Nie ma wolnych miejsc
Edward Sitko, szef Bocheńskiego Związku Pracodawców, przekonuje, że Bochnia ma potężny problem z parkingami. Stąd ta inicjatywa.
- Każdy, kto tu mieszka, zdaje sobie sprawę z tego, że znalezienie wolnego miejsca dla samochodu w centrum miasta w godzinach szczytu graniczy z cudem - mówi.
Stąd pomysł, aby ilość miejsc parkingowych zwiększyć adaptując na ten cel część płyty bocheńskiego Rynku. Takie rozwiązanie - zdaniem pomysłodawców - nie wymaga praktycznie żadnych nakładów finansowych.
- A znacznie poprawi sytuację, dzięki temu zyskamy dodatkowe 40 miejsc, na których będzie można zostawić samochód. A to, proszę mi wierzyć już poprawi sytuację na terenie miasta - podpowiada Edward Sitko.
Powrót do przeszłości
Zdaniem prezesa BZP pomysł nie jest zupełnie nowy, nawiązuje do funkcjonującej przed laty w tym miejscu stacji benzynowej, a także przystanku autobusowego.
Bocheńscy przedsiębiorcy przekonują, że ich inicjatywa nie ma charakteru stałego. Zmiany chcą wprowadzić tylko do czasu rozwiązania w Bochni problemu parkingowego.
Bocheński Związek Pracodawców jest bowiem pomysłodawcą wybudowania wielopoziomowego podziemnego parkingu na terenie placu Okulickiego. W tej sprawie mieszkańcy Bochni będą mogli się wypowiedzieć podczas najbliższych wyborów samorządowych. Głosowanie na radnych i burmistrza ma być połączone z referendum w tej sprawie.
- Cały czas powstaje dokumentacja projektowa. Pomysł chcą sfinansować bocheńscy przedsiębiorcy działający w porozumieniu z władzami miasta. Ten projekt zakłada powstanie 350 miejsc parkingowych w samym centrum Bochni.
Idiotyczny pomysł?
Nowa inicjatywa bocheńskich przedsiębiorców polegająca na zagospodarowaniu części najważniejszego placu w mieście nie wszystkim się jednak podoba.
Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni, zastrzega, że prywatnie nie widziałby przeciwwskazań w zastosowaniu takiego tymczasowego rozwiązania, jednak jego zdaniem z formalnego punktu widzenia realizacja pomysłu jest mało realna, ponieważ nie zgodzi się na taki wariant konserwator zabytków.
- Nie zgodzę się, bo to idiotyczny pomysł - nie kryje oburzenia Andrzej Cetera, kierownik tarnowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie.
- W całej Europie jest tendencja wyprowadzania samochodów z centrów miast, tylko w Bochni urodziło się takie chore rozwiązanie - dodaje.
Stanowcze "nie" pomysłowi mówi także Kazimierz Ścisło, przewodniczący rady miejskiej w Bochni.
- Jestem przeciwny temu, mamy piękny Rynek, nie można go niszczyć. W Bochni jest wiele miejsc, na których mogłyby powstać parkingi większe i mniejsze. Rynek na pewno do nich nie należy, nie można ingerować w takie zabytkowe miejsca - zapewnia przewodniczący rady miejskiej w Bochni.
Radny uważa, że wprowadzenie takiego "tymczasowego" rozwiązania mogłoby trwać w nieskończoność.
- Niestety, w własnych obserwacji wiem, że takie prowizorki są zawsze najtrwalsze - mówi.
W Brzesku też o tym mówią
Bochnia nie jest jedynym miastem, w którym mówi się o potrzebie zagospodarowania wolnego placu na miejsca postojowe dla samochodów. Także w sąsiednim Brzesku pojawiają się sygnały o praktyczniejszym wykorzystaniu placu Kazimierza właśnie na parking.
Zwolennicy takiej opcji twierdzą, że to miejsce jest cały czas puste, tylko kilka razy w roku organizuje się na nim imprezy masowe. Odkąd samorząd odnowił zabytkowy Rynek - plac Kazimierza stracił na ważności.
- Wykorzystanie tego miejsca na parkingi to dobry pomysł, ale na pewno nie w tej chwili. Plac pokryty jest płytami z piaskowca, które na pewno nie nadają się do tego. Myślę, że do tego tematu można będzie wrócić w przyszłości kiedy miasto będzie stać na zmianę tej nawierzchni - mówi, Katarzyna Pacewicz-Pyrek brzeska radna.
O tym, że to dopuszczalne rozwiązanie, przekonuje też Andrzej Cetera
- W tym przypadku to zupełnie inny temat niż w Bochni, bo i plac jest nowszy, i spełnia inny charakter niż zabytkowe centrum Bochni - mówi.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+