Na inaugurację sezonu emocji powinno być dużo i tak było. Tylko pewnie zupełnie innego przebiegu spotkania byście sobie życzyli.
Zdecydowanie, nie tak chcieliśmy rozpocząć ten sezon. Wynik cieszy, ponieważ z gry tak naprawdę nie zasługiwaliśmy nawet na remis. Źle weszliśmy w spotkanie, pierwsza połowa była chaotyczna, słabo graliśmy w piłkę, słabo pressowaliśmy. W drugiej to się troszkę odmieniło. W końcówce, którą tak "przepchaliśmy" mentalnie, udało się chociaż ten punkt zdobyć.
Czego zabrakło w pierwszej połowie? Z waszej strony był ledwie jeden strzał, niecelny, a rywale oddali ich aż trzynaście. To gigantyczna różnica jak na tę samą ligę.
Piast zdecydowanie lepiej operował piłkę. Przede wszystkim nie byliśmy aktywni w niskiej obronie, nie szliśmy wysoko do pressingu, jak to było w założeniach. Praktycznie nie rozgrywaliśmy akcji krótkimi podaniami od swojej bramki, ciągle graliśmy długą piłkę. Byliśmy pasywni w ataku i obronie, przez to Piast miał dużo przestrzeni w środka pola. Ma dobrych technicznie zawodników, lepiej grali piłką, dzięki temu stwarzali tyle sytuacji.
Bohaterem meczu został Mick van Buren, który strzelił wyrównującą bramkę. Kluczowy etap akcji zaczął się jednak od pana - po tym zagraniu z prawej strony była przebitka i gol. Trzymając się terminologii analityków, można powiedzieć, że jest pan bohaterem drugiego stopnia.
No tak. Poszło długie podanie za plecy, z takich, jak lubię. Cieszę się, że chociaż w tej jednej akcji mogłem pomóc. Mam nadzieję, że to będzie dla mnie bodziec, że jeszcze mogę się w Cracovii pokazać. W drugiej połowie graliśmy troszkę inaczej, pod koniec czwórką z tyłu, według mnie to dobre ustawianie. W nim lepiej się czuję, bo mogę grać na swojej pozycji, na skrzydle, gdzie zawsze występowałem. Mam nadzieję, że tą akcją sobie pomogę na przyszłość.
Kluczowy w tej akcji był zwód w narożniku boiska, którym "oszukał" pan Tomasa Huka i dośrodkował. Taki był plan, czy to był odruch?
Ogólnie akcja była dynamiczna, sytuacyjna. Piłka stanęła, przez co obrońca się zawahał. Od razu wiedziałem, żeby "złamać" akcję do swojej lepszej nogi i posłać centrę w pole karne. Tego też nam brakowało, aby piłki tam dogrywać. Udało się, cieszę się, że Van Buren zamienił to na bramkę dającą nam punkt.
Następny mecz gracie na trudnym terenie - w Częstochowie z Rakowem. Wasza gra musi się poprawić.
Zdecydowanie tak. Chciałbym, żeby to inaczej wyglądało, poziom przeciwnika będzie jeszcze wyższy. Musimy wyciągnąć wnioski i coś zmienić, bo ten pierwszy mecz nie był dobry. Jest punkt - i tyle z plusów.
Jaki cel na sezon został przed wami postawiony? Górna połowa tabeli?
Czołowa ósemka to nasz cel minimum. Wszystko, co poniżej, będzie lekkim rozczarowaniem.
W Cracovii towarzystwo zrobiło się jeszcze bardziej międzynarodowe. Jak się odnajdujecie w takiej drużynie?
Język angielski jest u nas powszechny, trenerzy też nim operują, nie ma problemów z komunikacją. Nowi zawodnicy szybko się wdrażają do zespołu. Na pewno jest to jedna z bardziej międzynarodowych szatni w ekstraklasie.
Ostatnie transfery Cracovii to piłkarze, którzy posmakowali trochę większego futbolu. Widać to po ich postawie, zagraniach, pomyśle na grę?
Podczas meczu było widać choćby wejścia Amira do środka pola (Al-Ammari, pomocnik, reprezentant Iraku - przyp.), ożywił naszą grę. To kreatywny zawodnik z dobrą lewą nogą, mało jest takich na tej pozycji. Van Buren jest piłkarzem, który stylem gry pasuje do ekstraklasy - potrafi się przepchać, poradzić sobie z obrońcą. Uważam, że są to duże wzmocnienia.
