Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatnicy są jak krowy - najpierw się ich doi, a potem zarzyna

Daniel Szafruga
archiwum
Od ponad 20 lat nie zmieniła się ustawa podatkowa, a jednak co chwilę fiskus żąda byśmy płacili kolejne podatki. Jest to możliwe, gdyż nie obowiązuje u nas zapis w ustawie, ale jego interpretacja, a ta zmienia się w zależności od potrzeb budżetu. To co w ubiegłym roku nie było przychodem, dziś jest.

Jeszcze trzy lata temu nikt nie płacił podatku od prezentów ślubnych czy komunijnych. Obecnie powinniśmy. Podobnie było z opłaconym przez pracodawcę leczeniem w prywatnych gabinetach, używaniem służbowych aut, komórek, komputerów do celów prywatnych. Naszym dochodem są także firmowe imprezy integracyjne czy wigilijny opłatek, choć na nich nie byliśmy.

Wystarczy, że mogliśmy być. Najczęściej zmianie ulegają poglądy w kwestii podatku VAT. Coś, co miesiąc temu było obłożone 8-proc. VAT-em, nagle "zyskało" 23 proc. i fiskus żąda uregulowania zaległości za pięć lat wstecz z karnymi odsetkami. Ostatnio dochodem okazały się bony rozdawane najbiedniejszym rodzinom, by dzieci mogły iść do kina, teatru czy na basen. Pod czujnym okiem fiskusa znaleźli się także rodzice, którzy z powodu utraty pracy wpadli w kłopoty finansowe, a ich dzieci umieszczono w domach opieki, rodzinach zastępczych. Jeśli nie łożą na ich utrzymanie, mają zapłacić podatek, bo mają przychód. Nie mają z czego? Nieważne. Istotne, że rosną im karne odsetki.

Nowymi interpretacjami ustawy podatkowej Ministerstwo Finansów nie lubi się chwalić. Muszą o tym pamiętać ci, którzy skusili się na tzw. cashback czy inne programy lojalnościowe oferowane przez banki. Osiągnęli bowiem dochód, którym muszą się podzielić z państwem. Według Ministerstwa Finansów, banki powinny przesłać swoim klientom PIT-8 informujący o dochodach z tego tytułu, ale żaden tego nie zrobił.

Sami musimy więc wyliczyć dochód i podatek. Ewentualną pomyłkę fiskus potraktuje jako celowe zaniżanie należności. Takie podejście do podatników wynika z filozofii rządzenia. Dla ministra finansów, urzędników każdy z nas jest potencjalnym oszustem. Domniemanie niewinności w podatkach nie obowiązuje, a na pomoc sądów rzadko możemy liczyć, tak jak na stabilność przepisów. Wpaja się nam, że zaufanie do państwa może mieć w Polsce co najwyżej przedszkolak.

Ostatnio w interpretacyjnej twórczości ministra finansów wyręczyli sędziowie. Zgodnie z ich oceną, zatrudnieni na kontraktach, umowach-zleceniach, mają płacić podatek dochodowy także wtedy, gdy używają firmowego auta, komórki, komputera, koparki czy choćby łopaty, wyłącznie do celów służbowych. Bo gdyby używali własnych, to zażądaliby więcej pieniędzy - twierdzą sędziowie. Jest dochód, choć go nie ma. Jak go obliczyć, tego nikt nie powie. Fiskus nie mógłby wtedy zakwestionować wyliczenia podatku i zażądać więcej wraz z odsetkami.

Pytanie pewnego rolnika: "Jak żyć, panie premierze" pozostaje - niestety - nadal aktualne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska