Wojna na Ukrainie. Strefa zero: gdy jesteś bliżej orków niż swoich

Urodził się w przyczepie kampingowej – bo jego rodzice klepali wówczas biedę, próbując z trudem wiązać koniec z końcem. Gdy miał pięć lat jego mama zmarła na raka. Opiekę nad chłopcem roztoczyły wówczas siostry. Chłopiec miał bowiem siedmioro pełnego rodzeństwa i czworo przyrodniego. Szybko zaczął zdradzać talent muzyczny, z wielką łatwością ucząc się grać na kolejnych instrumentach. Dlatego jeszcze jako dziecko wszedł w skład zespołu powołanego przez jego ojca – The Kelly Family. I z miejsca stał się ulubieńcem fanów.
- Robiliśmy wszystko razem. Od występów na ulicach miast do koncertów na stadionach. To było jak spełnienie się „amerykańskiego snu” w Europie. Przechodząc razem przez biedę i choroby oraz sukcesy i popularność, poznałem moich najbliższych ze wszystkich stron. Były więc zarówno dobre, jak i złe chwile. Każda sytuacja ma bowiem dwie strony. Czasami jednak wszystko było przerysowane, wszystkiego było za dużo – mówi nam wokalista.
Z czasem sława go przytłoczyła. Przeżył załamanie nerwowe i wycofał się z życia muzycznego. Szukając pomocy, trafił do klasztoru zgromadzenia św. Jana we Francji. Tam zaczął prowadzić mnisze życie, studiując filozofię i teologię. Spotykał się również z młodzieżą i opowiadał o swej relacji z Bogiem. Po czterech latach postanowił opuścić mury klasztoru i wrócić do tworzenia i wykonywania muzyki.
- To był bardzo ważny okres. Ale zrozumiałem też, że bycie mnichem nie jest moim powołaniem. Znalazłem w klasztorze Boga, wewnętrzny pokój, sens życia. Moja relacja z Jezusem stała się żywa. To już nie tak, że idziesz na mszę raz w tygodniu w niedzielę, albo chodzisz na różaniec, bo jest październik i nie zadajesz sobie pytania dlaczego to robisz. To już nie jest też dla mnie abstrakcyjna teologia – tłumaczy piosenkarz.
Jego debiutancki album „In Exile” z 2003 roku stał się bestsellerem. Dawni fani (a może przede wszystkim fanki) The Kelly Family nie zapomnieli o swym ulubieńcu. Dorośli razem z nim – i chętnie sięgnęli po jego solowe dokonania. Nic więc dziwnego, że także jego cztery kolejne płyty trafiły na listy bestsellerów. Zawierały one zarówno folkowe ballady, jak i bardziej rockowe brzmienia, wyśpiewane czterooktawowym głosem swego autora. Ważne były ich teksty – zawsze przesiąknięte duchem chrześcijańskiego mistycyzmu.
- Chyba każdy z nas w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że samochody, domy, bankowe konta nie są najważniejszymi rzeczami w życiu. To tylko materialna strona naszej egzystencji. Nie da się kupić miłości, przyjaźni czy zdrowia. Nie można kupić tego, co w naszym życiu najważniejsze. Dlatego traktuję swoją muzyczną twórczość nie jako karierę w show-biznesie, ale jako misję, której celem jest przybliżenie moim słuchaczom najważniejszych ludzkich wartości – podkreśla muzyk.
- To oni tworzyli niezwykły koloryt krakowskich ulic i placów. Pamiętacie ich?
- TAK Kraków wyglądał jeszcze 15 lat temu. To rok 2007. Aż trudno uwierzyć!
- Horoskop na wrzesień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Niezwykła wieś z Małopolski znów jest gwiazdą internetu
- Zalane wioski pod Krakowem, drogami płynęły rzeki