Ich listę otwiera Łukasz Wantuch, zwycięzca z Prądnika Czerwonego. Chce, aby bezpieczeństwa w dzielnicy pilnowało tysiąc aparatów schowanych w krasnalach ogrodowych lub w sztucznych sowach. Wyposażonych w emitery podczerwieni, by można było robić zdjęcia bandytów i wandali również w nocy.
- Aby zainteresować ludzi projektem muszę korzystać z takich niecodziennych pomysłów - przyznaje nowy radny Łukasz Wantuch. - Wygrałem jednak w okręgu, w którym była najwyższa frekwencja w dzielnicy. Zdobyłem aż 235 głosów. Jeśli jestem szalony to takich szaleńców mamy sporo - kwituje. Woli jednak określenie "Don Kichot". Zapowiada, że o tym, czy jego plan zostanie realizowany najpierw zdecydują mieszkańcy w referendum. Aby ograniczyć jego koszty proponuję, aby zrobiła je prywatna firma, która się przy okazji zareklamuje.
Aparaty w dzielnicy to dopiero początek. Wantuch liczy, że z czasem pojawią się w całym Krakowie. Szacuje, że potrzeba będzie wtedy 20 tys. sztuk. Koszt jednego aparatu wraz z kryjówką oblicz na na 500 zł. Ma też kilka pomysłów jak zdobyć pieniądze na ten cel. Jednym z nich jest pozyskanie sponsorów poprzez sprzedaż nazwy ronda Barei. Według radnego mogłoby przez kilka lat nazywać się rondem Coca-Coli. Wantuch odcina też koszty utrzymania osób, które sprawdzałyby na bieżąco zdjęcia. System ma działać inaczej. Dopiero jeśli coś złego stało się pod okiem obiektywu, policja prosi sędziów o zgodę na odczytanie obrazu. - Inaczej ludzie psychicznie nie wytrzymaliby ciągłego podglądania. Unikamy sytuacji kiedy zdradzany mąż śledzi tak swoją żonę - dodaje Wantuch. Pomysł Łukasza Wantucha zaliczyć należy do kategorii filmów science-fiction. Inni radni specjalizują się z kolei w opowiadaniu bajek.
Michał Rzepecki z Nowej Huty zapowiada w swoim programie przebudowę ronda czyżyńskiego wraz z jego podziemiami. To jest jednak inwestycja daleko wykraczająca poza kompetencje dzielnicy. Z kolei Krzysztof Baron kandydat z dzielnicy Stare Miasto przyciągnął do siebie wyborców wizją remontu ulicy Krakowskiej i rozwiązaniem problemów mieszkaniowych. - Ulica Krakowska to droga wojewódzka i nic rada dzielnicy nie może z nią zrobić. Nie ma też kompetencji w sprawach mieszkaniowych - mówi były radny dzielnicy Witold Kajstura. - Wielu kandydatów nie ma wiedzy o dzielnicach - podkreśla. Eksperci komentują wyniki wyborów i pomysły kandydatów. - Zawsze znajdzie się tzw. folklor polityczny. Nawet w parlamencie, gdzie jest ostrzejsza selekcja - mówi dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego. - To na szczęście nie jest zjawisko masowe, a niewielki procent osób. Wysuwają nierealne postulaty, dają dowód swojej niekompetencji, czy populizmu. Mają swoje pasje, obsesje, dziwne pomysły, a bieg wydarzeń spowodował, że dostały się do rady dzielnicy. To objaw uboczny demokracji. Najwyżej ci co nie poszli głosować mogą mieć o to pretensje - kwituje.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!