Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obronne mechanizmy dla wielkich i małych graczy

Włodzimierz Zapart
Żyjemy w kraju bez perspektyw, trenujemy gdzieś po szopach, więc dlaczego macie wobec nas jakieś oczekiwania? - zawołał ostatnio utalentowany tenisista po przegranym meczu. Ach, ileż to razy podobne słowa chciałby wyrzucić z siebie i stary, i młody Kowalski. Zwłaszcza tuż przed pierwszym, gdy pensji sprzed miesiąca już nie ma, nowa jeszcze nie wpłynęła na konto, a rachunki trzeba ciągle płacić. Statystyczny Kowalski woła tak stale, tylko że nikt go nie słucha, najwyżej jego statystyczna Kowalska.

W przypadku utalentowanego tenisisty Janowicza okazało się szybko, że "szopa", w której trenuje, to ośrodek sportowy za 10 milionów złotych, jego zaś "brak perspektyw" stwarza tak wspaniałą perspektywę, że aż dech w piersi zapiera. To wszystko jednak jest przecież nieważne. Liczy się tylko to, że chłopak poradził sobie jakoś z frustracją, która nieodłącznie towarzyszy każdemu graczowi. Można oczywiście krytykować styl jego wystąpienia, mówić, że bezczelność naszego rakietowego młodziana jest niebotyczna. Niemniej sposób, który zastosował, prosty jest i na pewno bardzo skuteczny.

Takie podsuwanie problemów zastępczych, ucieczka do przodu czy obrona przez atak, to często spotykane strategie. Najłatwiej je zaobserwować i zdemaskować, gdy są stosowane przez polityków realizujących wielkie plany, zbawienne dla Polski lub nawet dla całego świata. Teoria spisku wrogów klasowych bywała zasłoną dla ekonomicznych błędów, zaniedbania z przeszłości są doskonałym wyjaśnieniem przyczyn bieżącej mizerii. Teorie spiskowe są bardzo trwałe i jak ciemne marynarki - nigdy nie wychodzą z mody. Nawet dziś.

Myślenie strategiczne nie jest jednak zarezerwowane dla polityków czy żołnierzy. Każdy ma w tej mierze swój dorobek.
Szczerze trzeba zresztą przyznać, że bez obronnych mechanizmów życie byłoby nie do zniesienia. Porażki zdarzają się każdemu, większości z nas dość często (niektórym nawet bez przerwy), a samobiczowanie nie dość, że ogólnie jest nieprzyjemne, to jeszcze często w żaden sposób nie posuwa sprawy do przodu.

Biczowania unikają więc nie tylko tenisiści. Nie piszą się na nie nawet nasi piłkarze. Słusznie zresztą, bo każdy z nich jest cenionym fachowcem. Tylko w drużynie całkiem im nie idzie. I tak mają lepiej niż tenisiści, bo przynajmniej mogą zremisować.
Statystyczny Kowalski też na szczęście może zremisować. Na szczęście, bo inaczej Polska byłaby naprawdę krajem przegranych ludzi bez perspektyw. A nie jest i dowodów na to dostarczamy sami. Po niebezpiecznej sytuacji podbramkowej na koniec miesiąca, zawsze jakoś zbieramy się w sobie. I gdy nowa pensja wpłynie wreszcie na konto, umiemy się popisać przepiękną grą kombinacyjną.

Nie zawsze wygrywamy, ale przecież przegrana zdarza się każdemu graczowi, nawet mistrzom.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska