Turyści zabierają ze sobą śmieci z górskich szlaków. Edukacja ma sens
Nadleśnictwo Piwniczna-Zdrój od lat starało się walczyć ze śmieciowym problemem. Puszki, butelki, opakowania foliowe i wiele innych odpadów można było znaleźć praktycznie w każdej części lasu, nie tylko przy głównych szlakach. Generowali je turyści, ale także osoby, które przyszły zbierać grzyby czy borówki. Pozostałości po niesfornych gościach musieli posprzątać leśnicy, oraz osoby do tego wyznaczone. Za to Nadleśnictwo także ponosiło wysokie koszty nie mówią już o opłacie za ich wywóz.
- To śmiecenie było dotkliwe z racji dużej atrakcyjności terenu, szlaków turystycznych, schronisk. W związku z tym tych śmieci kilka lat temu, była znacząca ilość. W efekcie postanowiłem żeby w miejscach, gdzie było ich najwięcej postawić pojemniki, kontenery, żeby mieć je w jednym miejscu - mówi "Gazecie Krakowskiej" Stanisław Michalik, nadleśniczy Nadleśnictwa Piwniczna
Kilka z nich stało pod wieżą widokową na Radziejowej, która od czasu jej otwarcia jest oblegana praktycznie o każdej porze roku. Kubły szybko się zapełniały, to jednak cieszyło leśników, że śmieci w końcu trafiają tam, gdzie powinny i nie musieli ich zbierać po lesie. Pozostał jednak dość drogi wywóz, dlatego postanowili przeprowadzić eksperyment, który zaskoczył ich samych.
Nie śmiecą po górach dla rysia? Akcja w Piwnicznej ma sens
Zachętą były informacje choćby z Babiogórskiego Parku Narodowego, tam postawiono na działania edukacyjne i tablice informacyjne. Pomysł został wykorzystany także na terenach lasów Nadleśnictwa Piwniczna. Tablice informacyjne z wizerunkiem "smutnego rysia" zostały rozmieszczone w najbardziej obleganych miejscach, przy wiatach turystycznych oraz pod wspomnianą wieżą.
- W okresie weekendu w tych miejscach były hałdy śmieci, kontenery przepełnione. Tam ustawiliśmy te tablice z rysiem. Chodziło o to żeby ten obrazek był przekonywujący wraz z apelem o zabieranie ze sobą śmieci i dbanie o przyrodę, żeby być dobrym dla lasu i w domyśle, dobrym dla tego, trochę żartobliwie "smutnego rysia" - tłumaczy Michalik.
Dlatego też trzy kontenery spod wieży zostały zabrane, a wraz z nimi zniknęły śmieci. Turyści zaczęli zabierać je ze sobą, po całym weekendzie nie było żadnych. Leśnicy monitorują sytuację na bieżąco i śmieci nie trafiły do lasu, ale do plecaków turystów. Stopniowa likwidacja około stu kubłów rozpoczęła się w ubiegłym roku, a dziś efekty tego eksperymentu zdumiewają samych pomysłodawców.
- Rocznie wydawaliśmy ok. 70 tysięcy za wywóz oraz zbiórkę śmieci, teraz ta kwota zmalała i to sporo. W tym roku wydaliśmy 15 tysięcy - mówi Stanisław Michalik, nadleśniczy nadleśnictwa Piwniczna.
Jak zauważają leśnicy poziom wiedzy i kultury w ciągu lat wzrósł, co ich bardzo cieszy. Duży wpływ na to miały działania edukacyjne, które były rozpropagowane także przez media. Zaoszczędzone pieniądze, które zostałyby wydane na zbiórkę i wywóz śmieci zostaną przeznaczone na inwestycję w turystykę np. na budowę kolejnych wiat turystycznych, których na terenie nadleśnictwa jest już ok. 20. czyli najwięcej w regionie sądeckim.
