Przekonuje o tym orędownik tego pomysłu Janusz Marszałek, prezydent Oświęcimia.
Tymczasem wójt gminy wiejskiej, Andrzej Bibrzycki, nawet nie chce o tym słyszeć. Jego zdaniem, na połączeniu wieś tylko straci. Nie jest go w stanie przekonać premia w wysokości 30 mln złotych. Pomysł połączenia miasta z gminą Oświęcim na razie nie zyskał poparcia mieszkańców oraz radnych obu gmin.
- Nie zmieniłem i nie zmienię zdania - mówi Andrzej Bibrzycki, wójt gminy wiejskiej Oświęcim. - Uważam, że miasto będzie zabierać pieniądze wsi. Poza tym Oświęcim ma długi, a ja ich nie zamierzam spłacać - dodaje włodarz gminy, która ma 5 mln kredytu do spłacenia. Andrzej Bibrzycki przekonuje, że argument o możliwości skanalizowania terenów wiejskich, po połączeniu miasta i gminy, też jest nietrafiony. - Harmęże i Broszkowice już mają wybudowaną kanalizację - mówi Andrzej Bibrzycki. - Teraz budujemy sieć w Babicach i Zaborzu, jeszcze w tym roku ogłosimy przetarg na Brzezinkę, przygotowujemy projekt dla Grojca i Stawów Grojeckich - dodaje wójt. - Do tego nie trzeba nam się łączyć.
Prezydent Janusz Marszałek widzi same plusy ewentualnego połączenia. Przede wszystkim prestiżowe i finansowe. Będą też oszczędności. - Po połączeniu nowa jednostka dostałaby od państwa premię 5-6 mln złotych rocznie i tak przez 5 lat - mówi Janusz Marszałek, prezydent Oświęcimia. - Proszę sobie wyobrazić, ile kilometrów dróg, chodników można za to wybudować - dodaje Marszałek i wymienia kolejne atuty. Po połączeniu miasto stałoby się 66 starostwem grodzkim w kraju. Władza byłaby w rękach jednej osoby, a nie - jak do tej pory - trzech. Byłby jeden urząd i jedna rada gminy.
- Zniknie problem administracji dróg, bowiem będą mieć jednego gospodarza - dodaje Marszałek. - Mieszkańcy wsi będą płacić mniejsze podatki, z automatu nastąpi odrolnienie gruntów, co spowoduje wzrost wartości działek i będzie zachętą dla rozwoju budownictwa mieszkaniowego - mówi prezydent. Referendum w mieście w 2006 r. nie przyniosło oczekiwanego skutku. - Dziś wystarczy, by taki wniosek zgłosili i przegłosowali radni którejkolwiek z gmin - wyjaśnia prezydent. Duży może więcej, jednak ani z jednej, ani z drugiej strony nie ma takich zapędów.
- Przespaliśmy sprawę w latach 70. - mówi Stanisław Rydzoń, poseł ziemi oświęcimskiej. - Bielsko wygrało na tym połączeniu. Duży organizm, duży budżet przyciąga inwestorów, sprzyja rozwojowi.
Dodaje również, że aby doszło do połączenia, musi być zgoda obu stron, jednakże wsi nikt o zdanie nie pytał. Sam poseł Rydzoń twierdzi, że połączenie miasta i gminy jest ogromną szansą na rozwój stolicy Małopolski zachodniej.
Zobacz także: Adolek przeżył Auschwitz i zatańczył przed krematorium