Od początku wojny na Ukrainie do Polski przybyło ponad milion uchodźców. Ci trafili także na Podhale, gdzie wielu Ukraińców miało rodziny lub znajomych – ludzi, którzy pracują pod Tatrami od lat.
- Ludzie ci zyskali status uchodźcy. W przypadku, gdy wśród nich są dzieci do 18 roku życia, gdy przekroczą granice Rzeczpospolitej, podlegają one obowiązkowi nauki do 18 roku życia – mówi Anna Król-Józaga, naczelnik wydziału oświaty w starostwie powiatowym w Zakopanem. - Już od kilku dni do naszych szkół zaczęli się zgłaszać rodzice i uczniowie. Niektórzy już zostali wpisani na listy uczniów. W sumie w naszych szkołach prowadzonych przez powiat mamy 243 wolne miejsca. Czy będziemy tworzyć oddziały przygotowawcze – tego nie wiemy jeszcze. To zależy ile osób do nas ostatecznie trafi, z jakimi umiejętnościami językowymi. Na pewno będą dodatkowe godziny języka polskiego. Już pozyskujemy osoby znające język ukraiński, które będą pomagały tym uczniom.
W Liceum Ogólnokształcącym w Zakopanem do wtorku na listę uczniów wpisanych zostało 14 uczniów z Ukrainy, którzy przyjechali do Polski jako uchodźcy.
- Już chodzą do szkoły, uczestniczą w lekcjach. Sukcesywnie jednak cały czas mamy kolejne telefony i zgłoszenia – mówi Marek Donatowicz, dyrektor zakopiańskiego ogólniaka. - My przyjmujemy ich do klas już istniejących. To są jednak ludzie, którzy nie mówią po polsku. Z języków obcych niektórzy mówią trochę po angielsku, trochę po rosyjsku. Chodzą do klas na zajęcia. Ale to jest na razie integracja. Mamy w naszej szkole uczennicę z Ukrainę, która jest w Polsce od lat. Ona im pomaga. Na razie to taki okres adaptacyjny, by nie siedzieli w domach.
Jak dodaje dyrektor, szkoła na razie nie ma potwierdzenia ich procesu edukacyjnego – do jakich szkół chodzili etc. Ludzie ci bowiem nie mają ze sobą dokumentów dotyczących edukacji ich dzieci. - My ich przyjmujemy do klas, które odpowiadają ich rocznikowi – wyjaśnia Donatowicz i dodaje, że szkoła będzie próbowali zatrudniać ludzi, którzy znają język ukraiński.
- Mogę powiedzieć, że to bardzo fajna młodzież. Bardzo sympatyczni. Nasi uczniowie ich ciepło przyjęli. Z tego co mówią sami Ukraińcy, czują się u nas dobrze – dodaje Marek Donatowicz.
Sporo ukraińskich uczniów pojawiło się w podstawówkach w Nowym Targu. Miejskie Centrum Oświatowe i Usług Wspólnych, które zarządza szkołami podstawowymi w stolicy Podhala, podaje w każdej z siedmiu miejskich podstawówek jest już 5-6 nowych uczniów z Ukrainy.
- Na dzień dzisiejszy sytuacja jest bardzo dynamiczna. Szkoły przyjmują uczniów. Nie mamy jednak dużej fali. Ale nie wiemy, czy tych zgłoszeń nie będzie więcej. Wszyscy uczniowie są przyjęcie, odpowiednio zaopiekowali przez psychologów, wdrażani w nasz system edukacji. Kluczowa jest nauka języka polskiego. Szkoły już występują o dodatkowe lekcje języka polskiego. Nawiązaliśmy już kontakty z nauczycielami ukraińskimi, którzy deklarują, że mogą wspomagać – mówi Krzysztof Aksamit, wicedyrektor Miejskiego Centrum.
Także w podstawówkach w Zakopanem widać zainteresowaniem rodziców dzieci z Ukrainy.
- Do szkoły zwróciło się z zapytaniem kilka osób. Były to osoby, u których zamieszkują uchodźcy z Ukrainy i posiadają dzieci w wieku szkolnym. Dzwonili również rodzice ósmoklasisty, który nie zna języka polskiego więc chodzenie do szkoły może być dla niego dodatkowym stresem. Na tą chwile czekamy na ostateczne decyzje, a te zostaną podjęte na naradzie dyrektorów. Wiadomo, że to trudna sytuacja dla wszystkich i trzeba pomóc odnaleźć się naszym dzieciom w tym i tym, które przyjmiemy by szybko zaadoptowały się do nowej rzeczywistości – poinformował sekretariat Szkoły Podstawowej nr 3 im. M. Zaruskiego.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
