Przerw technicznych, głównie wykorzystywanych przez stacje telewizyjne do emisji spotów reklamowych, nie było już w trakcie turniejów siatkarzy i siatkarek podczas igrzysk w Rio de Janeiro. W polskich ligach przerw po ósmym i szesnastym punkcie też nie będzie, ale za to po drugiej partii drużyny na dziesięć minut zejdą do szatni.
Od lat szefowie siatkówki zastanawiają się, jak przyspieszyć grę, a przede wszystkim jak sprawić, by mecze nie przeciągały się w nieskończoność. Likwidacja przerw technicznych w Rio rzeczywiście mocno przyspieszyła grę, bo skróciła mecz średnio o około dziesięć minut. W PlusLidze i Orlen Lidze ta zmiana nie skróci jednak meczów, bo jednocześnie wprowadzono dziesięciominutową przerwę po drugim secie. W ten sposób telewizja pokazująca mecze dostanie czas na emisję reklam, a zawodnicy będą mieli obowiązek zejścia do szatni.
W rozgrywkach PlusLigi i Orlen Ligi będzie też jeszcze jedna zmina, choć raczej nie powinna zwrócić ona uwagi kibiców. Prezes PLPS Artur Popko zdecydował, że czas pomiędzy gwizdkiem sędziego po zakończeniu akcji, a kolejnym na wykonanie zagrywki zostanie wyznaczony na maksimum 12 sekund. Do tej pory nie był on wyznaczony przepisami, ale w wyliczeń wynika, że średnio wynosił ok. 16 sekund. Z kolei gdy sędzia da znak do rozpoczęcia gry, siatkarz będzie miał osiem sekund na wykonanie zagrywki. Jeśli nie zdąży, punkt otrzymają przeciwnicy.
Skrócenie czasu między akcjami powinno skrócić każdego seta o kilka minut. Dzięki temu każdy mecz powinien trwać minimum dziesięć minut mniej. A to już ma znaczenie dla telewizji.
Przypomnijmy, że w nadchodzącym sezonie w męskiej PlusLidze zagra szesnaście drużyn, a w żeńskiej Orlen Lidze czternaście. PlusLiga rozgrywki rozpocznie 30 września, natomiast panie występujące w Orlen Lidze pierwsze mecze rozegrają dwa tygodnie później. Skrócono system play-off, gdzie zespoły będą rozgrywać tylko dwa mecze i - jeśli będzie taka potrzeba - złotego seta.