Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ośrodek w Łysej Górze: ekspert z wyrokiem naprawi poprawczak?

Małgorzata Więcek - Cebula
Ośrodek w Łysej Górze wymaga zmian. W ich wprowadzeniu pomaga kontrowersyjna Ewa Ć.
Ośrodek w Łysej Górze wymaga zmian. W ich wprowadzeniu pomaga kontrowersyjna Ewa Ć. Jan Hubrich
Ewa Ć. zjawiła się w Łysej Górze pod Brzeskiem w sierpniu i została głównym koordynator programu naprawczego Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii (MOS). Teraz wyszło na jaw, że kobieta ma niechlubną przeszłość: okradła gimnazjum nr 40 w Łodzi, którym kierowała wiele lat.

Czytaj także:

W marcu 2009 r. prawomocnym wyrokiem skazana została na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Miała też zwrócić prawie 30 tysięcy złotych. Do tej pory tego nie zrobiła. Zapytana przez nas czy nie widzi nic niewłaściwego w fakcie, że mając taką przeszłość, uczy innych jak właściwie postępować z trudną młodzieżą odpowiada wprost: - To moje życie prywatne, które nie ma żadnego wpływu na to, co robię w tej chwili.

Kilka dni temu do naszej redakcji wpłynął list. Jego autor zwrócił nam uwagę, że Ewa Ć. okradła łódzką szkołę, a w Łysej Górze jest koordynatorem programu naprawczego ośrodka, który "zasłynął" w całej Polsce mediach za sprawą zbiorowego gwałtu na jednej z wychowanek. - Jakim cudem ta Pani stała się osobą niezastąpioną, tak ważnym autorytetem, głównym koordynatorem do spraw wprowadzania programu naprawczego w MOS w Łysej Górze? - pytał autor listu.

Sprawdziliśmy. Okazało, że faktycznie Ewa Ć. ma na koncie prawomocny już wyrok za kradzież blisko 30 tys. z kasy łódzkiego gimnazjum. - W 2008 roku przywłaszczyła je z konta rodziców, a także Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. To jednak nie wszystko. Podrabiając zaświadczenie o ukończeniu studiów podyplomowych wyłudziła z Urzędu Miasta w Łodzi 2 tysiące złotych jako dofinansowanie do zaliczonych studiów - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Sama kobieta na łamach łódzkich gazet tłumaczyła się, że pieniądze były jej potrzebne na spłatę długu, który zaciągnęła u jednego z biznesmenów. Twierdziła, że gdy ich nie zwracała, przedsiębiorca zaczął grozić jej rodzinie. Miał ją rzekomo szantażować. - Nie miałam wyjścia - przekonywała śledczych.

Jej wersji nie potwierdziła jednak prokuratura, która wszczęła postępowanie. Okazało się, że żadnych gróźb ani też szantażu nie było. Linia obrony upadła. Szkolnych pieniędzy do tej pory Ewa Ć. nie oddała. - Nie spłaciła nam ani złotówki - potwierdza Włodzimierz Nowak, dyrektor gimnazjum nr 40 w Łodzi. - Z wyroku wynika jednak, że ma na to czas jeszcze do 2013 roku - dodaje zaraz.

W szkole, którą Ewa Ć. kierowała przez wiele lat, o byłej dyrektorce nie mają dobrego zdania. Twierdzą, że to osoba o dwóch twarzach. Z jednej strony wychowawca z osiągnięciami, za które została odznaczona przez radnych medalem "Za zasługi dla miasta Łodzi". Z drugiej zaś - to osoba karana, która miała, jak mówią, "złotówki w oczach".

Była pani dyrektor pożyczała pieniądze od kogo popadnie. Nauczycielki łódzkiej szkoły do tej pory spłacają kredyty, które jej poręczyły. Były też inne drobne pożyczki, które także nie zostały uregulowane. Pracowników łódzkiej szkoły raziło zachowanie przełożonej, która zapożyczała się na potęgę, a jednocześnie trwoniła pieniądze.

- Rozbijała się taksówkami jak jakiś bogacz - dodaje jeden z nauczycieli proszących o zachowanie anonimowości. Okazało się, że nie płaciła też za obiady w szkolnej stołówce. - Jestem w szoku. Jak osoba karana za kradzież może uczyć innych poszanowania prawa i uczciwości - zastanawia się nasz rozmówca z łódzkiego gimnazjum.
W Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w Łysej Górze Ewa Ć. została zatrudniona na umowę zlecenie w sierpniu br. Umowa obowiązuje do końca października 2011 r. Miała przygotować plan naprawczy placówki wychowującej trudną młodzież. Prowadziła cykl szkoleń dla nauczycieli i wychowawców. Z samą młodzieżą nie miała do czynienia.

- Bardzo nam pomogła. W tej chwili wszystko działa tak jak powinno - przekonuje Bogusława Klimek, kierownik MOS w Łysej Górze. Faktycznie ośrodek, w którym rok temu doszło do zbiorowego gwałtu na jednej z wychowanek, ma się dobrze. W tej chwili przebywa w nim 24 chłopców uczących się w gimnazjum.

Opiekuje się nimi 17 wychowawców, a także psycholog, pedagog i socjoterapeuta. Młodzi ludzie powoli wychodzą na prostą. Jeśli o ośrodku coś się mówi, to są to dobre rzeczy. - Mamy cały cykl ciekawych imprez. Są to apele patriotyczne związane z 17 września czy odnoszące się do Dnia Papieskiego (dzień dobroci). Są także integracyjne zabawy, jak choćby święto pieczonego ziemniaka - wylicza Bogusława Klimek. O MOS dba też starostwo, któremu placówka podlega. Był czas kiedy w ośrodku policja interweniowała codziennie. Teraz przyjeżdża tylko na specjalne zaproszenie, wyłącznie w gościnę.

- Mam nadzieję, że to zamieszanie, które zrobiło się w wokół osoby pomagającej nam, nic nie zmieni. Szkoda byłoby zaprzepaścić naszą pracę - mówi kierowniczka ośrodka socjoterapii. Sama nie chce oceniać Ewy Ć. Twierdzi, że o jej niechlubnej przeszłości nic nie wiedziała. - Ja jestem z jej pracy zadowolona i to najważniejsze - podkreśla. Nie odpowiada, czy coś zrobi z wiedzą o tym, że kobieta ma wyrok skazujący. Także Ewa Ć. bagatelizuje informacje na ten temat oraz fakt, że jako osoba karana za kradzież uczy innych jak właściwie postępować.

- Czy pani słyszała o moich osiągnięciach? Jestem autorką książek, artykułów wychowawczych, mam się czym pochwalić - wylicza. - Ale ma Pani też wyrok skazujący za kradzież... - Po co to wyciągać, nic to nie zmieni a może doprowadzić do tego, że będą musiała rozstać się z Łysą Górą? Pozwólcie mi normalnie żyć i funkcjonować - kończy. Prof. Maria Łopatkowa, znany pedagog i etyk, uważa, że wychowawcą nie może być ktoś, kto nie dorasta do roli pedagoga.

- Zasada jest prosta: nie wolno być nieuczciwym i łamać zasad moralnych, przede wszystkich tych dotyczacych uczciwości. Wychowawcą nie powinien być ktoś, kto sam nie jest w stanie postępować zgodnie z prawem i etyką - tłumaczy prof. Łopatkowa.

Wsp. Magdalena Jadach


Metodyk, wychowawca i skazana

Ewa Ć. w latach 1986-91 doradca metodyczny w Łodzi, od 1994 do 1998 r. pracowała jako wizytator Kuratorium Oświaty w Łodzi. Do 2008 roku kierowała Gimnazjum nr 40 na tzw. "łódzkim Bronksie". Zasłynęła z niekonwencjonalnych metod wychowawczych. Uczennicom, które przyszły z odsłoniętym pępkiem do szkoły kazała założyć śmierdzący fartuch sprzątaczki. Z kolei młodzi ludzie przyłapani na paleniu musieli wypić szklankę oleju. Jest autorką podręczników do historii i wiedzy o społeczeństwie, programów nauczania dla pedagogów i dyrektorów szkół. Pisała też bajki dla dzieci oraz książki o tematyce wędkarskiej. W MOS w Łysej Górze szkoli nauczycieli i wychowawców, wraz z nimi opracowuje program zawierający działania pomocne "trudnej młodzieży".

Serwis Wybory 2011: Zobacz kandydatów do Sejmu i Senatu z Małopolski

Chcemy taniego Paliwa! **Podpisz petycję do polityków przed wyborami**

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska