Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orawa. Takiego problemu nie ma nigdzie w Europie. Czy sejm pomoże rozwiązać problem ze scalaniem gruntów w Lipnicy Wielkiej?

Łukasz Bobek, Aurelia Lupa
Lipnica Wielka leży u stóp Babiej Góry, z drugiej strony z widokiem na Tatry. Ma ogromne walory, by rozwijać się turystycznie. Jednak przez problemy własnościowe z gruntami nikt nie chce tam inwestować
Lipnica Wielka leży u stóp Babiej Góry, z drugiej strony z widokiem na Tatry. Ma ogromne walory, by rozwijać się turystycznie. Jednak przez problemy własnościowe z gruntami nikt nie chce tam inwestować Grzegorz Rzepiszczak/UG Lipnica Wielka
Czy specjalna ustawa sejmu - dotycząca Lipnicy Wielkiej na Orawie – rozwiąże w końcu problem tej orawskiej gminy z własnościami gruntów? Patowa sytuacja w Lipnicy trwa od lat 80. XX wieku, gdy rozpoczął się proces scalania gruntów. Do dziś się nie zakończył. Sprawa jest tak obecnie zapętlona, że jedynie specustawa jest w stanie rozwiązać tą sytuację.

Scalenia gruntów – czyli komasacja, miało rozwiązać problem wielkiego rozdrobnienia gruntów prywatnych w Lipnicy. Dawniej ludzie mieli pola długie, ale wąskie, a co a tym idzie - nieprzydatne z punktu widzenia inwestycyjnego. Także i pod kątem rolniczym było to spore utrudnienie. W 1984 roku zapadła decyzja o przeprowadzenia scalania gruntów. Trzy lata później proces formalnie się rozpoczął. Trwał bardzo długo. Decyzja scaleniowa była gotowa dopiero w 2006 roku. Miała rygor natychmiastowej wykonalności. Ludzie zaczęli sprzedawać nowe pola, wymieniać, przepisywać na dzieci. Inni zaczęli budować domy, inwestować.

Równolegle część mieszkańców, która nie zgadzała się z wynikiem komasacji, zaskarżyła decyzję scaleniową do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO w 2008 roku odrzuciło ich skargę. Rozbudowa Lipnicy i obrót ziemią postępował. W 2010 roku powstały nowe księgi wieczyste dla nowo utworzonych działek.

Tymczasem w 2011 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję SKO z 2008 roku i decyzję scaleniową. Wyrok WSA podtrzymał w 2013 roku Naczelny Sąd Administracyjny. To oznaczało, że sprawy własnościowe w Lipnicy mają wrócić do stanu sprzed 2006 roku. To wywołało ogromny bałagan prawny, bo ani starych ksiąg wieczystych już nie było, ani dawne działki nie istniały. Za to powstało wiele domów, które - po decyzji NSA - de facto stały na działkach różnych właścicieli.

Od tego czasu obrót ziemi w Lipnicy został bardzo mocno utrudniony. Notariusze nie chcą potwierdzać transakcji sprzedaży ziemi w tej części Orawy z uwagi na skomplikowaną sytuację własnościową. Mieszkańcy z kolei mają problemy z uzyskaniem pozwoleń na budowę, bo wydział architektury o wszczęciu postępowania o pozwolenie na budowę bierze pod uwagę właścicieli gruntów sprzed 2006 roku, a coraz częściej ich spadkobierców prawnych.

Franciszek Pindziak, sołtys Lipnicy Wielkiej mówi, że ludzie mają już dość tego całego zamieszania. - Ja od 12 lat gazduję na swoich polach, 19 działkach po nowemu. Jeszcze nikt mi nie powiedział, że robię coś źle, na jego. Ludzie się już przyzwyczaili do tego, co zostało ustalone w 2006 roku. Sam po tym czasie przepisałem działki na moje dzieci. Poza tym od tego czasu w Lipnicy powstało ponad 100 domów na nowych działkach. To co teraz, ludzie mają je zburzyć? - pyta sołtys.

Pan Franciszek przyznaje, że mimo wielu lat zamieszania są nadal ludzie, którzy negują scalanie gruntów z 2006 roku. - Są tacy, gospodarzą na działkach, którzy twierdzą, że te dalej są ich. Ale to jest naprawdę malutka garstka ludzi - mówi. - To całe zamieszanie ze scalaniem wstrzymuje nam wszystkie inwestycje publiczne, jesteśmy jedną z najbiedniejszych gmin w Polsce. Pod tym względem stoimy w miejscu od prawie 40 lat. Jakby chcieć uruchomić jakiś wyciąg narciarski, to się robi problem. A tu trzeba iść do przodu - dodaje.

- Przez to nasza gmina po prostu się wyludnia, bo jak ktoś ma pieniądze, to kupuje działki w sąsiedniej gminie i tam bez problemu buduje dom. Tymczasem u nas pozwolenie na budowę uzyskuje się w zależności od sytuacji własnościowej. Czasami trwa to standardowo, czyli dwa, trzy miesiące. Ale są sytuacje, gdzie trawa to rok, dwa, albo i więcej. Zdarzają się sytuacje, że mieszkańcy wycofują swoje wnioski o pozwolenia na budowę i rezygnują. Dzieje się tak przede wszystkim przez to, że w związku z niejasną sytuacją własnościową sprawa trafia do wyjaśnienia do sądu, a ten zawiesza postępowanie na czas nieokreślony. Wtedy mieszkańcy wybierają życie w innym, lepszym miejscu, poza naszą gminą - mówi Mateusz Lichosyt, wójt gminy Lipnica Wielka.

Od 2015 roku sprawa scalania gruntów decyzją sądu została skierowana do starostwa nowotarskiego. Urzędnicy próbowali wyjść z impasu na różne sposoby.

- Ten proces jest bardzo ważny, bo to prawo własności gruntów. Jednak sprawa jest bardzo mocno skomplikowana. Podejmowane przez nas próby na drodze administracyjnej kończyły się fiaskiem. Wynikało to z tego, że problem dotyczy bardzo dużego obszaru, ponad 2000 właścicieli. Wśród nich było wiele osób starszych, które w trakcie postępowania, albo nawet w czasie od wydania decyzji do jej dostarczenia, umierały. To powodowało, że taka decyzja była do uchylenia, bo strona postępowania, czyli spadkobiercy osób zmarłych, de facto nie brali udziału w postępowaniu - mówi Aneta Ślemp, naczelnik wydziału geodezji w starostwie nowotarskim.

- Chcieliśmy nawet wznowić postępowanie scaleniowe. Ale wojewoda małopolski uznał, że nie możemy tego zrobić, bo stare postępowanie nie zostało zakończone. A starego nie da się zakończyć, bo po 2006 roku, po decyzji z rygorem natychmiastowej wykonalności sytuacja z gruntami, przez obrót ziemią i inwestycje, mocno się zmieniła. I nie da się już wrócić do stanu sprzed scalenia. Dlatego uznaliśmy, że na drodze administracyjnej tego problemu nie da się rozwiązać.

Jak dodaje naczelniczka, sytuacja z Lipnicy Wielkiej jest wyjątkowa nie tylko na skalę Polski, ale i Europy.

Już w 2016 roku padł pomysł, by specustawą zatwierdzić to, co zostało ustalone w 2006 roku. Teraz jest duża szansa, by się to udało. Anna Paluch, posłanka PiS z Podtatrza, jest wnioskodawcą projektu poselskiego w tej sprawie. - Jest to aktualnie procedowane przez komisję ustawodawczą. Powołana została specjalna podkomisja do tego projektu - mówi posłanka. Drugi projekt w sprawie Lipnicy Wielkiej powstał w sejmowej komisji ds. petycji. - Nad tymi dwoma projektami pracuje komisja ustawodawcza i jej podkomisja. Teraz zapadnie decyzja komisji, czy te dwa projekt zostaną połączone, czy wybrany zostanie jeden projekt jako wiodący - mówi posłanka.

Członkowie podkomisji mieli ostatnio wyjazdowe posiedzenie w Lipnicy Wielkiej ws. problemu scalania. Na razie nie wiadomo, kiedy sejm finalnie mógłby zając się specustawą, którą rozwiążą wieloletni problem górali z Orawy.

- Jako gmina powinniśmy rozwijać się turystycznie, bo mamy do tego doskonałe warunki, m.in. południowy stok Babiej Góry u siebie. Niestety przedsiębiorcy do nas nie przychodzą ze względu na niepewny stan prawny. Ta sytuacja blokuje naszą gminę. I skutek mamy taki, że nasza gmina jest najbiedniejsza w Małopolsce i czwarta najbiedniejsza w kraju - podsumowuje Lichosyt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska