Bronił krzyża, ukrywał sztandar Solidarności
Ksiądz Piwowarski związany był z ziemią gorlicką i sądecką przez wiele lat.
W trudnym czasie pełnił posługę kapłańską w Lipinkach. Był duchowym przywódcą walki o przywrócenie krzyży w szkołach. Właśnie w prowadzonej przez niego parafii we wrześniu 1980 r. młodzież zawiesiła w szkolnych salach krzyże. Gdy władze szkolne nakazały je usunąć, młodzież rozpoczęła strajk, który trwał ponad dwa tygodnie.
- Był naszym duszpasterzem i pomagał nam w wielu sprawach. W sierpniu 1981 r. objął probostwo w parafii Berest i po wprowadzeniu stanu wojennego miałem okazję poznać go osobiście - opowiada Leopold Jamro, jeden z założycieli Solidarności Glinik w Gorlicach. - Organizował pomoc dla internowanych i przechowywał nasz sztandar.
Jamro wspomina, jak w ukryciu jeździli na spotkania z kapelanem do niedalekiego Berestu. - SB i milicja siedziały nam na ogonie na każdym kroku. Nie mogliśmy jechać autobusem, bo były kontrole. Jeździliśmy więc motorem, zostawiając go na cmentarzu i dalej pieszo szliśmy na plebanię, starając się ominąć milicyjne patrole - mówi działacz „S”.
Dziękuję za wyróżnienie pod koniec mojego życia
Duszpasterz Solidarności odbierając w ubiegłym roku odznaczenie nie krył wzruszenia. Dziękował za to, że mógł w swoim życiu poświęcić się pracy na rzecz głoszenia Ewangelii, działaniu na rzecz innych ludzi i ojczyzny.
-Krzyż Wolności i Solidarności to tak, jak krzyż Chrystusa, który towarzyszy mi przez całe życie. Bez tego krzyża i bez kościoła nie byłoby ani wolności, ani Solidarności. Dziękuję wszystkim za życzliwość i pamięć, za uhonorowanie mnie pod koniec mojego życia. To u was stawiałem pierwsze kroki i spotkałem tutaj wspaniałych ludzi - mówił ze wzruszeniem.
Berest to była ostoja dla prześladowanych
Gdy właśnie z naszej ziemi został posłany do Berestu, jego plebania stała się ostoją prześladowanych przez ówczesną władzę. Przez cały czas tej posługi pomagał ludziom z ówczesnej opozycji. - Pierwszy raz spotkałem się z ks. Piwowarskim 12 grudnia. Dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego. Na drugi dzień już byłem internowany - mówi Marek Machowski, który wówczas pracował jako frezer w Fabryce Maszyn Glinik. - Nasz sztandar trafił do niego na dłuższy czas. Później został w wielkiej tajemnicy przewieziony do Lipinek. Dopiero w 1989 roku przywiozłem go do fabryki. Pomagał nie tylko internowanym, ale i tym, co zostali i działali w podziemiu - dodaje.
Ks. Piwowarski odznaczenie odebrał podczas obchodów Narodowego Święta Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
WIDEO: Czy produkcja żywności bez pestycydów jest możliwa?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska