MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polski eksport... obciachu

Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski fot. archiwum
Co nam zostało z naszej specjalności eksportowej? "Polski hydraulik"? Nie, Polak potrafi. A jak, pokazał to występ europosłów Zbigniewa Ziobry i Ryszarda Legutki.

Nie bardzo wiadomo, co w drugim dziesięcioleciu XXI wieku jest naszą specjalnością eksportową. Niegdyś sprzedawaliśmy "czarne złoto", ale okazało się, że świat woli paliwa płynne, chociaż drogie. Potem miała być to zdrowa żywność ("Polish ham, mniam, mniam!" - jak powiadało hasło wymyślone jeszcze za Gierka), ale skończyło się na co jakiś czas nakładanym rosyjskim embargo. Kiedyś brali wszystko jak leci ("Moskwa Bierut, a nie dajut!" - jak powiadał wcześniejszy slogan pokątny), ale dziś wybrzydzają jeszcze bardziej niż ci z Zachodu. W końcu miały być tą specjalnością statki i samochody, lecz skończyło się bankructwem najpierw motoryzacyjnego koncernu Daewoo, usadowionego już mocno w Warszawie, a potem polskich stoczni.

Co nam zostało? Czy tylko "polski hydraulik", przed którym niedawno drżała Francja, a dziś straszą nim swoje dzieci poczciwi Holendrzy? Nie, wszystko wskazuje, że furorę w Unii Europejskiej zaczyna robić eksport obciachu. Polak potrafi!

Jak potrafi, pokazał to występ europosłów Zbigniewa Ziobry i Ryszarda Legutki w Parlamencie Europejskim w dyskusji po rozpoczynającym polską prezydencję wystąpieniu premiera Donalda Tuska. Szczegóły znane są z mediów, więc nie będę powtarzał.

Warto tylko zwrócić uwagę na krakowskiego profesora filozofii, byłego ministra, który - choć subtelny intelektualista i miłośnik Platona - dzielnie wspierał bojownika o wolność rozpowszechniania w internecie strzelanki z prezydentem jako celem i swobodę PiS-u szarogęszenia się w mediach jakoby publicznych. Nie darmo Andrzej Rosiewicz, weteran estrady zaangażowanej, nieoceniony i skuteczny na każdym etapie intonował nie tak dawno: "Wystarczy cztery Ziobra, a Polska będzie dobra!". Przecież nieco wcześniej wyśpiewywał trochę już zapomnianemu gensekowi: "Michaił, Michaił, tyś ruskij gieroj!". Profesor też nie gorszy, w końcu któż jak nie on wprowadził do języka debaty publicznej sformułowanie o "polskiej hołocie kulturalnej", która "kibicuje Platformie w jej chamstwie".

Jako hołociarz z jednej strony uznaję, że opozycji przysługuje prawo do krytykowania władzy, kiedykolwiek ona na to zasłuży. Z drugiej strony są miejsca stosowne i mniej stosowne do wyrażania krytyki, ale sesja poświęcona inauguracji polskiego przewodnictwa jest niestosowna wyjątkowo. Unijna prezydencja dzisiaj - po traktacie lizbońskim - ma tyle władzy co królowa brytyjska; może się najwyżej ładnie zaprezentować, ale nie ona rządzi. Donald Tusk także nie jest mężem stanu i Europy nie zreformuje, ale może w nią tchnąć trochę optymizmu i nawet naiwności nowych członków Unii, którzy - tak jak Polska - najwięcej korzystają z przynależności.

O to właśnie powinniśmy zadbać, nie zaś częstować Europę polskim piekłem i straszyć tak marnym przywództwem, jakie zeprezentowały Czechy, gdzie w trakcie prezydencji decyzja wyborców zmieniła rząd na zupełnie inny i w sprawach europejskich niekompetentny.

Zapowiada się więc niezła sekwencja nowych państw unijnych: czeski błąd na błędzie, potem węgierska marnota, bo obecny rząd w Budapeszcie, stojący przed dramatycznymi problemami wewnętrznymi, nie miał serca do Europy, a teraz nabuzowany złością polski kocioł polityczny (w skrócie PKP). Zupełnie jak na zamówienie holenderskiego nacjonalisty, który dorwał się do głosu razem z wymienionymi tu Polakami, wołając: "Nie chcemy polskich bezrobotnych i rumuńskich żebraków!". Tak wciąż niektórzy myślą na Zachodzie i dobrze byłoby, gdybyśmy nie dostarczali im amunicji.

Tymczasem dalszy ciąg bez wątpienia nastąpi. Jak wiadomo, pierwszym dokonaniem naszej prezydencji jest utrzymanie embarga Rosji na polskie warzywa. Drugim - wystąpienia owych dwu wybitnych europosłów znad Wisły. A tu ich macierzysta partia już formuje Korpus Ochrony Wyborów w sile uderzeniowej podobno aż 20 tysięcy ludzi. Chodzi o to, by niesłusznie głosująca "hołota kulturalna" nie czuła się zbyt pewnie, kiedy 9 października ruszy do urn. KOW-boje zarzucą komisje i sądy taką ilością wyborczych protestów, że smród fałszerstwa będzie wlókł się za każdym rządem, na czele którego nie stanie Jarosław Kaczyński. Krzyk podniesie się nie tylko w Warszawie i Krakowie, ale w Brukseli i Strasburgu. Jakże wspaniały obciach wtedy wyeksportujemy!

Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska