https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obserwowanie kosmosu pełnego jarzących się punktów zachwyca i pobudza naszą wyobraźnię

Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH
fot. Marcin Makówka
Czerwcowe wieczory bywają przyjaźnie ciepłe i pogodne. Zachęcają, by wyruszyć na nocny spacer i patrzeć w gwiazdy. W tym celu trzeba jednak wyjechać poza miasto, bo oświetlone domy i ulice stanowią zbyt silną konkurencję dla świateł z kosmosu. Wystarczy znaleźć się w dostatecznie ciemnym miejscu w bezchmurną noc, by otworzyła się nad nami otchłań Wszechświata pełna jarzących się punktów, będących odległymi słońcami.

Taki widok zachwyca i pobudza wyobraźnię. Czy tam we Wszechświecie istnieją jakieś żywe istoty? Czy stworzyły cywilizację? Czy czeka nas kiedyś spotkanie z tymi kosmitami?

Jeśli w kosmosie istnieje życie, to nie na gwiazdach, których temperatura sięga milionów stopni, tylko na krążących wokół nich planetach. Pierwsze odkrył nasz rodak, Aleksander Wolszczan. Niestety - nie w Polsce, bo wykrycie odległej planety wymagało specjalnej aparatury, której nie mamy. Posłużył się radioteleskopem (305 m średnicy!) w Arecibo na wyspie Portoryko.

Planety wykrył w pobliżu pulsującej gwiazdy oznaczanej kryptonimem PSR 1257+12. Wolszczan obserwował tę właśnie zdumiewającą gwiazdę, omiatającą przestrzeń potężnymi impulsami radiowymi 160 razy na sekundę i udowodnił, że ma ona trzy planety podobne do Jowisza. Dalsze odkrycia umożliwił teleskop kosmiczny Kepler. Mimo awarii dostarczył tyle danych, że obecnie znamy już 4175 planet krążących wokół odległych gwiazd.

Czy na którejś istnieje życie? Bezpośrednich oznak życia nie zaobserwowano, mimo wielu starań. Prowadzony od 30 lat program SETI (analizy sygnałów radiowych dochodzących z kosmosu w poszukiwaniu takich, które mogłyby być świadectwem aktywności kosmitów) - nie przyniósł pozytywnych wyników. Natomiast udało się odkryć kilka planet na tyle podobnych do Ziemi, że - teoretycznie - mogłyby być kolebką pozaziemskiego życia.

Jeśli odnajdziemy planetę o rozmiarach zbliżonych do naszego globu, krążącą wokół gwiazdy o właściwościach podobnych do Słońca, po orbicie nie za ciasnej (bo wtedy silne promieniowanie gwiazdy zniszczy życie w zarodku), ale i niezbyt obszernej (bo wtedy ilość ciepła docierającego do planety jest zbyt mała i na planecie panuje kosmiczny mróz) - to takiej warto się uważnie przyjrzeć.

Koniecznym warunkiem traktowania planety jako potencjalnej kolebki życia jest, by była skalista (większość odkrywanych to kule gazowe), by występowała na niej woda i by posiadała duży księżyc. W ubiegłym roku znaleziono taką i nazwano ją Kepler-186f. Ostatnio odkryto jeszcze bardziej podobną do Ziemi: Kepler-438b. Ale czy jest na nich życie - tego niestety nie wiemy...

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska