Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pornografia polityczna

Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski fot. archiwum
Chętnie głosowałbym na opozycję, która pokaże, że poprowadzi kraj lepiej i uzna obywateli za istoty rozumne, ale gdzie ona jest? Jedni wciąż bełkocą o "kłamstwie smoleńskim", inni za najważniejsze uważają uwolnienie marihuany i związków homoseksualnych.

Podejrzewam, że związki zawodowe zrzeszają zawodowych związkowców. Takich, co już w marcu urządzili majówkę pod kancelarią premiera, a potem pod Sejmem, aby podziwiać występy satyryka Pietrzaka albo pastwić się nad kukłą premiera. Ale jedno sprawiło, że wybaczam im piknik zorganizowany, kiedy inni pracują, a satyrykowi nieświeże dowcipasy oraz niefortunne związki z polityką. Bowiem tylko dzięki nim mogłem zobaczyć byłego sekretarza KC PZPR Leszka Millera śpiewającego pod sztandarem "Solidarności" piosenkę Jacka Kaczmarskiego. Że też dane mi było tego doczekać!

A wszystko pod hasłem wiadomego referendum. Ja też domagam się podobnego z zapytaniem: "czy mamy żyć 100 lat, być młodzi, bogaci i sprawni seksualnie?" Wynik gwarantowany. Potem będę żądał odszkodowania od premiera, jak mi coś nie wyjdzie. Cóż się właściwie stało? Zły rząd ("tłuste koty" - jak z wdziękiem ujęła posłanka Kempa) znowu zabiera coś ludziom nie pytając o zdanie. Mamy pracować do 67 lat? Jak z tym żyć, premierze? A może to "warchoły" (nie wspomnę już, kto i ile razy przywoływał epitet pamiętny sprzed 36 lat z Radomia i Ursusa) sprzeciwiają się temu, co konieczne? Przecież żyjemy dłużej, ale nie chcemy rodzić dzieci, więc coraz mniej Polaków pracuje, coraz liczniejszych muszą wyżywić emerytów. Cały świat podnosi wiek przejścia na zasłużony odpoczynek, pora i na nas. Czy można z tej perspektywy dziwić się nieparlamentarnej debacie w polskim parlamencie i ulicznym happeningom wokół Sejmu?

Ale nie to jest najbardziej zasmucające i nie wzloty sejmowych pyskówek zasługują na tytułowe określenie. Nawet nie wokalistyka niezawodnego Leszka Millera. To jest najwyżej kicz, ale nie pornografia. Ona ma w polityce miejsce, gdy rządzący wypinają tyłek na rządzonych. I to bynajmniej nie dlatego, że odebrali im referendum, które i tak musieliby przegrać. Dlatego, że kolejne rządy od Jerzego Buzka, przez Leszka Millera, Marka Belkę, Jarosława Kaczyńskiego aż po Donalda Tuska traktują nas jak stado baranów niezdolnych nie tylko do samodzielnego myślenia, ale nawet do zajrzenia w Rocznik Statystyczny, a przynajmniej do Googli.

Pisałem już tu o tym, jeszcze raz przypomnę, bo szanowni P.T. Komentatorzy zadziwiająco zgodnie milczą na ów drażliwy temat.
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że emerytury w Polsce - podobnie jak w większości państw - wypłacane są z podatków obywateli, a nie z nagromadzonego przez nich przez lata pracy kapitału (składka emerytalna, to jeden z podatków). Dlatego, jeśli maleje liczba pracujących, a rosną rzesze emerytów, pieniędzy zaczyna brakować. Wyjściem byłoby uznanie tego kapitału za nienaruszalny, obojętnie czy odkładany w ZUS, czy w OFE. Państwa, które taką reformę w porę przeprowadziły, uniezależniły się od zmian demograficznych, bo każdy pracujący odkłada na swoją własną starość, a odpowiednia instytucja (ZUS, OFE czy coś innego) dba tylko, by kapitał właściwie procentował. Przejście od finansowania z bieżących podatków do zbierania kapitału powoduje jednak dziurę budżetową na parę dziesiątków lat, bo - kiedy składki pracujących stają się nienaruszalne - trzeba z czegoś sfinansować bieżące emerytury. Wprowadzając taką słuszną reformę pod koniec lat 90. rząd premiera Buzka planował jej sfinansowanie z dochodów z prywatyzacji i tak stanowi obowiązujące do dziś prawo. Jednak ani ten rząd, ani następne nie przekazały z tego tytułu ani złotówki; wszystko zostało przejedzone bądź zmarnotrawione i dziś jesteśmy w punkcie wyjścia. Gorzej, bo już wtedy statystyki pokazywały wzrost długości życia i zmniejszanie się liczby pracujących, ale wniosków nie

wyciągano. Przed rokiem, kiedy dziura budżetowa stała się ziejąca i trzeba było zabrać część pieniędzy z OFE, też minister Rostowski ani się na ten temat zająknął, choć dobrze wiedział, ze podniesienie wieku emerytalnego jest nieuchronne. Dziś traktuje się nas znowu jak trzodę bez rozumu i pamięci.

To jest właśnie pornografia polityczna. Chętnie głosowałbym na opozycję, która pokaże, że poprowadzi kraj lepiej i uzna obywateli za istoty rozumne, ale gdzie ona jest? Jedni wciąż bełkocą o "kłamstwie smoleńskim", inni za najważniejsze uważają uwolnienie marihuany i związków homoseksualnych. Jak tu żyć, panie premierze?

***
Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter, wydał ostatnio powieści "S.O.S." i "Paradygmat" oraz tom esejów "Wołanie o sens".

Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska