Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podhale. Górska gołka made in Holland, czyli co boli rolnika

Tomasz Mateusiak, Łukasz Bobek
Henryk Naglak - rolnik z Nowego Bystrego
Henryk Naglak - rolnik z Nowego Bystrego Łukasz Bobek
Według nowych przepisów, kto produkuje tzw. sery gazdowskie, musi mieć specjalny certyfikat. Dodatkowo podhalańskiej gołce zagraża fakt, że... będzie robiona z mleka krów spoza Podhala.

Podhalańscy gazdowie, żyjący z produkcji serów, biją na alarm. - Po 1 kwietnia zniknąć mogą gołki i inne sery górskie produkowane z mleka krów wypasanych na Podhalu - mówią wytwórcy. Wszystko przez nowe regulacje, które nakazują producentom takich serów uzyskanie specjalnego certyfikatu. Gwoździem do trumny dla górskich pasterzy ma być także uwolnienie od 1 kwietnia rynku mlecznego.

Co to za ser?

Gołka, w wielu miejscach zwana też "pucokiem", to w uproszczeniu... mniejszy oscypek. Od "oryginalnego" sera gołkę odróżnia kształt (ser powinien mieć formę beczułki), a także skład. W przeciwieństwie do oscypka (mleko owczo-krowie) robi się ją tylko z mleka krowiego.

- To sprawia, że gołka ma inny smak niż oscypek, ale wielu ludziom to bardziej pasuje - mówi Tomasz Leja, podhalański kucharz. - Ludzie kupują gołki, bo są łagodniejsze w smaku od tych z owczego sera, ale także dlatego, że oscypka nie można kupić przez cały rok, a gołkę już tak.

Oscypki górale mogą produkować tylko od maja do września, a sprzedawać do października. Na stoiskach z serami w zimie króluje więc tylko gołka, która według szacunków w ciągu całego roku stanowi aż 60 procent sprzedaży wszystkich serów z gór.

Unia uwalnia rynek mleka

- Teraz to się jednak może zmienić - mówi Henryk Naglak, rolnik z Nowego Bystrego. - Jestem przerażony, bo nowe regulacje unijne mogą spowodować, że gołka całkowicie zniknie z rynku. Przynajmniej w formie, którą znamy. Ten ser zamiast podhalańskim, wkrótce może być holenderskim.

Jak wyjaśnia rolnik z Nowego Bystrego, który ma 45 krów i jest jednym z największych podhalańskich producentów mleka, od 1 kwietnia Unia Europejska znosi obowiązujące od 30 lat tzw. kwoty mleczne, czyli limity mleka, które każdego roku rolnik mógł wydoić. Do dziś po przekroczeniu przyznanego limitu producent płacił kary. To powodowało, że ceny mleka były stałe. Teraz każdy będzie mógł produkować mleko w ilościach, jakie uzna za stosowne, co spowoduje nadpodaż mleka i spadek cen.
Dla przeciętnego Nowaka to dobra wiadomość.

Gołka po holendersku

Dla górali jednak to fatalna zmiana... - Analizy wskazują, że po uwolnieniu rynku mleka produkcja będzie się opłacać tylko rolnikom posiadającym więcej niż 100 krów - mówi Dariusz Migas, ekspert ds. rynku rolnego z portalu farmer.pl. - Małe gospodarstwa z kilkunastoma krowami (a tych jest w Polsce najwięcej) po prostu zbankrutują, bo zarobek na tanim mleku nie pokryje kosztów produkcji. Moim zdaniem Polskę zaleje więc tanie mleko z wielkich hodowli na Mazurach czy też zagraniczne z Holandii, gdzie krów jest najwięcej.

Co to ma wspólnego z góralami, którzy serki robili z własnego mleka? Od 1 kwietnia zakopiański sanepid (co potwierdziła na ostatniej sesji rady powiatu tatrzańskiego dyrektor zakopiańskiego sanepidu Beata Trojańska) rozpocznie wzmożone kontrole, które mają sprawdzić, czy ci, co produkują i sprzedają sery, mają tzw. numer MOL (mała ograniczona i lokalna produkcja rolna), wydawany przez ministra rolnictwa.

Problem w tym, że setki handlarzy serów z targu pod Gubałówką, na Krupówkach czy innych stoisk z regionalnymi serami w wielu podhalańskich miejscowościach, wytwarzają sery sami albo kupują od drobnych rolników. Ani ci pierwsi, ani drudzy numeru MOL nie mają. Gdy sanepid ich złapie, muszą liczyć się z finansowymi karami.

- Do tej pory kazano nam posiadać certyfikat od bacy, ale tylko na oscypka. Teraz zaś doczepiają się gołek i innych serków. Niedługo to trzeba będzie mieć certyfikat, który pozwala oddychać w tym kraju - denerwuje się gaździna spod Gubałówki.
Z kolei Henryk Naglak z Nowego Bystrego dodaje, że podhalańskie stragany, nastawione na turystów, sprzedawać będą gołki z mleka krów z Holandii czy Mazur. - Bo to mleko będzie dużo tańsze niż nasze. Znajdzie się mleczarnia albo inny producent, który seryjnie zacznie je produkować. Wtedy jednak ze smaku tradycyjnej gołki już niewiele zostanie. Bo z pasteryzowanego mleka, jakie posiada każda mleczarnia, gołki zrobić się nie da, bo będzie ona twarda i niesmaczna - dodaje gazda.

Makowski chce walczyć

Na razie na Podhalu - w powiatach tatrzańskim i nowotarskim - jest zaledwie ośmiu gazdów, którzy posiadają numer MOL.
- Wiadomo, że cały proces uzyskania pozwoleń na sprzedaż produktów pochodzenia mlecznego dla wielu może okazać się sporym problemem. Bo trzeba przygotować specjalnie miejsce do produkcji i przejść procedurę - mówi Andrzej Gąsienica-Makowski, radny powiatowy i prezes Fundacji Pasterstwa Transhumancyjnego. - Chcemy jednak wnioskować do Ministerstwa Rolnictwa o odstępstwa dla producentów tradycyjnych serów górskich w produkcji, jak i w całym procesie uzyskania pozwolenia. Tak jak to jest z ustępstwami w przypadku oscypka.

Jak ustaliliśmy, w sobotę Makowski spotkał się w zakopiańskich restauracji z doradcą premier Ewy Kopacz, Michałem Kamińskim. Wg świadków rozmowa dotyczyła też wspomnianych odstępstw dla górali.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska