To był zwykły letni poranek 12 sierpnia 2014 roku. Grupa mężczyzn szła do pracy w lesie na Brzezinach koło Zakopanego - niedaleko szlaku na Halę Gąsienicową w Tatrach. Nagle jeden z nich zauważył leżące na leśnej drodze ciało mężczyzny. Nie był pewien, czy ta osoba śpi, czy nie żyje. Kiedy podszedł bliżej, okazało się, że pod kapturem nasuniętym na głowę jest krew i ślady od uderzenia.
- Ciało nie było zakryte, leżało przy leśnej drodze. Właściwie każdy, kto by tam się pojawił, wszedł, przyjechał, od razu by je zauważył – wspomina Łukasz Bobek, dziennikarz "Gazety Krakowskiej", oddział w Zakopanem, który opisywał te wydarzenia.
Poprzedniego dnia w Zębie (gm. Poronin) odbywał się strażacki festyn. Wieczorem miała miejsce impreza taneczna. Młodzi z okolicznych wiosek zjechali się, by bawić się do rana. Wśród nich był także 16-letni Marcin z przyjaciółmi. Jednak - w nocy - kiedy jego koledzy chcieli wracać do domu, on odmówił, chciał wracać sam. Wyszedł z imprezy i nikt go później nie widział.
Następnego dnia rano jego ciało znaleźli pracujący w lesie drwale.
W czasie śledztwa wyszło na jaw, że podczas imprezy nocnej wielu świadków widziało samochód, który krążył po wsi i proponował imprezowiczom podwiezienie. Kilku z nich z propozycji skorzystało. Nie udało się jednak odnaleźć kierowcy samochodu. Policjanci nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Do momentu, gdy - miesiąc po zabójstwie - jeden z nich wpadł na pomysł.
W lesie, w dniu znalezienia zwłok Marcina było mokro. Dookoła było błoto. Skoro ktoś wjechał autem w błotnisty teren, być może chciał to auto później umyć. To odkrycie okazało się przełomem. Policja sprawdziła każdą myjnie w okolicy i nagranie jednej z nich pomogło w dotarciu do mordercy.
- Brudny samochód - taki detal wystarczył, aby rozwiązać tę sprawę – stwierdził Paweł Gnutek, sędzia, wiceprezes Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Prawda okazała się przerażająca. Zabójcą był wówczas 22-letni mieszkaniec sąsiedniej wsi Suche. Jeszcze bardziej szokował powód, dla którego zabił. Śledczym zeznał, że chciał... sprawdzić, jak to jest zabić człowieka. Swoje chore pragnienie zrealizował. Na festyn w Zębie pojechał przygotowany - zabrał ze sobą młotek. Tego wieczoru podwoził kilka innych osób. Nie zabił ich, bo jak stwierdził - dobrze im się rozmawiało. Marcin miał pecha. Gdy wsiadł do auta, usnął. Wtedy 22-latek wywiózł go do lasu na Brzezinach. Zapalił papierosa, a potem śpiącego 16-latka wyciągnął z auta i zadał mu młotkiem kilka potężnych ciosów w głowę. Następnie porzucił ciało w lesie.
- Sprawca działał w sposób bardzo brutalny, bezwzględny, konsekwentny. Nie znał pokrzywdzonego, nie miał z nim żadnych zatargów - mówi sędzia Paweł Gnutek.
Emisja odcinka programu „Wakacyjne zbrodnie” w środę, 11 października o godz. 22 na kanale Crime+Investigation.
W Poroninie budują nowy przystanek kolejowy. Skorzystają z n...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
