Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politycy, jak kelnerzy za czasów PRL, pojawiają się, by dostać napiwek

Daniel Szafruga
archiwum
Nasi politycy pracują jak kelnerzy w podrzędnej knajpie za czasów PRL. Tym, którzy nie pamiętają, przypomnę, że najpierw czekało się, aż któryś pojawi się na sali. Delikwent na tym przyłapany, poproszony o przyniesienie karty dań, rzucał zazwyczaj: "to nie ja, to kolega".

Po czym znikał na zapleczu niczym poseł Cezary Grabarczyk w windzie. Można było także usłyszeć "ja tu nie pracuję, tylko przechodzę". Gdy udało się doczekać zamówionego dania, to zamiast np. kapuśniaku, otrzymywało się rosół. Interwencje nie pomagały, bo kelner szedł w zaparte, że takie zamówienie przyjął, albo twierdził, że właśnie skończył pracę. Na szczęście nawet w najbardziej podłej knajpie te obyczaje już dawno zanikły. Jedynie w wielkim okrągłym budynku w stolicy, określanym Cyrkiem na Wiejskiej, trwają niczym socjalizm i bracia Castro na Kubie.

Nasi parlamentarzyści produkują ustawy na akord. Tyle że ich jakość jest jak sprzęt mechaniczny za czasów PRL. Są ciężkie, kosztowne, a używane mogą nieźle poharatać. Nie ma miesiąca, by Trybunał Konstytucyjny nie orzekł, iż kolejne ustanowione prawo jest niezgodne z Konstytucją i co roku takich orzeczeń jest więcej.

Ewa Kopacz, w poprzednim rządzie minister zdrowia, stworzyła ustawę refundacyjną - życiowy i prawniczy knot - która wywołała protesty lekarzy i farmaceutów. Musiano ją szybko poprawić, żeby służba zdrowia mogła w ogóle funkcjonować. Ewa Kopacz, pytana o to dzieło swego życia już jako marszałek Sejmu, twierdziła, że jej to nie dotyczy, bo nie jest już ministrem.

Poprzedni rząd, niewiele różniący się od obecnego, chcąc zachęcić emerytów, by pracowali a nie siedzieli pod gruszą, zezwolił na łączenie pracy z pobieraniem emerytury bez konieczności zwalniania się z pracy. Nie minęły dwa lata i ci sami politycy zdecydowali, że aby otrzymywać emeryturę, trzeba się zwolnić z pracy. Dotyczyło to także tych, którzy świadczenia już pobierali.

Ustawę przegłosowali parlamentarzyści PO-PSL, mimo ostrzeżeń, że jest ona niekonstytucyjna, ingeruje w prawa nabyte, działa wstecz. Zaskoczenia nie było, gdy dwa miesiące temu Trybunał Konstytucyjny podzielił te zastrzeżenia. Oczywiście ani ZUS, ani rząd, zgodnie z żelazną zasadą komunistów, którzy władzy raz zdobytej nigdy nie chcieli oddać, pieniędzy należnych emerytom z tytułu nie wypłaconych świadczeń czy straconej pracy nie chcą zwracać. Nikt nie poczuwa się do winy, ani parlamentarzyści, którzy głosowali za ustawą, a dzisiaj nadal grzeją poselskie i senatorskie ławy,ani ministrowie poprzedniego i tego rządu. Nikt też nie zamierza się tłumaczyć. Kelner zniknął na zapleczu.

Trybunał orzekł, że ustawa naruszała zasadę zaufania do państwa i stanowionego prawa. Tylko czy jest jeszcze ktoś, kto darzy takie państwo i jej polityków zaufaniem? Jednego możemy być pewni, że nasi posłowie i senatorowie wynurzą się z zaplecza po napiwek przed kolejnymi wyborami.

Lód pokrył Kraków [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska