MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Patrzę oczami zabójcy"

Redakcja
Marcin Makówka
O Hannibalu Lecterze, wstrząsającej krakowskiej zbrodni sprzed dziesięciu lat i tworzeniu portretu mordercy opowiada Maciej Szaszkiewicz w rozmowie z Marcinem Białym

Miewa pan koszmary?
(śmiech) Teraz już nie, ale gdy zaczynałem pracę jako psycholog penitencjarny, to tak. Często śniło mi się, że jestem goniony przez moich podopiecznych. Praca w więzieniu związana jest z dużym stresem i poczuciu nieustannego zagrożenia. Na początku przejmowałem się bardzo, zanim nie nauczyłem się to kontrolować.

Jak to się stało, że zajął się pan tworzeniem portretów psychologicznych morderców?
Po 8 latach pracy w więzieniu zostałem psychologiem w Instytucie Ekspertyz Sądowych. Zajmowałem się tam już zabójstwami, ale wtedy jeszcze nie było mowy o profilowaniu...

...wcześniej nikt nie się tym nie zajmował w Polsce?
Na pewno nie naukowo. Było to intuicyjne. Profilowanie dotyczy spraw, kiedy nie wiemy, kto jest zabójcą. Trzeba więc wymyślić, wytworzyć obraz takiego potencjalnego sprawcy.

Czyli jeśli ktoś czyta w gazecie o niewyjaśnionym zabójstwie i zaczyna się zastawiać, kto to mógł zrobić, to też profiluje?
Każdy kto słucha, czyta, czy ogląda informacje dotyczące jakiegoś zabójstwa podejmuje intuicyjne profilowanie. Zaczyna się zastanawiać się nad motywacją zabójcy. To jest jeden z filarów profilowania intuicyjnego.

Kiedy zajęto się tym naukowo?
Na początku lat 80-tych w Stanach Zjednoczonych zaczęło się wytwarzać coś w rodzaju naukowego podejścia. Czyli przeanalizowania dostępnych informacji, dzięki, którym można stworzyć portret psychologiczny sprawcy. Dlatego w 1986 roku z grupą jeszcze kilku osób z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie zacząłem się tym zajmować. Mogę powiedzieć, że byłem jednym z pionierów wprowadzających tę nową wiedzę do Polski.

Współpracował pan z kimś ze Stanów Zjednoczonych?
Oni nas początkowo szkolili. W 1986 roku do Krakowa przyjechał Robert Ressler z FBI, który jest uznany za twórcę profilowania. Nota bene on był właśnie konsultantem przy filmie "Milczenie owiec", historii opartej na prawdziwym wydarzeniu.

Pańska praca jest podobna do tej, jaką wykonywała agentka Starling w "Milczeniu owiec"?
Nie bierzemy czynnego udziału w pracach policji. Chcielibyśmy, ale nie mamy takiej możliwości. Działamy na zlecenie prokuratora. Wkraczamy do akcji właściwie po zakończeniu śledztwa, kiedy policja podjęła wszystkie działania, aby zatrzymać zabójcę, ale jej się nie udało. Wówczas prokurator, kieruje do nas zapytanie: jakie cechy ma potencjalny nieznany sprawca zabójstwa.

Jak wygląda takie profilowanie?
To głównie praca na aktach. Mozolne długotrwałe, nużące analizowanie drobnych szczegółów. Niektóre sprawy mają po kilkadziesiąt tomów. Zbieramy najpierw wszystkie informacje o ofierze, aby powstał obraz zamordowanego. Następnie wszystkie ślady, które wskazują, co się tam działo. Staramy się odtworzyć zachowanie sprawcy i ofiary. Na tej podstawie możemy stworzyć potencjalny obraz zabójcy.
W Polsce często występują seryjni mordercy?
Zdarzają się, chociaż nie tak często. W Instytucie Ekspertyz Sądowych zajmujemy się sprawami z całego kraju. Najwięcej jest zabójstw na tle emocjonalnym, następnie rabunkowym, na trzecim miejscu jest motyw seksualny.

Czy zdarzają się zabójcy jakich znamy z hollywoodzkich filmów, jak np. Hannibal Lecter.
Prawie w ogóle. Osoba, która dopuszcza się takiego czynu, nie myśli. Gdyby myślał, to by tego nie robił. W Ameryce często motywacją zabójstw jest właśnie stanie się kimś sławnym. W Polsce przyczyny tych patologii są inne.

To skąd się w Polsce biorą seryjni mordercy?
Wiadomo, że wszyscy zabójcy ci planujący, wyrafinowani, gdzie motywem jest aspekt seksualny mają pewien uszczerbek na psychice m.in. zanik uczuć wyższych. Taka była rodzina, nie kochani byli, nikt ich nie nauczył współczucia. Plus przykre doświadczenia, jak wykorzystywanie seksualne, bicie, ciężkie maltretowanie, tortury. Wyrabia się w nich mechanizm odwetowy.

Ale przecież nie każdy z takimi doświadczeniami zacznie zabijać?
Tak, ale ci, którzy w żaden społecznie dopuszczalny sposób nie będą mogli rozładować tych frustracji początkowo zaczynają fantazjować na ten temat. Po czym wpadają na pomysł, że chcą swoje chore fantazje wprowadzić w życie.

A co się dzieje po dokonaniu zabójstwa, daje im to coś?
Właśnie, to najdziwniejsze, nie daje im to nic. Jak przychodzi do realizacji, to okazuje się, że rzeczywistość jest inna. Kobieta zachowuje się inaczej niż on sobie wyobrażał - płaczę, mówi, że ma dzieci, krzyczy, żeby tego nie robił.

Jeśli taki mężczyzna dokonał jednego morderstwa, zaatakuje znowu?
Jeden mówi nie - to zła droga. Cieszy się, że go nie złapali i już tego nie będzie robił. A drugi myśli, źle to zrobiłem, spaprałem coś. Co to znaczy? To znaczy zwiększyć kontrolę i agresję. Niektórzy nawet sobie napiszą, co kobieta ma mówić i jej dyktują. Ale znów to mu nic nie daje. Po pewnym czasie zaczyna popełniać błędy. Nieraz tak oczywiste, że zastanawiamy się, czy nie było to podświadome, żeby wreszcie z tym skończyć.

Czy są miejsca sprzyjające takim ludziom?
To nie ma znaczenia. Każdy ma swoją psychikę i swój teren, w którym czuje się dobrze i bezpiecznie. Tam właśnie dokona zabójstw. Jeden będzie się dobrze czuł w mieście, drugi na odludziu.

Na co kobieta powinna zwracać uwagę, idąc wieczorem przez miasto? Można jakoś rozpoznać takiego szaleńca?
Z rozpoznaniem jest trudno. Natomiast dużo łatwiej kontrolować własne zachowanie. Sto razy częściej zostanie ofiarą napadu taka kobieta, która zachowuje się niepewnie, lękliwie. Jak rozmawiałem z takimi w więzieniu, to mówili: "Panie, jak ja do takiej dostąpię, to wiem, że nawet z siebie głosu nie wydusi". Dlatego mówię często kobietom - wrzeszczeć. To są ludzie cichej roboty. Najczęściej w takich sytuacjach rezygnują z ataku.

Która sprawa najbardziej pana zaskoczyła?
Krakowska, czyli przypadek tzw. "skóry" z 1999 r., kiedy z rzeki wyłowiono skórę studentki. To była zdumiewająca sprawa, która nas zaskoczyła. Wszystkim, którzy mieli do czynienia z tym przypadkiem nasuwało się jedno skojarzenie - "Milczenie owiec". Tam główny bohater zdejmował skórę ze swoich ofiar, wycinał pasy z tych kobiet.

W tym przypadku było inaczej.
Tak. Tu ktoś, biorąc pod uwagę specyficzną budowę ofiary, najwyraźniej chciał dopasować skórę z tej osoby do siebie, ale całą, a nie szytą z pasów. Zdjął całą skórę prawie nie naruszoną. Zrobił to perfekcyjnie.

Ale po co to zrobił?
Prawdopodobnie ten mężczyzna miał kłopoty z identyfikacją płciową, chciał być kobietą. Przy tej sprawie mieliśmy różne hipotezy, ale do dzisiejszego dnia nie udało się złapać sprawcy.

Czuję pan porażkę?
Nie czuje żadnej porażki, bo może być setki różnych powodów, dlaczego go nie złapaliśmy. Wszystko się w jego życiu mogło zmienić. Mógł umrzeć, wrócić do zakładu psychiatrycznego, wyjechać i tak dalej.

Podczas swojej pracy musi pan myśleć jak morderca?
Bardzo często się na tym łapie, że patrzę jego oczami. Jeśli zaczynam rozumieć jego proces motywacyjny, to zastanawiam się, co on sobie tam myśli, jaki będzie jego następny krok.

Istnieje wówczas takie niebezpieczeństwo przekroczenia pewnej cienkiej granicy, kiedy można stać się samemu zabójcą?

(śmiech) Nie, nie...

Był taki przypadek?
U profilerów, nie. Zabójstwo nie jest dobrym sposobem na rozwiązanie jakiegokolwiek problemu. Zawsze prowadzi do komplikacji życiowych i nic się tym nie rozwiąże. Proszę więc o tym pamiętać.


Dr Maciej Szaszkiewicz

Psycholog, adiunkt Zakładu Psychologii Sądowej w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Jeden z pierwszych polskich profilerów, którzy zajmują się tworzeniem portretów psychologicznych zabójców.
Obiektem jego zainteresowań są także subkultury młodzieżowe. Jest autorem wielu publikacji, m.in. książki - "Tajemnice grypserki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska