- Na Podhalu wiele osób męczy zwierzęta, ale nie ponosi za to kary - mówi Beata Czerska. - Dzieje się tak, bo śledczy nie znają prawa. Ostatnio nie skierowali do sądu sprawy pewnego gazdy z zakopiańskiej dzielnicy Króle, który ponacinał swoim owcom uszy. Tym samym sprawił im ból. Co prawda prokuratura potwierdziła ten fakt, ale śledczy stwierdzili, że wspomniany gospodarz nacinał owcom uszy nie po to, by sprawić im ból. Gazda robił to, bo taka jest tradycja na Podhalu. Tym samym celowo nie zadawał bólu i jest niewinny. Większej bzdury nie słyszałam.
Jak dodaje Czerska, w związku z tym faktem już w tym tygodniu skieruje ona do prokuratora generalnego pismo, w którym poprosi o to, by ponownie przyjrzał się on wszystkim dochodzeniom ws. dręczenia zwierząt, jakie w ostatnich 12 miesiącach zostały umorzone przez prokuratury w Zakopanem i Nowym Targu.
- Liczę, że prokurator generalny to zrobi, a wówczas z pewnością wiele decyzji śledczych zostanie zmienione - mówi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Policja i prokuratura na Podhalu nie rozumie przepisów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy wobec zwierząt - twierdzi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jej słowa to reakcja na fakt, że zakopiańscy śledczy często umarzają śledztwa w sprawie znęcania się nad zwierzętami, które prokuraturze zgłasza TTOnZ. Czerska z tymi decyzjami nie zamierza się jednak godzić i chce zwrócić się w tej sprawie do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Raport: pierwszy atak zimy tej jesieni.. Przysyłajcie zdjęcia oraz informacje o utrudnieniach na drogach - [email protected].
Pożar w Bielanach, spłonęło 19 samochodów [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!