Od wczoraj Ryanair otworzył na krakowskich Balicach swą bazę. I nawet rozdawał darmowe bilety tym śmiałkom, którzy zdecydowali się mimo niesprzyjającej aury przystosować swój wizerunek do wyobrażeń o wyglądzie rycerzy maltańskich, uwodzicielskich Włochów, czy też mieszkańców innych krajów, gdzie lata z Krakowa Ryanair. Dobra wiadomość: na razie nie padły zapowiedzi o płatnym WC w samolocie, ani o miejscach stojących, a takie przymiarki już bywały.
No to radujmy się, że przewoźnicy otwierać będą z Balic loty w coraz to nowych kierunkach i liczmy na to, że nie zredukują wymiarów bagażu podręcznego do wielkości pudełka na buty. Niedrogie europejskie podróże samolotowe stały się już w pewnym sensie naszą własnością, teraz czekamy na tanie połączenia międzykontynentalne, byśmy w pogoni za okazjami nie musieli czatować na lotniskach Rzymu czy Madrytu. Niestety, z ogólnodostępnym podniebnym podróżowaniem łączy się też pewien wstydliwy wątek: bywa, że na pokładzie daje o sobie znać rozbudzony procencikami polski temperament i że ktoś nie może opuścić samolotu o własnych siłach. Pilnujmy się, bo nam wprowadzą dodatkową opłatę!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+