W piątek w Sądzie Rejonowym Patryk Cz. i jego 21-letni kompan Jakub S. w milczeniu słuchali długiej listy przestępstw, których się dopuścili. W styczniu ukradli kioskarce torebkę. Znaleźli w niej kartę bankomatową z kodem PIN. Wypłacili z konta 2 tys. zł. Chcieli ukraść więcej, ale na karcie był limit tej wysokości. Dwa tygodnie później młodzi sądeczanie przygotowali skok na sklep jubilerski przy ul. Legionów w Gorlicach.
Jakub S. upewnił się, że w środku nie ma klientów, a potem Patryk Cz. zaatakował ekspedientkę gazem. Zamierzał zrabować 24 srebrne łańcuszki o wartości 2700 zł. Nie zabrał jednak łupu, bo kobieta włączyła alarm, który go spłoszył. Patryk Cz. nie zraził się niepowodzeniem. Cztery dni później, bez uzgodnienia skoku z Jakubem S., dokonał napadu w Nowym Sączu. Tutaj był bardziej bezwzględny. Najpierw oszołomił 64-letnią sklepową gazem, a potem powalił ją na podłogę i zaczął okładać pięściami po głowie. Kobieta zaczęła głośno wzywać pomocy. Wołanie usłyszała koleżanka z sąsiedniego sklepu. Wbiegła do jubilera i zablokowała drzwi, uniemożliwiając napastnikowi ucieczkę.
Patryka Cz. zatrzymała policja, wkrótce potem w jej ręce wpadł też Jakub S. Obaj przyznali się do kradzieży i usiłowania rozboju w sklepach jubilerskich. Dobrowolnie poddali się karze dwóch lat więzienia. Wobec tego prokuratura nie znalazła podstaw, aby wystąpić o areszt, co bandyci skrzętnie wykorzystali do popełnienia kolejnego przestępstwa. 28 stycznia włamali się do domu ciotki Jakuba S. w Piątkowej. Skradli biżuterię i sprzęt elektroniczny o łącznej wartości prawie 14 tys. zł. Wkrótce zatrzymano Patryka Cz. Jakub S. sam zgłosił się na policję. Tym razem prokuratura nie miała wątpliwości, że obydwu przestępców trzeba aresztować.
- Oskarżeni nie zasługują na dobrodziejstwo, jakim jest warunkowe zawieszenie wykonania kary - podkreślała sędzia Aneta Korwin-Białka. - Nie można by go zresztą stosować, ponieważ zostali skazani na karę wyższą niż trzy lata pozbawienia wolności. Są dorośli i w pełni zdawali sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów.
Wyrok jest nieprawomocny. Raczej nie będzie odwołań, ponieważ jest zgodny z żądaniem prokuratury, a obaj skazani dobrowolnie zgodzili się na zaproponowany wymiar kary. Pokrzywdzone przez nich osoby nie chciały komentować decyzji sądu, który za najcięższe przestępstwo, czyli usiłowanie rozboju, mógł skazać bandytów nawet na 12 lat więzienia. Z tego milczenia wyłamała się tylko 64-letnia ekspedientka ze sklepu jubilerskiego w Nowym Sączu.
- Niechby to były trzy lata ciężkich robót, bo na nie zasłużyli - powiedziała "Krakowskiej" kobieta.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+