Prezydent RP nie chce podpisać ustawy antysmogowej. Napisali ją bowiem jego polityczni przeciwnicy. Jej odrzucenie jest konieczne, bo, jak tłumaczą politycy PiS, doprowadzi do likwidacji kopalń. To argument dla niemyślących, którzy nie wiedzą, że nasza energetyka oparta jest na węglu. Tymczasem prezydent po prostu nie chce drażnić górników i widzieć ich przed swoją kancelarią. Woli ich popędzić po budynek Rady Ministrów. To, że Kraków, jak wiele innych miast, stał się komorą gazową, to nieistotny drobiazg, tak jak nasze zdrowie.
Jesteśmy Chińczykami Europy. Nasz gospodarczy rozwój opiera się na taniej sile roboczej. Nasze firmy nie produkują nic, co byłoby nowoczesne. Nie dlatego, że nasi naukowcy nie potrafią czegoś takiego stworzyć. Polskim biznesmenom nie opłaca się ryzyko inwestowania w nowoczesne technologie ze względów podatkowych. Dlatego polscy naukowcy szukają zagranicznych firm gotowych zarobić. By to zmienić, napisano ustawę mającą zachęcić rodzime firmy do inwestowania w nowoczesne technologie. Tyle że posłowie PiS robią wszystko (nie ukrywają, że na prośbę prezydenta RP), by ją zablokować. Nie dlatego, że jest zła, ale powstała w kancelarii poprzedniego prezydenta, a jej przyjęcie dałoby punkty politycznemu wrogowi.
Prezydent RP nie spotkał się z premier Ewą Kopacz, by omówić kwestię przyjęcia uchodźców przed spotkaniem ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli. Spotkaniem decydującym o naszej pozycji w Unii Europejskiej, o zyskaniu lub utracie sojuszników. Nie porozmawiał z Ewą Kopacz, by móc krytykować swoich wrogów. To, że wyszliśmy przy okazji na swarliwych Polaczków, ucieszyło gospodarza Kremla. O czym dał znać przez swojego ambasadora w Polsce, sugerującego, że to my jesteśmy odpowiedzialni za rozpętanie II wojny światowej.
Wysoka skuteczność PiS i jego przystawek w skłócaniu rodaków, rozbieraniu demokracji, robieniu sobie wrogów z przyjaciół w kraju i za granicą jest znana. Ich antagoniści z PO są też sprawni. Potrafią sknocić rzecz nie do zepsucia. Przez osiem lat zastanawiali się czy postawić przed Trybunałem Stanu Antoniego Macierewicza za wyjawienie światu agentów polskiego wywiadu. A jak zdecydowali się to zrobić ze Zbigniewem Ziobrą, to zabrakło im głosów. Podobno znów któryś z posłów zatrzasnął się w ubikacji.