WIDEO: Krótki wywiad
Nowotarscy radni zajmują się sprawami miasta z dużym zaangażowaniem. Tak przynajmniej wynika z ogólnej liczby interpelacji, jakie w ważnych dla miasta i jego mieszkańców sprawach radni zgłaszają na sesjach. Przez minione 14 miesięcy, jakie minęło od zaprzysiężenia rady, politycy ze stolicy Podhala złożyli ich aż...158. Statystycznie wynika z tego, że średnio każdy z 21 radnych zabierał głos 7,5 raza, czyli na niemal co drugiej sesji. Niestety, to tylko statystyka, która w tym przypadku zaciemnia obraz.
Liszka pyta na każdej sesji
Najzacieklejsza w zadawaniu pytań burmistrzowi i urzędnikom o problemy miasta jest dziś opozycyjna radna Ewa Pawlikowska. W czasie 17 sesji, jakie minęły od czasu zaprzysiężenia rady, zabrał on głos aż 33 razy w czasie przeznaczonym na interpelacje i zapytania radnych.
Pytała m.in. o sprawy socjalne, wydatki na remont kawiarenek przy rynku czy sposób zatrudniania osób w urzędzie. Stała się tak zaciętym krytykiem burmistrza, że wielokrotnie zarzucała mu nepotyzm. Ten w odwecie robi wszystko by nie udzielać jej informacji. Ostatnio w jednej z odpowiedzi napisał nawet, że jeśli radna chce wiedzieć ile miasto wydaje na promocję, to powinna wziąć sobie do ręki budżet i sama... to policzyć.
Fryźlewicz kontratakuje
Niemal równie zaciętym krytykiem burmistrza Watychy jest jego poprzednik a obecnie radny Marek Fryźlewicz. Ten interpelacje składał dotychczas 22 razy. Jego pytania były jednak bardziej szczegółowe. Interesował się np. miejskimi gruntami i ich losem.
Nowy Sącz i Podhale. Majątki naszych posłów na starcie kaden...
Kolejne miejsca
Tuż wspomnianą wyżej dwójką znaleźli się: Paweł Liszka (21), radny Garbacz (13), Lesław Mikołajski (11), Szymon Fatka (10), Grzegorz Luberda (9,5 interpelacji - pół punktu przyznawaliśmy gdy dwóch lub więcej radnych składało jedną interpelację), Jan Łapsa (6,5) oraz Danuta Szokalska-Stefaniak (5,5). Co ciekawe część z nich jest członkami koalicyjnej grupy radnych skupionej wokół burmistrza Grzegorza Watychy. Mimo tego czasem "wbijają mu szpilę".
- Ja bym tak tego nie nazwał - mówi Grzegorz Luberda. - Składam interpelacje, by o problemie, jaki chcę zasygnalizować, wiedział nie tylko burmistrz, ale też inni radni - tłumaczy.
Oni pytali tylko czasem
Inni radni przez ostatnie pół roku byli już zdecydowanie mniej aktywni, ale i tak zdążyli zapytać burmistrza w imieniu mieszkańców swych dzielnic o kilka rzeczy.
Agata Michalska i Andrzej Swałtek złożyli po 4 interpelacje, Jacenty Rajski i Krzysztof Sroka po 3, a Leszek Pustówka i Katarzyna Wójcik oraz Artur Kret po dwie. W przypadku tego ostatniego warto jednak dodać, że dołączył on do rady dopiero miesiąc temu (w miejsce Michała Glonka - przyp. red.).
Tylko jedną interpelację mają na koncie: Danuta Sokół i wiceprzewodniczący rady Marek Mozdyniewicz,
Dwóch milczących
- Wydaje mi się, że radni po wyborach ciężko pracują dla miasta. Muszę ich pochwalić - mówi nowotarżanin Daniel Szczepański. - To dobrze, bo po to ich wybraliśmy, by coś dla miasta robili. Oni w czasie sesji jedną interpelacją szybciej zwrócą uwagę burmistrzowi na jakiś problem niż zwykły obywatel, który będzie się ze swoją sprawą musiał umawiać na spotkania, a na koniec i tak nie zostanie wysłuchany.
Pochwały nie należą się jednak wszystkim. Radne Ewa Groń i Stefania Drąg-Iłęda przez ponad rok ani razu nie zabrały głosu na sesji. Czyżby nie widziały w mieście przez ten czas ani jednego problemu?
