Mężczyzna wracał do domu z Krakowa, gdzie wsiadł do pociągu osobowego. Kiedy jednak ten zatrzymał się na chwilę na stacji w Bochni, podróżny postanowił wyjść na chwilę z wagonu na peron.
- Twierdzi, że naszła go ochota na piwo i dlatego poszedł sobie je kupić - relacjonuje asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.
Mężczyzna zabawił w sklepie jednak na tyle długo, że pociąg, którym podróżował pojechał dalej, a jego miejsce zajął na torach skład towarowy z wagonami załadowanymi węglem. Nie wiadomo, czy przez pomyłkę czy w geście rozpaczy, że nie ma czym wrócić do domu, 37-latek skorzystał z okazji, że pociąg przystanął na chwilę na stacji i wszedł po schodkach na otwartą platformę między wagonami. Pociąg w tym momencie ruszył.
Mocno zmarzniętego i skulonego pasażera na gapę stojącego na schodkach znaleźli przed godz. 23 ochroniarze na bocznicy kolejowej przy tarnowskich Azotach, gdzie pociąg ostatecznie dotarł. Mężczyzna był pijany. Został przekazany policji. Miał szczęście, że pociąg nie jechał na przykład do Przemyśla czy Medyki, bo wówczas mógłby nie przeżyć kilkugodzinnej podróży w takich warunkach. Na zewnątrz było poniżej zera stopni Celsjusza.
DZIEJE SIĘ W TARNOWIE - SPRAWDŹ
FLESZ: Oddając krew ratujesz życie