MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pechowa nocna jazda do Mielna. Kierowca zostawił ludzi w Krakowie

Wojciech Chmura
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Wojciech Matusik / Polskapresse Gazeta Krakowska
Kursowy autobus PKS z Koszalina, przewożący pasażerów na trasie Krynica-Zdrój - Mielno, zepsuł się w nocy w Krakowie. Kierowca zwrócił pasażerom pieniądze za bilety i... pozostawił na łasce losu. Przez miesiąc sądeczanin, którego 70-letnia krewna jechała pechowym kursem, oczekiwał bezskutecznie na wyjaśnienia przewoźnika. Słał listy, ale nie doczekał się rzeczowej odpowiedzi. Z inspekcji transportu drogowego, gdzie też się pożalił, odpisano, że instytucja przyjrzy się baczniej koszalińskiemu PKS-owi.

- Nie rozumiem, jak można nie mieć żadnego zabezpieczenia na wypadek nocnej awarii autobusu - oburza się nasz Czytelnik (nazwisko zastrzegł do wiadomości redakcji). - A gdyby popsuł się nie w Krakowie, tylko gdzieś w szczerym polu? Też zostawiono by ludzi w nocy bez zastępczego transportu?!

Kierowca zepsutego autobusu oznajmił pasażerom, że nie mają co liczyć na szybką podmianę autokaru. Krewna Tomasza W. zdecydowała, że przeniesie jakoś bagaże na dworzec kolejowy, gdzie po dwóch godzinach oczekiwań, ok. drugiej w nocy, wsiadła do pociągu nad morze. Dotarła do celu o zmierzchu.

Uwagi oburzonego sądeczanina przedstawiliśmy Mirosławowi Jabłońskiemu, kierownikowi działu przewozów pasażerskich koszalińskiego PKS. Ten na wstępie przeprosił wszystkich pasażerów za uciążliwości podczas podróży. - Awarie się zdarzają, choć w naszym przypadku te nocne są najgorsze. Mamy ogromne problemy ze znalezieniem kogoś, kto podmieniłby nasz wóz w nocy - stwierdził Mirosław Jabłoński.

Szef działu przewozów pasażerskich przekonuje, że żaden z PKS-ów na trasach kursowania jego autobusów nie chciał podpisać umowy o nocnej pomocy.

- Kiedyś, gdy PKS był firmą państwową, nie było takich problemów, jeden drugiemu pomagał - wspomina kierownik Jabłoński. - Teraz firmy przewozów pasażerskich są albo prywatne, albo w likwidacji. Każdy mówi, że nie ma taboru, nie ma ludzi, albo chce, żeby płacić za nocne dyżury.

Taka argumentacja nie przekonuje Wojciecha Gawrona, współwłaściciela PKS w Limanowej. - Nie mamy długich tras po Polsce z rozkładu jazdy, ale wozimy za granicę wycieczki i musimy mieć zabezpieczoną podmianę na wypadek awarii pojazdu - podkreślił Gawron. - PKS Koszlin mógł zadzwonić do nas w nocy. Spróbowalibyśmy pomóc.

Kierownik Jabłoński z PKS Koszalin przyznaje bez entuzjazmu, że gdyby pasażer autobusu feralnej nocy wziął taksówkę i wystawił rachunek, to byłby zmuszony zapłacić.

- Pod warunkiem, że powód wynajęcia taksówki byłby bardzo ważny, a nie wakacyjny - zastrzegł.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska