:15, 15:21, 5:16, 20:22)
Wisła: Radocaj 15 (3x3), Rodriguez 14 (2x3), Parker 8, Reid 3, Labuckiene 0 – Greinacher 9 (1x3), Niedźwiedzka 0, Suknarowska 0, Ziętara 0.
UMMC: Griner 17, Meesseman 13, Torrens 10, Bieliakowa 8 (2x3), Baric 5 (1x3)– Sanders 7, Musina 5, Beglova 3 (1x3), Arteszina 2, Petruszina 2, Vieru 2, Nolan 0.