Przeprowadzenie jednostki przez zamuloną Wisłę i stopień wodny na Dąbiu to nie lada wyzwanie.
Kadłub "Augusty" jest już gotowy. Brakuje tylko zadaszonej oranżerii na dachu jednostki. - Nie mogliśmy jej zamontować, bo nie przepłynęlibyśmy pod mostami. Barka ostatecznie będzie miała prawie 8 metrów wysokości - mówi Aleksander, który od roku zarządza przygotowaniem jednostki. Brakująca część barki zostanie zamontowana najpóźniej do 18 maja. Wtedy zostanie otwarta restauracja dla ponad 200 osób. Na barce znajduje się kuchnia, sala VIP. Na górny pokład będzie można dostać się windą.
"Augusta" zacumuje między barką "Basią" a "Arliną" w pobliżu Kładki Bernatka. Na razie. Do lipca, 300 metrów w dół rzeki, naprzeciwko hotelu Qubus zostaną wbite dalby. Kiedy już powstaną, barka zostanie przeholowana na nowe miejsce. - To będzie wielkie wydarzenie. Myślę, że przy akompaniamencie orkiestry dętej - śmieje się właściciel "Augusty" Wiesław Krawiec.
Dalby to słupy wbite w dno rzeki. Inne barki w Krakowie są zacumowane metalowymi podporami. Zgodnie z umowami z miastem i zasadami bezpieczeństwa przy wysokim stanie wody powinny skryć się w porcie. Zazwyczaj kapitanowie nie robią tego na czas, bo fala powodziowa przychodzi za szybko. Barki nie mogą wtedy przepłynąć pod mostami i zaczynają im zagrażać. Tak było w czasie wielkiej powodzi w maju 2010 roku.