- Prawie każdy pamięta z dzieciństwa bajkę o królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach. W rodzinie Ovitzów było siedmioro karłów. Byli jak krasnoludki z bajki, tyle tylko, że na swej drodze nie nie spotkali królewny, lecz bestię, którą w Auschwitz był dr Josef Mengele - opowiada dr Adam Cyra, starszy kustosz w dziale naukowym Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Książka jest opowieścią najmłodszej z sióstr, Perly Ovitz (zmarła we wrześniu 2001 roku w Hajfie), której wysłuchali Yehuda Koren i Eilat Negev.
- Wszystko, co ludzie powinni wiedzieć o Holocauście, jest w naszej książce - mówią autorzy książki. Opisali tam życie Żydów w rumuńskiej Transylwanii, getto, wywózki, Auschwitz, eksperymenty medyczne, jakim dr Mengeljuże poddawał więźniów, wyzwolenie obozu przez Rosjan, grozę sowieckiej okupacji, a później ich drogę do Izraela i trudności z adaptacją.
Niezwykłą historię postanowiła zekranizować brytyjska telewizja Chameleon TV. Uzyskanie zgody na zdjęcia w byłym obozie zagłady nie było łatwe.
- W pierwszej wersji scenariusza ekipa nie dostała zezwolenia na filmowanie - wyjaśnia Bartosz Bartyzel z biura prasowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Musiała dokonać korekt. - Zasada jest taka, że Miejsce Pamięci nie jest planem filmowym. Muzeum nie wydaje zgody na kręcenie filmów fabularnych, a jedynie dokumentalnych, bez udziału rzeszy statystów i budowania scenografii - dodaje Bartyzel.
W filmie, realizowanym pod tytułem "Perspectives", osobą opowiadającą historię rodziny Ovitzów jest brytyjski aktor Warwick Davis (znany m.in. z filmów: "Gwiezdne wojny", "Harry Potter" i "Opowieści z Narnii"), który sam jest karłem. Aktor odwiedził miejsca związane z obozowym losem Ovitzów. Był na rampie w Birkenau, gdzie rozpoczął się obozowy żywot Ovitzów i w drewnianym baraku. Przywiózł z sobą tiarę, którą dekorowała włosy jedna z karlic, Elżbieta Ovitz-Moskovitz. Rumuńska rodzina przed wojną tworzyła znaną i popularną trupę teatralną.
- Na rampie wyładowczej w Birkenau, zaraz po przywiezieniu, karły wzbudziły zainteresowanie esesmanów, którzy natychmiast zawołali dra Josefa Mengele - mówi dr Adam Cyra.
Kat z Auschitz, gdy zobaczył rodzinę siedmiu "krasnoludków", uznał, że nadarzyła się wyjątkowa okazja, bo w swoich zbrodniczych badaniach szukał kodu genetycznego wywołującego karłowatość. Dlatego pozwolił Ovitzom żyć, traktował ich jak króliki doświadczalne.
"Anioł śmierci", jak w literaturze i dokumentach określa się dr. Mengele, pozwolił karłom zachować sceniczne ubiory i włosy, a nawet podarował karlicom szminki i perfumy. O ironio, Rumuni ocaleli po części dzięki dr. Mengele. Przebywali w znośnych warunkach w Birkenau aż do wyzwolenia obozu 27 stycznia 1945 r.
Po wojnie wyjechali do Izraela, gdzie działali jako grupa artystyczna "Trupa Liliputów".
Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!